Obiecała Dochnalowi wolność za pożyczkę. Musiała oddać...
"Gazeta Wyborcza" pisze o szczegółach zarzutów korupcyjnych wobec dziennikarki śledczej Doroty Kani. Obiecywała ona zatrzymanemu lobbyście Markowi Dochnalowi pomoc u polityków PiS w uwolnieniu zamian za pożyczkę.
Jak czytamy w dzienniku, lobbysta pokazał umowy pożyczek między Kanią a jego teściową Barbarą Pietrzyk na 245 tysięcy złotych. Kania stwierdziła, że chciała kupić dom o skomplikowanej sytuacji prawnej, dlatego skorzystała z biura nieruchomości, którego właścicielką jest Pietrzyk. Dziennikarka twierdzi, że nie wiedziała, że to teściowa Dochnala - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dziennik przypomina, że w styczniu 2009 roku postawiono Kani korupcyjny zarzut "powoływania się na wpływy w instytucji państwowej". Prokuratura w Opolu twierdzi, że Kania wywołała przekonanie u rodziny i obrońców Dochnala o swoich wpływach w instytucjach państwowych. Potem, wielokrotnie powołując się na swoje znajomości z prezydentem, premierem i ministrami, podjęła się pośrednictwa w załatwieniu sprawy uchylenia tymczasowego aresztowania wobec Marka Dochnala. W zamian zażądała korzyści majątkowych w łącznej kwocie 270 tysięcy złotych.
Według prokuratury, podejmując osobiste rozmowy z ministrem sprawiedliwości i prokuratorem krajowym i doprowadzając do ich rozmów z adwokatami Dochnala, a jako dziennikarka, publikując artykuły korzystne dla Dochnala, Kania doprowadziła do przeniesienia śledztw przeciwko Dochnalowi do Katowic.
Gazeta dodaje, że sytuacja po przeniesieniu śledztwa do Katowic była dla Dochnala jeszcze poważniejsza, nie uchylono mu tymczasowego aresztowania. Na żądanie Dochnalów Kania zwróciła zaciągniętą pożyczkę w ratach z dużą zwłoką.
Jak czytamy w dzienniku, Dorota Kania uważa, że cała sprawa ma charakter polityczny, mający na celu zdeprecjonowanie jej jako dziennikarza krytycznie piszącego o obecnej władzy.