Obajtek coraz bardziej się pogrąża. Zgodnie z jego argumentacją, mógł złamać prawo
"Wpuszczając NIK, złamałbym prawo" – tak Daniel Obajtek w TVP Info tłumaczył się z niewpuszczenia Najwyższej Izy Kontroli, która chciałaby sprawdzić m.in., jak przebiegała fuzja PKN Orlen i Lotosu. Prezes koncernu zasłonił się czterema opiniami kancelarii prawnych, które według niego "mają wysoką renomę". Daniel Obajtek przemilczał fakt, że w przeszłości wpuszczał już kontrolerów NIK do Orlenu. Logiczny wydaje się więc wniosek, że zgodnie z jego najnowszą narracją, mógł złamać prawo.
05.01.2023 | aktual.: 05.01.2023 11:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Mam cztery opinie kancelarii, które mają wysoką renomę, że NIK ma kontrolować środki publiczne. (...) Nie ma żadnej podstawy prawnej i takie opinie prawne mamy, żeby NIK miał nas skontrolować" – tak Daniel Obajtek na antenie TVP Info skomentował uniemożliwienie kontroli przez Najwyższą Izbę Kontroli w PKN Orlen. "Skarb Państwa, zgodnie z kodeksem spółek ma te same prawa, co każdy inny akcjonariusz i wpuszczając NIK, złamałbym prawo. Ja bym wtedy złamał prawo, mając te opinie, więc Najwyższa Izba Kontroli w żadnym wypadku nie ma w tym przypadku racji" — dodał szef Orlenu.
Daniel Obajtek nie ujawnił treści opinii, na które się powoływał i nie sprecyzował, kiedy i gdzie zostały one zamówione. Przemilczał również fakt, że w przeszłości jako prezes PKN Orlen nie widział przeciwwskazań do współpracy z Najwyższą Izbą Kontroli. W archiwach NIK można znaleźć m.in. wystąpienie pokontrolne z kontroli P/17/021 "Wydatki spółek z udziałem Skarbu Państwa na działalność sponsoringową, medialną i usługi doradcze", która rozpoczęła się w marcu 2018 r. W dokumencie wyraźnie wskazano, że dotyczy ona Polskiego Koncernu Naftowego Orlen S.A. w Płocku, której szefem wówczas był nie kto inny jak Daniel Obajtek.
Z wystąpienia pokontrolnego wynika, że PKN Orlen udostępniło NIK dziesiątki dokumentów, co pozwoliło na prześwietlenie zawieranych umów. NIK pozytywnie oceniła wówczas realizację wydatków na działalność sponsoringową, charytatywną oraz usługi doradcze w badanym zakresie. Dokument z takim wnioskiem trafił – zgodnie z prawem – do samego Daniela Obajtka. Wówczas prezes PKN Orlen nie mówił o tym, że wpuszczenie kontrolerów NIK oznaczałoby złamanie prawa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niekonsekwencja Obajtka
To niejedyny przykład niekonsekwencji prezesa PKN Orlen. Daniel Obajtek nie widział przeciwwskazań również do kontroli NIK z sierpnia 2018 r. o numerze P/18/018 – "Inwestycje w moce wytwórcze energii elektrycznej w latach 2012-2018". W tym przypadku również wyraźnie wskazano, że kierownikiem kontrolowanej jednostki w trakcie prowadzenia działań był Daniel Obajtek. To kontrolerzy również pozytywnie ocenili działalność koncernu. W przypadku tego dokumentu NIK, jeszcze wyraźniej widać, że Obajtek w przeszłości nie miał żadnych zastrzeżeń wobec wpuszczenia kontrolerów do koncernu.
Chodzi o fragment wystąpienia pokontrolnego, w którym opisano stan faktyczny dotyczący budowy bloku gazowo-parowego CCGT Płock. Szczególną uwagę zwraca następująca część "Jak wyjaśnił Prezes ORLEN SA. Spółka okresowo kontrolowała, zgodnie z zapisami kontraktu, stan rozliczeń pomiędzy Wykonawcą a jego Podwykonawcami. Wystąpiło kilka przypadków braku rozliczenia lub opóźnień w rozliczeniu Wykonawcy z Podwykonawcami, ale nie miały one istotnego znaczenia dla przebiegu inwestycji". Tu NIK zaznacza, że chodzi o pismo z dnia 20.11.2018 r., co wskazuje, że prezes PKN Orlen nie tylko nie protestował przeciw kontrolom NIK, ale był gotów do udostępnienia dokumentów i wyjaśnień w sprawach dotyczących zakresu kontroli.
W świetle najnowszej argumentacji Daniela Obajtka, logiczny powinien wydawać się wniosek, że prezes PKN Orlen, wpuszczając w przeszłości kontrolerów NIK do koncernu, mógł złamać prawo. Nie pomoże tu nawet ewentualna wymówka, że nie dysponował wówczas opiniami prawników, bo to nie one określają prawa i obowiązki prezesa PKN Orlen. Zgodnie z art. 98 ustawy o NIK, "kto osobie uprawnionej do kontroli, o której mowa w niniejszej ustawie, lub osobie przybranej jej do pomocy udaremnia lub utrudnia wykonanie czynności służbowej, w szczególności przez nieprzedstawienie do kontroli dokumentów lub materiałów, nie informuje bądź niezgodnie z prawdą informuje o wykonaniu wniosków pokontrolnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3".
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski