Nowy stan wrzenia na prawicy. Nieoficjalnie: PiS i Ziobro zrywają umowę. Zaczynają się targi o listy wyborcze

Umowa koalicyjna między partiami Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przestała obowiązywać. Oznacza to, że przed PiS i Suwerenną Polską trudne rozmowy o wspólnym starcie w wyborach, a ten wcale nie jest przesądzony. Ludzie premiera Morawieckiego, gdyby mogli, pozbyliby się ziobrystów i postawili na sojusz z Bezpartyjnymi Samorządowcami.

Na zdjęciu Jarosław Kaczyński oraz Zbigniew Ziobro
Na zdjęciu Jarosław Kaczyński oraz Zbigniew Ziobro
Źródło zdjęć: © East News | East News
Michał Wróblewski

3 maja Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry postanowiła zmienić nazwę i powołać nową partię - Suwerenną Polskę. Jak pisaliśmy w WP, to nie tylko próba zaznaczenia swojej obecności na scenie politycznej i umocnienia się na prawicy, ale także wstęp do twardych negocjacji z PiS w sprawie ewentualnego, wspólnego startu w wyborach parlamentarnych. A co za tym idzie - ustalania składu list wyborczych.

- W tych wyborach będzie największa rywalizacja między kandydatami z tych samych list w historii. Chętnych jest mnóstwo, a miejsc biorących będzie mniej niż cztery lata temu. Każdy chce wyszarpać mandaty, dlatego politycznie to będzie najbardziej "krwawa" i bratobójcza kampania - mówi nam wysoko postawiony polityk obozu rządzącego. Dodaje, że cicha rywalizacja trwa już także w kontekście obsadzenia okręgów senackich.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Obiecali kasę, złamali umowę

Według nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski, dotychczasowa umowa koalicyjna zawarta między Solidarną Polską (dziś Suwerenną Polską) i PiS nie obowiązuje. A więc nie jest pewne, na jakie miejsca - przy ewentualnym wspólnym starcie z PiS - na listach wyborczych mogliby liczyć ziobryści.

- Będzie reset. Nikt nie może być niczego pewny. Zaczynamy od nowa, powrotu do ustaleń z 2019 roku już nie ma - twierdzi w rozmowie z WP ważny polityk obozu rządzącego.

Taki stan rzeczy odpowiada oby dwu stronom. - Potrzeby jednych i drugich się zmieniły. Potrzebujemy się wzajemnie i skłaniamy ku wspólnemu startowi, ale nasze możliwości i potencjał wyglądają dziś inaczej niż cztery lata temu. Musimy więc zrobić nowy "rozdzielnik" na listach wyborczych - przyznaje poseł koalicji.

Jak słyszymy, partia Zbigniewa Ziobry chciałaby wystartować z PiS, ale tym razem - po raz pierwszy w historii - nie z list największej formacji w ramach Komitetu Wyborczego PiS, tylko z komitetu koalicyjnego, w którym Suwerenna Polska mogłaby zachować swoją odrębność i tym samym liczyć na miliony złotych z subwencji budżetowej. Pisała o tym także "Rzeczpospolita".

- Parę lat temu, przepraszam za dosadność, PiS nas oszukało. Obiecali nam sprawiedliwy podział pieniędzy z subwencji, a nie dostaliśmy nic. Złamali umowę. Teraz nie chcemy dać się wpuścić w maliny - słyszymy od stronnika Zbigniewa Ziobry.

Dotychczas było tak, że ludzie ministra sprawiedliwości byli umieszczeni na listach PiS w kolejnych wyborach. Nazwy ich partii (wtedy Solidarnej Polski) wyborcy nie widzieli na kartach wyborczych. Tak, jakby formacja Ziobry w ogóle nie istniała. Tym razem ziobryści chcą zmienić ten stan rzeczy i - zgodnie z nową nazwą partii - zachować pełną suwerenność wobec PiS.

- Tu nie tylko o subwencję chodzi. Tu chodzi o to, że mamy już ugruntowaną pozycję, a wiemy, że PiS będzie chciało polować na naszych posłów, będzie próbowało nas rozbić. Potrzebujmy zatem demonstracji jedności. Jesteśmy samodzielną partią, nie żadną przystawką - mówi nasz rozmówca.

Inny przedstawiciel Suwerennej Polski przyznaje bez ogródek, że brak zaproszeń na kongres dla liderów PiS to świadoma decyzja. - Nie musimy się lewarować nazwiskami z Nowogrodzkiej. Mamy swojego lidera - mówi.

Inny rozmówca przekonuje: - Przez ostatnie lata udowodniliśmy, że mamy bardzo silną pozycję w koalicji. Bez nas PiS nie ma szans na utrzymanie rządów. Gdyby nie my, Konfederacja miałaby 20 proc. poparcia. Nowogrodzka jest na nas skazana.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kukiz jako broń PiS przeciwko ziobrystom? "To atak na nas"

Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, rozmowy o współpracy wyborczej między Suwerenną Polską a PiS mają rozpocząć się na początku czerwca. Jak twierdzą nasi informatorzy, obie partie czekają na wyniki majowych sondaży poparcia dla partii. - Jeśli wypadniemy w nich dobrze, to PiS samo do nas przyjdzie z propozycją rozmów - słyszymy w formacji Zbigniewa Ziobry.

Centrala PiS, delikatnie rzecz ujmując, nie podziela tego przekonania. Sam sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski w Radiu Zet przyznał, że etap rozmów o wspólnym starcie i wspólnych listach "został wczoraj troszkę wycofany", a rozmowy "będą teraz inaczej wyglądy". Powodem właśnie był rebranding formacji Zbigniewa Ziobry i ogłoszenie nowej partii - Suwerennej Polski.

- To taki straszaczek ze strony Krzyśka. Nie boimy się - słyszymy u ziobrystów.

- Pan prezes Kaczyński oświadczył, albo jego otoczenie, że po wyjściu Gowina z koalicji, umowa koalicyjna, która była trójstronna [między Porozumieniem, Solidarną Polską, a PiS - red.], przestała obowiązywać i jakoś sobie radzimy. Uważam, że nie ma potrzeby zawierania nowej umowy koalicyjnej na te ostatnie miesiące przed wyborami - powiedział 4 maja w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski polityk Suwerennej Polski, wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

Jak dodał, "na pewno uzgodniony powinien zostać wspólny pakiet programowy na przyszłą kadencję". - Taka umowa pewnie będzie zawarta, gdy dojdziemy do porozumienia, jak współpracować w przyszłym parlamencie - oświadczył minister Woś.

Co na to PiS? - Bez umowy koalicyjnej możemy wystartować sami, bez ludzi Ziobry. Łaski nam nie robią. Umowa koalicyjna ich chroni i daje gwarancję jakichś miejsc na listach. No, ale skoro oni nie chcą nic podpisywać… - dziwi się jeden z naszych rozmówców.

Inny dodaje: - Jeśli umowa koalicyjna miałaby powstać, to ziobryści musieliby określić się w niej, czy są w opozycji do obecnego rządu, czy go popierają. Bo przez ostatnie lata mam wrażenie, że częściej rząd zwalczali niż go wspierali.

Ziobryści bronią się: - PiS mówi, że atakujemy? A po co kupili Kukiza i jego ludzi za 4 miliony? Nie tylko po to, by mieć jego głos, ale też po to, żeby nas atakował. Tak to wygląda.

Ludzie Morawieckiego stawiają na Bezpartyjnych Samorządowców

W większości głosowań na sali plenarnej Sejmu posłowie Solidarnej Polski wspierali PiS, ale w kluczowych i fundamentalnych sprawach - m.in. dotyczących KPO, funduszy unijnych i sądownictwa - głosowali przeciwko.

Poza tym Zbigniew Ziobro i członkowie jego partii umocowani w rządzie regularnie sprzeciwiają się rządowym propozycjom forsowanym przez premiera Mateusza Morawieckiego i jego ministrów. W konsekwencji w rządzie regularnie dochodzi do tarć, które dość bezradnie próbuje stopować Nowogrodzka.

Dlatego też premier Morawiecki ze swoimi współpracownikami chciałby - gdyby mógł - wyrzucić ludzi Ziobry z koalicji i stworzyć nowy sojusz na kolejną kadencję - oparty przede wszystkim o niezależnych samorządowców (na samodzielną większość PiS dziś nie ma szans).

- Bezpartyjni Samorządowcy na naturalny koalicjant PiS. Mają świetne relacje z otoczeniem premiera. Zadbał o to Michał Dworczyk. Problem jest taki, że nawet jeśli pomożemy im zebrać podpisy pod listami do Sejmu, to oni będą mieć potężny problem, żeby się dostać. Największe szanse mieliby wtedy, gdyby opozycja wystartowała pod jednym szyldem. A na to się nie zanosi - mówi nam wpływowa osoba z zaplecza obozu władzy.

Mimo to otoczenie premiera wciąż wierzy we współpracę z samorządowcami na poziomie parlamentarnym. Dla Mateusza Morawieckiego taki sojusz byłby świetnym dopełnieniem strategii opartej o inwestycje lokalne i wyrównywanie poziomu życia regionów. Oznaczałby także zwrot w relacjach z UE. A ten jest niemożliwy w przypadku kontynuacji współpracy z najbardziej radykalnymi w stosunku do UE politykami formacji Zbigniewa Ziobry.

Co na to sami zainteresowani? - Jeśli ludzie Morawieckiego chcą zastąpić nas samorządowcami, to kompletnie nie rozumieją elektoratu PiS. Sojusz z Bezpartyjnymi to jak sojusz z Platformą czy PSL. I droga do powrotu tych partii do władzy - twierdzi polityk Suwerennej Polski.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (557)