Nowy kontrowersyjny billboard policjantów. Na nim pseudokibice
"Kto was obroni, gdy przyjdą oni?" - to pytanie zamieścił Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów na swoim nowym billboardzie. Tłem dla napisu jest zdjęcie pseudokibiców. Celem kampanii zaś - zwrócenie uwagi na niedobór funkcjonariuszy w Polsce.
Przy ulicy Skargi w Katowicach pojawił się billboard NSZZP z hasłem "Kto was obroni, gdy przyjdą oni? Brak chętnych do służby w policji". W ten sposób związkowcy chcą przybliżyć społeczeństwu, jak naprawdę ona wygląda. - To nie tylko represja i nakładanie mandatów karnych czy też różnego rodzaju interwencje, ale także służba związana z ratowaniem zdrowia i życia Polaków - powiedział Kazimierz Barbachowski, wiceprzewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów w Warszawie
O sprawie pisze dziennikzachodni.pl. Policyjni związkowcy donoszą, że w jednostkach w całej Polsce brakuje aż 5,5 tysiąca funkcjonariuszy. Dla podkreślenia wagi sytuacji zwracają uwagę, że codziennie ulice polskich miast patroluje około 15 tysięcy policjantów.
Choć w województwie śląskim nie jest najgorzej, bo udaje się zrealizować limity doboru do służby, to spada liczba kandydatów. To nie wszystko.
- Problemem jest także jakość zgłaszających się do doboru - powiedział portalowi Barbachowski.
Funkcjonariusze chcą też poprawić wizerunek policji
Przypomnijmy, że NSZZP jest też autorem innego billboardu z odważnym napisem: "Policjant za narażanie życia w twojej obronie otrzymuje 2400 zł. Za ile naraziłbyś swoje?".
Powstał w ramach kampanii, której celem jest poprawa wizerunku policjantów w społeczeństwie oraz pokazanie codziennych problemów funkcjonariuszy. Przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów Rafał Jankowski przy okazji akcji podkreślał że praca policjantów jest niedoceniana.
- To nam na przestrzeni ostatnich kilku lat odebrano należne uprawnienia, nazywając je w mediach przywilejami, to nasze pensje nie są waloryzowane od 9 lat. To od nas wymaga się absolutnego poświęcenia i ciągłej gotowości, w zamian bardzo często pochopnie, zarzucając brak działania lub nadużycie władzy. Ale to my wypełniamy codziennie rotę ślubowania służby z narażeniem życia i zdrowia, to my musimy podejmować decyzje w ułamku sekundy, to od nas wymaga się sprawnego, szybkiego i zdecydowanego działania, pozostawiając potem funkcjonariuszy bez jakiejkolwiek ochrony prawnej - podkreślił.
- To nam zmienia się warunki służby i zasady odejścia w stan spoczynku „w trakcie gry”. To wśród nas występuje największa niepewność, co przyniesie jutro. To nasze szeregi opuściło przedwcześnie wielu doświadczonych funkcjonariuszy, i to do służby w naszych szeregach brakuje chętnych. Bo kto chce nadstawiać łba za 2400? - dodał.
Źródło: dziennikazachodni.pl/WP