Nowy bałagan w Trybunale? Tomasz Janik: nie ma się z czego cieszyć
Od kilku dni wypadki w Trybunale Konstytucyjnym toczą się z prędkością światła. O ile jeszcze niedawno czas się trochę dłużył w związku z procedurą odchodzenia przez Andrzeja Rzeplińskiego (dla jednych wyczekiwanego, dla innych wręcz przeciwnie) tak z funkcji prezesa Trybunału, jak i z Trybunału w ogóle, o tyle od kilku dni można mówić o niespotykanym przyspieszeniu. Nowa prezes, nowi sędziowie, nowe ustawy, nowe porządki (czy raczej nowy bałagan?).
22.12.2016 09:48
Julia Przyłębska w ciągu kilku dni występowała kolejno w rolach sędziego TK, pełniącej obowiązki prezesa Trybunału, oraz w końcu - od wczoraj - prezesa Trybunału (jej kandydaturę przegłosowali jednak tylko sędziowie wybrani przez obecny Sejm).
Nie tracąc czasu, zgodnie z nową ustawą dopuściła do orzekania trzech sędziów wybranych w tej kadencji parlamentu, których wadliwość wyboru stwierdził jednak w tym roku sam Trybunał, uznając, iż powołani oni zostali na miejsca zajęte już przez trzech sędziów wybranych za poprzednich rządów (ci dla odmiany nie zostali dopuszczeni do złożenia ślubowania przed prezydentem Andrzejem Dudą)
. Nazwiska nowych sędziów prędko też pojawiły się na stronie internetowej Trybunału, co w XXI wieku jest chyba już ostatecznym przypieczętowaniem "oficjalności" informacji. Choć nie dodano jeszcze ich biogramów, co pokazuje, że również dla samego zaplecza Trybunału świat kręci się ciągle jeszcze zbyt szybko.
Dla jednych ostatnie wydarzenia to nadzieja na ostateczne "uporządkowanie" sytuacji wokół Trybunału, dla innych to raczej gwóźdź do jego trumny i całkowite zmarginalizowanie TK jako organu kontrolującego poczynania władzy. Prezydent Duda wręczając nominację wyraził prośbę do nowej prezes m.in. żeby "uporządkowała sprawę Trybunału" oraz aby ten "zabrał się do normalnej pracy" i "wrócił na należną mu pozycję". Nie sposób nie przyłączyć się do tak serdecznych życzeń, nawet jeśli pochodzą od osoby, która dołożyła swoją skromną cegiełkę (a nawet trzy, bo tyle jest nowych ustaw) do tej smutnej i chybotliwej konstrukcji, podpisując nowe prawa.
Po roku bezprecedensowego lżenia tak samego Trybunału, jak i jego sędziów z prezesem na czele, odbudowa autorytetu tego organu będzie niemożliwa w dającej się przewidzieć przyszłości. Natomiast co do pozostałych zadań stojących przed nową prezes należy również pozostać sceptycznym. Na pewno rozładowaniu zaległości nie pomogło kilka ekspresowych ustaw "naprawczych" uchwalonych przez obecną władzę, których niekonstytucyjność Trybunał orzekał w ostatnim czasie niemal taśmowo, nie mogąc skupić się tym samym na zwykłej pracy orzeczniczej. Nie przysłużyła się też sprawności Trybunału praca w okrojonym składzie w związku z niedopuszczeniem (choć zgodnie z prawem) przez prezesa Rzeplińskiego do orzekania "nowej" trójki sędziów wybranych przez PiS.
Obecne eksperymenty z likwidacją Biura Trybunału i utworzeniu w jego miejsce nowej jednostki z pewnością pogłębią panujący chaos. Wisienką na torcie były zadziwiające przepisy o wyborze „pełniącego obowiązki prezesa Trybunału” mające na celu umożliwienie powołania na to stanowisko konkretnej osoby i będące zaprzeczeniem idei prawa jako przepisów które można stosować w wielu potencjalnych sytuacjach, a nie odnoszących się do jednego tylko wypadku. Nie dziwi w tym kontekście decyzja sędziego Andrzeja Wróbla - według słów Andrzeja Rzeplińskiego "zbrzydzonego" procedurą wyboru sędziów - o rezygnacji z orzekania w Trybunale i powrocie do Sądu Najwyższego.
Aktualne wydarzenia powodują powstanie wielu znaków zapytania na przyszłość. Jak będzie wyglądała teraz praca Trybunału? Czy będzie konflikt sędziów "starych" z "nowymi"? Czy sędziowie wybrani głosami obecnej władzy będą zawsze głosować zgodnie z jej linią? Pytania takie, a szczególnie to ostatnie - choć w gruncie rzeczy uwłaczające dla każdego sędziego i to nie tylko Trybunału - bez wątpienia będą padać, choć na pewno linia podziału nie zawsze będzie przebiegać wyłącznie wzdłuż politycznych sympatii.
Pamiętajmy, ze orzecznictwo TK w sprawach "światopoglądowych" jeszcze za czasów prezesa Rzeplińskiego uznawane było przez bardziej liberalnych komentatorów za konserwatywne (choćby orzeczenia o dopuszczalności uboju rytualnego czy karaniu za obrazę uczuć religijnych). Między bajki tez trzeba włożyć dywagacje o tym, że Trybunał w starym składzie tylko czekał na to, aby móc zakwestionować program 500+ czy inne "transfery socjalne" tylko dlatego, że wyszły spod pióra obecnie rządzących. Za to aż prosi się o zbadanie legalności wielu innych ustaw niezwiązanych ze sferą polityki społecznej i szkoda że dojdzie do tego - o ile w ogóle - z dużym opóźnieniem.
Sceptyczni wobec obecnej władzy komentatorzy wskazują, i nie bez racji, na możliwe zwiększenie w tej sytuacji roli Sądu Najwyższego, który, o ile nie posiada prawa do dokonywania oficjalnej interpretacji przepisów prawa, to jednak jest autorytetem dla sądów niższego szczebla i może pośrednio oddziaływać na ich wyroki. Pytanie jednak, jak daleko taka ingerencja może mieć miejsce i czy może stać w kontrze do treści prawa, które obecny parlament sukcesywnie będzie tworzyć.
Ostatecznie ta deska ratunku okaże się raczej niewystarczająca, a ci, którzy na opinie o tym, że Trybunał został wczoraj ostatecznie zlikwidowany odpowiadają: "i dobrze", niech się lepiej zastanowią, czy jest się z czego cieszyć. Jeszcze nie raz bowiem zdziwią się, jakie to ustawy i inne pomysły ta czy inna władza również dla nich (bo przecież dla wszystkich) przygotuje. Niestety, zdziwienie i całkowita bezradność to jedyne, co im wówczas pozostanie.
Myśląc o planowanych i wdrażanych już nowych porządkach w Trybunale Konstytucyjnym, przypominają się słowa, że porządek to jedna z nieskończenie wielu, statystycznie - nieprawdopodobna, wersja chaosu. W obecnej sytuacji statystyka chyba rzeczywiście jest bezlitosna.
Tomasz Janik dla WP Opinii
Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach WP Opinii nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.