"Nowa bitwa" o Krym. Ukraińcy znaleźli sposób na Rosjan
Rośnie aktywność ukraińskich partyzantów na okupowanych przez Rosjan terenach, przede wszystkim na Krymie. W powietrze wylatują szyny i stacje kolejowe. - To już "bitwa o tory". Następna bitwa dla Rosjan, tym razem o dostawy - mówi WP gen. Waldemar Skrzypczak, nawiązując do partyzanckich walk w Polsce podczas II wojny światowej.
Wykolejony pociąg towarowy pod miastem Bakczysaraj w czwartek, a w piątek wybuch na torach z miasta Dżankoj w kierunku północnym - tylko przed weekendem ukraińscy partyzanci dwa razy na wiele godzin zablokowali ruch na głównych trasach kolejowych Półwyspu Krymskiego.
Partyzanci zmorą Rosjan. Ataków coraz więcej
Rosyjski resort obrony musiał przyznać, że ostatnie wydarzenia mogą zakłócić dostawy zaopatrzenia w amunicję i broń do portu w Symferopolu - między innymi w pociski manewrujące Kalibr. - To jest właśnie cel Kijowa. Zakłócenie dostaw jest kluczowe w przygotowaniach od ofensywy ze strony Ukrainy - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podała agencja UNIAN, ze wszystkich odnotowanych ataków i sabotaży na torach kolejowych od początku roku na Krymie ponad jedna czwarta przypada na pierwsze dwa tygodnie maja.
- Działań partyzanckich nie przeprowadzają liczne grupy, ale są on bardzo skuteczne. To dlatego, że uderzają w miejsca, które nie tylko blokują ruch, ale także zmuszają przeciwnika do zmiany planów logistycznych, a wręcz paraliżują poszczególne jednostki Rosji - wskazuje gen. Skrzypczak.
Strach Rosjan. "Atakują ich z ukrycia mieszane grupy"
Zastrzega również, że nie są to sami partyzanci, ale grupy mieszane. Sztab armii Ukrainy skierował za linię frontu dobrze wyszkolonych żołnierzy sił specjalnych.
- Mają wszechstronne umiejętności, a w akcjach współdziałają z lokalnymi ochotnikami. Razem korzystają z pomocy okolicznej ludności. Bo to najważniejsze przy takich zadaniach: mieć dobre ukrycie i zaopatrzenie - przypomina były dowódca Wojsk Lądowych.
Oparcie na ludności lokalnej pozwala grupom dywersyjnym trwać i atakować z ukrycia. Gen. Skrzypczak zauważa, że choć walka partyzancka znana jest od dawna, to metody jej prowadzenia różnią się od tych stosowanych np. przez polskie podziemie podczas "bitwy o tory" (czyli szeregu akcji przeciw niemieckim transportom wojskowym).
- Nie chodzi o liczbę kolaborantów, bo na to zawsze żołnierze za linią frontu musieli uważać. Metody działania zmienił przede wszystkim sprzęt. Teraz Ukraińcy są w stanie utrzymać kontakt, przedzierając się przez luki między oddziałami Rosji dzięki odpowiednio przygotowanym pojazdom - podkreśla ekspert.
Rosjanie muszą chronić całą infrastrukturę
Do tego dochodzą nowoczesne metody szyfrowanej łączności. Stąd sukcesy jak ten z czwartku, kiedy nawet Rosjanie nie mogli ukryć wykolejenia wagonów na jedynej linii w kierunku portu w Sewastopolu. "Rosja uznała, że do wypadku przyczyniły się osoby z zewnątrz" - ocenił ten atak brytyjski wywiad w piątkowym raporcie.
- Uderzeń ze strony grup działających za linią frontu będzie więcej i chodzi o miejsca, gdzie planowane są główne uderzenia kontrofensywne sił Ukrainy - uważa gen. Waldemar Skrzypczak.
- Nasilenie ostrzałów i ataków może dotyczyć też dróg przy froncie i zaopatrzenia transportowanego samochodami. Powtórzę: uderzenie w logistykę to podstawowy cel przed nowymi uderzeniami regularnej armii - dodaje. Takie nasilenie ataków nie pozostaje z pewnością bez reakcji Rosjan, ale nie wiadomo, jak skutecznie są oni w stanie ochraniać całą kluczową infrastrukturę na półwyspie.
Arkadiusz Jastrzębski, dziennikarz Wirtualnej Polski