Nowe zarzuty dla prezydenta Gdańska. To CBA "podliczyła" Adamowicza
Śledczy uzupełnili zarzuty wobec prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i jego żony. Chodzi o trwające śledztwo ws. zatajenia kilkuset tysięcy złotych dochodów w zeznaniach podatkowych sprzed kilku lat.
Teraz prokuratura stwierdziła, że małżonkowie zaniżyli też podatek dochodowy o 130 tysięcy złotych - informuje RMF FM. Adamowicz i jego żona zostali już zapoznani z rozszerzonymi zarzutami ws. niewłaściwego rozliczania dochodów ze "skarbówką".
Prezydenta Gdańska zapowiada wydanie oświadczenia w tej sprawie jeszcze w poniedziałek.
CBA wylicza
Pierwszy raz zarzuty nieujawnieniem dochodów śledczy postawili Pawłowi i Magdzie Adamowicz w sierpniu 2016 roku. Wyliczeniami kwot zajmowali się funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego "w ramach czynności operacyjno-rozpoznawczych". Sprawa trafiła do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.
Pomorskiemu samorządowcowi (związanemu z PO) śledczy zarzucili, że w roku 2011 roku zataił 326 tysięcy złotych, a rok później niemal 125 tysięcy złotych.
Prezydent Gdańska - zdaniem prokuratury - nie wykazał również dochodu z wynajmu mieszkań (w sumie 45 tysięcy złotych przez dwa lata).
Kłopoty z wyjazdem
Proces Adamowicza ws. oświadczeń majątkowych składanych w latach 2010-2012 prowadzony jest przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. Na grudniowej rozprawie zeznawali kolejni świadkowie, m.in. jedna z urzędniczek urzędu skarbowego, mówiąca o wysokich darowiznach dla córek prezydenta, które jej zdaniem budzą wątpliwości.
To nie są jedyne kłopoty Adamowicza. Pod koniec listopada prokuratura wszczęła śledztwo ws. możliwości przyjęcia korzyści majątkowych przez prezydenta Gdańska, jego zastępcy i dwóch urzędników. Chodzi o wyjazd do Madrytu, który współfinansowała spółka wodociągowa Saur Neptun. Śledczych zawiadomili politycy PiS.