Nowe ustalenie z Afryki ws. wiz. Dziennikarz z Ugandy ujawnia
Nowe ustalenia na temat korupcyjnego procederu handlu polskimi wizami w Afryce. Ugandyjski dziennikarz Baba Andrew Buluba twierdzi, że jego źródła donoszą o tysiącach ludzi z sześciu państw, którzy na przestrzeni lat przez pośredników mieli kupować wizy w ambasadzie w Nairobi.
Mieszkańcy Ugandy twierdzą, że za wizy zapłacili po 4-6 tys. dolarów, ale już nie dostali dokumentów - prawdopodobnie z powodu wybuchu skandalu w Polsce. - Czuję się okradziony przez polski rząd. (...) Chcemy sprawiedliwości, czyli dostać to, za co zapłaciliśmy - powiedzieli Ugandyjczycy, którzy protestowali przed polskim konsulatem w Kampali. W imieniu stacji TVN pytania zadawał lokalny dziennikarz.
Afera wizowa. Protest przed polskim konsulatem. Trop w Kenii
Protestujący przekazali, że za polskie wizy musieli zapłacić ogromne dla nich sumy. Część zdecydowała się na sprzedaż domu albo zbiórkę kosztowności wśród rodziny, żeby wyjechać do Europy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z relacji Ugandyjczyków wynika, że cały proceder zaczyna lub zaczynał się od pośrednika, który pomagał zebrać dokumenty (w tym - najczęściej - fikcyjne zaproszeni np. od polskiej uczelni) i umawiał spotkanie w polskiej ambasadzie w Nairobi, w stolicy Kenii.
Baba Andrew Buluba, dziennikarz portalu Watchdog Uganda, w rozmowie ze stacją ujawnił, że jego źródła mówią o tysiącach ludzi, który w ciągu kilka lat w taki sposób miały załatwiać polską wizę. Mają być to osoby z Kenii, Madagaskaru, Mauritiusa, Seszeli, Somalii i właśnie Ugandy.
Wizy za tysiące dolarów. MSZ o ambasadzie w Nairobi
Stacja zauważa, że skala opisywanego procederu wielokrotnie przebija dane podawane przez polityków obozu PiS.
Reporterzy "Faktów" TVN zwracają też uwagę na rozbieżność w oficjalnych raportach polskich resortów, które mogą potwierdzać proceder. W okresie ostatnich 30 miesięcy dla osób ze wspomnianych wyżej krajów wydano 12,7 tys. pozwoleń na pracę, a tylko 2,6 wiz.
Resort spraw zagraniczny w odpowiedzi na prośbę o komentarz podkreślił, że ambasada Polski w Nairobi nie korzysta z udziału pośredników. Z ustaleń dziennikarzy TVN wynika jednak, że tą placówką Centralne Biuro Antykorupcyjne zajmuje się od dłuższego czasu.
Źródło: "Fakty" TVN