Tusk komentuje atak na biuro PO. Wspomniał o Bąkiewiczu
Donald Tusk wskazał na słowa Roberta Bąkiewicza jako inspirację do ataku na biuro PO w Warszawie. Tusk apeluje o powstrzymanie się od mowy nienawiści, która prowadzi do przemocy.
Co musisz wiedzieć?
- Incydent przed siedzibą PO w Warszawie miał miejsce w piątek przed godziną 15.
- Nieznany sprawca próbował użyć koktajlu Mołotowa, ale sytuacja została szybko opanowana.
- Donald Tusk oraz inni działacze polityczni wskazują na potencjał politycznej motywacji ataku.
Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk skomentował piątkowy incydent z użyciem koktajlu Mołotowa przed siedzibą partii w Warszawie. Tusk podkreślił, że takie działania mogą wynikać z radykalnych nawoływań, jakie padły z ust Roberto Bąkiewicza.
Tusk "zagrał na nosie". Kamery uchwyciły reakcję premiera w Sejmie
Dlaczego słowa mogą mieć wpływ?
Donald Tusk, podczas wystąpienia na 14. Europejskim Forum Nowych Idei w Sopocie, przypomniał, że rzucanie koktajlem Mołotowa to rzadki incydent w Polsce. - Koktajl Mołotowa, rzecz rzadka w Polsce, ale właściwie trudno się dziwić, jeśli z trybuny udostępnionej przez lidera opozycji przemawia pan Bąkiewicz, wzywając do wyrywania chwastów - mówił Tusk, dodając, że takie chwasty trzeba z polskiej ziemi wyrywać.
Premier nawiązał tym samym do wypowiedzi Roberta Bąkiewicza sprzed paru dni. - Te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły - mówił podczas wiecu Prawa i Sprawiedliwości były lider Młodzieży Wszechpolskiej.
Podobne stanowisko zajął poseł KO Witold Zembaczyński, który był jednym z pierwszych świadków ataku. - Świadek z wnętrza lokalu uniemożliwił rozprzestrzenienie się ognia po tym, jak jeden ze sprawców rzucił "koktajl Mołotowa" praktycznie w drzwi naszego biura krajowego - podkreślił Zembaczyński.
Czytaj także:
Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński zapewnił, że policja aktywnie działa w tej sprawie, a sprawcy zostaną ukarani. "Po obrzydliwych słowach Bąkiewicza apelowaliśmy do władz PiS o potępienie tej mowy nienawiści. Potępienia nie było. Były zachwyty" - napisał minister. Prokuratura, jak zapowiedziano, podejmie działania w celu zbadania, czy doszło do nawoływania do zbrodni.