Nowe relacje Dudy z rządem. "Nie jest faworytem prezydenta"
Prezydent Andrzej Duda i nowy rząd Donalda Tuska muszą dziś ułożyć jakiekolwiek relacje. I wiemy, jak mogą one wyglądać. Nieoficjalnie źródło w Pałacu mówi WP, że skoro będzie "marchewka w osobie Kosiniaka-Kamysza, to musi być też kij" - Radosław Sikorski. Może iskrzyć na linii prezydent - nowy minister spraw zagranicznych.
W środę w Pałacu Prezydenckim został zaprzysiężony rząd Donalda Tuska. Nowy gabinet lidera koalicji mógł pracować już od co najmniej miesiąca. Mógłby, gdyby nie postawa prezydenta, który powierzył w pierwszym kroku konstytucyjnym misję tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Wbrew sejmowej arytmetyce.
Po drugim kroku, w którym Sejm wskazał Donalda Tuska jako kandydata na premiera, prezydent od razu zadeklarował, że powoła rząd 13 grudnia. Choć datę wykorzystał PiS (do porównań pomiędzy stanem wojennym a nowym rządem), to był to najpewniej pierwszy możliwy termin.
W środę nowej Radzie Ministrów gratulował Andrzej Duda i deklarował współpracę. W pewnych obszarach. - Będę chciał oczywiście z każdym z państwa ministrów - zwłaszcza tych, z którymi zakładam, że współpraca będzie najbliższa, najbardziej zacieśniona, de facto codzienna - odrębnie na te tematy spokojnie porozmawiać. Jak to poukładać, żeby sprawy Rzeczypospolitej rzeczywiście były realizowane jak najlepiej, żeby konstytucyjna zasada współdziałania faktycznie wybrzmiała z pożytkiem dla Rzeczypospolitej i jej obywateli - podkreślił prezydent.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pytane przez nas osoby z otoczenia Pałacu Prezydenckiego potwierdzają, że współpraca jest możliwa. Choć w niektórych obszarach - jak słyszymy - Andrzej Duda spodziewa się konfliktów.
- Prezydent i rząd Donalda Tuska są w stanie ze sobą współpracować. Andrzej Duda jest otwarty na pomysły i projekty ministrów. Mogą przyjść do Pałacu i porozmawiać z prezydentem, właśnie o tym mówił w przemówieniu przy zaprzysiężeniu rządu. To było szczere. Zasygnalizował też, czego oczekuje. Podmiotowego traktowania jako głowy państwa - mówi nam proszący o anonimowość współpracownik prezydenta Polski.
Z kolei jeden z doradców Andrzeja Dudy uważa, że głównym obszarem współdziałania na linii Pałac - Rada Ministrów będą sprawy obronności i współpraca z MON. A także sprawy dotyczące rolnictwa, problematyki społecznej, rodzinnej, pracy. Tu - zdaniem naszych rozmówców - nie rysują się żadne linie podziałów. W tej chwili propozycje programowe z tego zakresu mają nie budzić zastrzeżeń. Ryzyko weta np. w kwestiach dotyczących "babciowego" jest więc niewielkie.
- Prezydent ma od dawna dobre relacje z wicepremierem i ministrem obrony narodowej Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Znają się, darzą sympatią, kończyli to samo liceum w Krakowie. Prezydent nie ukrywał, że widziałby lidera ludowców w fotelu premiera - mówi nasz informator. I na tych relacjach osobistych ludzie Pałacu chcieliby budować porozumienie z nowym szefem MON.
Ale jak dodaje, skoro jest "marchewka w osobie Kosiniaka-Kamysza, to musi być też kij".
- Widziałbym w tej roli szefa MSZ Radka Sikorskiego. Tu chemii nie będzie. Delikatnie rzecz ujmując, Sikorski nie jest ulubieńcem prezydenta - uważa nasz rozmówca.
"Prezydent nie będzie przeszkadzał w rewolucji w TVP"
W jego ocenie pole do współpracy będzie z innym politykiem PSL w rządzie, ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim. - Prezydent ceni go jako fachowca, przygotowanego do pełnienia trudnej roli szefa resortu rolnictwa. A jest to obszar, na którym prezydentowi bardzo zależy - podkreśla doradca Andrzeja Dudy.
Wyjaśnijmy - Siekierski to doktor nauk ekonomicznych, wielokrotny parlamentarzysta i europarlamentarzysta, a w przeszłości też wiceminister rolnictwa.
- Z kolei kwestie społeczne zawsze były podnoszone przez prezydenta. Jeżeli będzie podwójna waloryzacja emerytur, zapewniony wzrost wynagrodzeń, "babciowe", renta wdowia - prezydent się na to zgodzi. W kwestiach, które będą dobre dla obywateli, Andrzej Duda będzie stał po stronie obywateli - dodaje nasz rozmówca.
Jak wynika z naszych informacji, prezydent w żaden sposób nie będzie przeszkadzał w rewolucji w TVP.
- Telewizja, która "orała" prezydenta przez ostatnie osiem lat… Jaki Andrzej Duda miałby teraz interes, żeby jej bronić i pomagać pracownikom TVP? - pyta retorycznie współpracownik prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W trakcie uroczystości zaprzysiężenia prezydent zapewniał, że "ma pełną świadomość tego, że nowy rząd będzie miał różne propozycje legislacyjne i swoją wizję Rzeczpospolitej".
Przyznał, że on i nowy rząd pochodzą z "różnych obozów politycznych". - Taka jest prawda, wszyscy to wiemy. Ale ja się przekonałem, tutaj, także dzięki państwa decyzjom i państwa postępowaniu, że w sprawach ważnych - a takimi z całą pewnością są sprawy bezpieczeństwa - że kiedy zasiadaliśmy tutaj, na tej sali, w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, prowadzone były tylko i wyłącznie poważne rozmowy - podkreślił.
"Donald Tusk to wie"
Według naszych rozmówców z otoczenia Pałacu Prezydenckiego osią sporu z rządem Donalda Tuska będą zapewne sprawy dotyczące sądownictwa, KRS, Trybunału Konstytucyjnego.
- Donald Tusk to wie. To dlatego wysłał do resortu sprawiedliwości Adama Bodnara, a nie np. Borysa Budkę. O Bodnarze Tusk zawsze może powiedzieć, że nie jest członkiem Platformy, ale bezpartyjnym ekspertem z rynku - mówi nam współpracownik Andrzeja Dudy.
A nasz drugi informator uważa, że "problem może pojawić się, jeśli będzie takie podejście, jak kiedyś w relacjach Donalda Tuska z śp. Lechem Kaczyńskim".
- Wtedy była wojna o krzesło w Brukseli czy walka o rządowy samolot. Jeśli będzie w proceduralnych sprawach pod górkę, to może być zgrzyt. To wtedy będzie niedobrze dla jednych i drugich, a na końcu straci Polska - uważa nasz rozmówca.
W jego ocenie dzisiaj jedyną partią, która liczy na awanturę między prezydentem a rządem Donalda Tuska, jest w tej chwili PiS.
- Jeśli będą jakieś tarcia, to tylko z zyskiem dla Jarosława Kaczyńskiego - podsumowuje.
Postawę prezydenta Polski podczas zaprzysiężenia ocenił wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy. - Współpraca z prezydentem jest rządowi potrzebna. Do podpisu pójdzie wiele ustaw. Bez względu na to, co było w przeszłości i na to, czy te uśmiechy wszystkie były prawdziwe, czy wymuszone, to przyszłość jest ważniejsza - mówił w TVN24.
Zaznaczył jednak, że sam nie ma do Andrzeja Dudy pełnego zaufania.
- Pan prezydent zadeklarował, że będzie współpracował z nowym rządem. Ja nie za bardzo ufam we wszystkie słowa pana prezydenta, bo pamiętam, jakie ustawy podpisywał i czego nie wetował - powiedział Czarzasty.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski