Nowe informacje o wilku, który pogryzł dzieci w Bieszczadach
Sprawa pogryzienia dwójki dzieci przez wilka w Bieszczadach rozpętała dyskusję niemal w całej Polsce. Głos zabrał także Adam Wajrak, dziennikarz i działacz na rzecz ochrony przyrody. Tłumaczy zachowanie wilka i wysnuwa ciekawy wątek. Pojawiają się także szczegóły dotyczące odstrzału zwierzęcia.
Sprawa pogryzienia dwójki dzieci przez wilka w Bieszczadach to cały czas gorący temat w całej Polsce. Szczególnie, że rozpoczęły się wakacje i wiele osób planuje urlop właśnie w tych okolicach.
- Bardzo wiele wskazuje na to, że było to zwierzę wychowane przez ludzi, być może mieszaniec. Nie ma żadnego powodu do niepokoju i strachu przed wilkami i naprawdę nie ma co słuchać typowych myśliwskich bredni w stylu "że populację trzeba redukować", "że wilków za dużo" i że "przestały bać się człowieka, bo się na nie nie poluje" - uważa Adam Wajrak.
Z jego informacji wynika, że próbki zastrzelonego zwierzęcia pobierał dr. Bartosz Pirga z Bieszczadzkiego Parku Narodowego. - Według niego jest to samiec w wieku ok. dwóch-trzech lat, przypominający wilka - choć jak to określił dr. Pirga, który ma duże doświadczenie z wilkami, zwierzę ma w sobie coś niewilczego - tłumaczy Wajrak w "Gazecie Wyborczej".
Jego zdaniem jest prawdopodobne, że ktoś pozbył się wilka, którego wychowywał, i to niekoniecznie w Polsce, ale np. na Ukrainie czy Słowacji. - Zastrzelony osobnik był w dobrej kondycji, co raczej wyklucza wściekliznę. O tym, czy jest to mieszaniec, czy nie, mają rozstrzygnąć badania genetyczne - powiedział.
Strzał do wilka padł z bardzo bliskiej odległości, ok. 6 m, gdy zwierzę szło w kierunku mierzącego do niego człowieka - zdradza szczegóły.
Wilk pogryzł dwójkę dzieci na wakacjach
Do pogryzienia dzieci przez wilka doszło we wtorek około godz. 19. Wilk miał rzucić się na dzieci, kiedy bawiły się na dworze. Dzięki szybkiej interwencji rodziców udało się go przegonić.
Media podawały, że najpierw wilk zaatakował 8-letnią dziewczynkę w Strzebowiskach, a następnie pojawił się w oddalonej o około 2 km wsi Przysłup i rzucił się na 10-letniego chłopca. Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika jednak, że obydwa zdarzenia miały miejsce we wsi Przysłup - w dwóch różnych miejscach, oddalonych od siebie o kilkaset metrów. Zdarzenia nastąpiły jedno po drugim.
Na wilka zorganizowano obławę. Został już odstrzelony i zabezpieczony do badań.
Dzieci z obrażeniami nóg trafiły do szpitala w Lesku na Podkarpaciu. Miały rany szarpane. Jak informuje RMF FM w środę wyszły już ze szpitala. W Bieszczadach są na wakacjach.
Dostaliśmy zdjęcia tego wilka, zrobione tuż przed atakiem. Ich autorka opowiada o strachu mieszkańców
- Mieszkańcy odetchnęli z ulgą po decyzji o odstrzeleniu wilka - mówi nam Teresa Sawińska-Wronowska, która zrobiła zdjęcia wilkowi w Przysłupie.
- Zdjęcia zrobiłam jadąc w kierunku Kalnicy, w miejscowości Przysłup, jakieś 50 metrów przed skrętem do Karczmy Brzeziniak i smażalni ryb. Wilk - bo to nie pies jak mogą myśleć inni - nie przejawiał objawów strachu, poruszał się pomiędzy samochodami bez pospiechu, można powiedzieć, że był wręcz zaciekawiony. Niesamowite spotkanie - mówi Wirtualnej Polsce pani Teresa.
Jak relacjonuje, spotkanie z wilkiem miało miejsce o 18.35, czyli tuż przed atakiem na dwójkę dzieci. Pani Teresa jechała wówczas ze swoimi dziećmi. Zauważyła wilka, jak przechadzał się spokojnie główną drogą. Zatrzymała samochód i zaczęła robić zdjęcia. Po chwili zrobił się korek, a wilk nadal spacerował po drodze.
- Tego wilka okoliczni mieszkańcy widywali od dawna. Baliśmy się o nasze dzieci. Ja sama mieszkam pod lasem w Kalwicy, to jest niedaleko stąd. Też mam dzieci - opowiada nam autorka zdjęć. Wspomina też o innym ataku na turystkę w Wetlinie. Miał miejsce ok. 2-3 tygodnie temu. Wiele osób jednak myślało, że to pies.
- Gospodarzom co jakiś czas znikały w biały dzień psy. Każdy się obawiał - dodaje. Przyznaje, że po decyzji o odstrzeleniu tego wilka wszystkim ulżyło.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl