Nowa mapa Rosji. Kreml przerysowuje Bałtyk, Polska i Litwa w napięciu
Rosja ogłasza nowe granice morskie na Bałtyku, unieważniając mapy obowiązujące od czasów ZSRR. Choć Kreml twierdzi, że to tylko porządkowanie dokumentów, zmiana dotyka newralgicznych punktów przy granicach Polski i Litwy. W regionie rośnie niepokój – czy to kolejny krok w grze geopolitycznej Moskwy?
Rosja ogłasza nowy przebieg swoich granic morskich na Morzu Bałtyckim. Zmiana, choć ujęta w urzędowym dekrecie jako techniczna aktualizacja map, ma charakter zdecydowanie bardziej symboliczny – i potencjalnie destabilizujący. Władze w Moskwie unieważniły współrzędne obowiązujące od czasów ZSRR, wyznaczając nowe linie w bezpośrednim sąsiedztwie granic z Polską i Litwą. W regionie rośnie napięcie – tym bardziej, że nowe mapy mają zostać przekazane do ONZ, a za ich opracowanie odpowiada rosyjskie Ministerstwo Obrony.
Kreml zmienia mapy. O co chodzi?
Rosyjski rząd opublikował dekret wyznaczający nowy przebieg granic morskich na Morzu Bałtyckim. W dokumencie określono, że linia graniczna będzie teraz liczona od tzw. linii odpływu – czyli miejsca, do którego cofa się morze podczas najniższego stanu wody.
Unieważniono dotychczas obowiązujące współrzędne z czasów ZSRR, a zmiana obejmuje m.in. rejon granic z Litwą i Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin rozczarowany? Ekspert: Kreml czekał na zamknięcie cieśniny Ormuz
Wyspy, ujścia i nowa linia frontu?
Nowe mapy dotyczą nie tylko linii brzegowej, ale także ośmiu wysp: Gogłand, Jähi, Sommers, Rodsher, Maly Tyuters i Vigrund. Niektóre z nich leżą w strategicznych punktach Morza Bałtyckiego, w pobliżu przesmyku suwalskiego, uznawanego za "najwrażliwszy punkt NATO w Europie".
Rosyjskie Ministerstwo Obrony ma teraz przygotować nowe mapy i przekazać je do ONZ – oficjalnie "w celach archiwizacyjnych". Jednak eksperci ds. bezpieczeństwa podkreślają, że zmiana ta może mieć konsekwencje wykraczające poza symbolikę kartografii.
Co na to Polska i sąsiedzi?
Na razie ani Polska, ani Litwa oficjalnie nie odniosły się do rosyjskiego dekretu. Nie wiadomo również, czy nowe granice zostaną formalnie zakwestionowane przez kraje sąsiednie lub przez Unię Europejską. W regionie Bałtyku narasta jednak napięcie – w ostatnich miesiącach Rosja intensyfikowała swoje działania morskie i militarne, a NATO odpowiada wzmacnianiem obecności wojskowej.
Choć Kreml mówi o wewnętrznej zmianie administracyjnej, wielu obserwatorów widzi w tym kolejną próbę testowania reakcji Zachodu. W czasie, gdy Rosja toczy wojnę z Ukrainą i demonstruje siłę militarną, każda "korekta granic" – nawet morska – może być odczytana jako sygnał polityczny.
Źródła: o2.pl, Fakt