Nowa afera z SOP. Kulisy wizyty Angeli Merkel i wpadka z "awarią"
Niedoświadczenie kierowcy Służby Ochrony Państwa miało doprowadzić do konieczności zmiany samochodu, którym jechała Angela Merkel podczas niedawnej wizyty w Polsce. Kanclerz Niemiec musiała wysiąść z opancerzonej limuzyny.
16.12.2019 | aktual.: 25.03.2022 13:34
- Kierowca miał zgłosić usterkę i konieczna była zmiana auta
- Nieoficjalnie: kierowca nie ma doświadczenia
- Prawdopodobnie chodziło o przypadkowe ustawienia limitu prędkości
Angela Merkel, przebywająca na początku grudnia z wizytą w Polsce, musiała się przesiąść z pancernej limuzyny do innego auta SOP, bo kierowca, błędnie przekonany o awarii samochodu, "wpadł w panikę" - podaje portal tvn24.pl. Jak ustalił serwis, samochód z niemiecką kanclerz prowadził niedoświadczony kierowca.
Dopiero od roku miał wozić najważniejsze osoby w państwie, a wcześniej był pirotechnikiem - wynika z relacji informatorów reporterów TVN24. To dlatego, wioząc Merkel z lotniska w Balicach do Oświęcimia, miał zgłosić usterkę, której prawdopodobnie nie było.
W efekcie jednak, co eksperci nazywają karygodnym, trzeba było zmienić auto niemieckiej kanclerz na trasie przejazdu.
Zobacz też: 27:1. Miller bezlitosny dla Morawieckiego ws. szczytu UE
Według TVN24 kierowca SOP prawdopodobnie przypadkowo ustawił w komputerze pokładowym limit prędkości, bo sprawdzanie auta na bazie żadnej usterki miało nie potwierdzić.
- Jednak szefostwo służby, tłumacząc sprawę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, trzymało się wersji "awarii" - twierdzą informatorzy Grzegorza Łakomskiego.
Rzecznik SOP Bogusław Piórkowski, pytany przez dziennikarzy portalu o przebieg obsługi grudniowej wizyty Angeli Merkel w Polsce, zasłonił się tajemnicą.
Źródło: tvn24.pl
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl