Niezwykły pływający dom na barce
Pan Grzegorz Borowski mieszka na rzekach
Polak zbudował pływający dom - zobacz zdjęcia
Nie ma w nim specjalnych wygód, prądu i dużego metrażu. Ale jest plusk wody, poczucie wolności i możliwość poruszania się razem z całym dobytkiem. Pływający dom, bo o nim mowa to własność Grzegorza Borowskiego. W ostatnich dniach jego barka dopłynęła do Poznania, a teraz rusza w dalszą podróż.
Jak się żyje, mieszkając w czymś tak oryginalnym? Zobacz zdjęcia z pływającego domu!
(meg)
Pływający dom
Z doświadczenia pana Grzegorza widać, że warto dążyć do spełnienia marzeń, zwłaszcza, że taki nieduży, pływający dom można zbudować za stosunkowo niewielkie pieniądze. Jak to zrobić krok po kroku?
Dziecięce marzenie
- Mam wiele pomysłów, tylko nieuporządkowanych. Na szczęście moja żona często pomaga mi realizacji tych planów - śmieje się Pan Grzegorz. - Jednym z jeszcze dziecięcych moich marzeń była budowa takiej barki i przystani dla wodniaków.
Od czego się zaczęło?
- W 2004 roku zrealizowałem swoje marzenie. Za niewielkie pieniądze udało mi się kupić barkę, chociaż jej stan techniczny pozostawiał wiele do życzenia - opowiada Grzegorz Borowski.
Tak powstawał pływający dom
- Zwróciłem się do kilku osób z nieistniejącej już stoczni w Sierakowie z prośbą o pomoc w remoncie jednostki. Barka została w pełni wyremontowana praktycznie po kosztach - opowiada właściciel pływającego domu.
Przyjemna prostota
To, co urzeka w tej konstrukcji to jej prostota: drewniane ściany, dach pokryty strzechą, które choć nie przypominają pałacu, w zupełności wystarczają do życia. Domek na barce ma powierzchnię około 6 metrów kwadratowych, cztery okna i piecyk.
Jest miejsce na wszystko, co konieczne
W środku mieszczą się także dwa łóżka, spory stolik, kredens oraz potrzebne drobiazgi. Nie brakuje również telewizora, który jednak znajduje się w dość niecodziennym miejscu...
Telewizor na szubienicy
... czyli za burtą, w dodatku na szubienicy. - Odnośnie sprawy telewizora, zdecydowaliśmy się razem z kolegą na taką formę weryfikacji informacji ważnych, ponieważ to, co istotne i tak do nas dotrze, niekoniecznie drogą telewizyjną - podkreśla Borowski.
Toaleta na przystaniach
A jak z codziennymi sprawami, toaletą? - Nie żyjemy w czasach kamienia łupanego, takie rzeczy po prostu załatwiamy na przystaniach i w portach rzecznych. Jest ich na tyle dużo, że nie stanowi to większego problemu. Z jedzeniem jest bardzo podobnie, lecz z tą różnicą, że mamy piecyk, na którym można bez większego problemu ugotować podstawowe posiłki czy wody na kawę i herbatę - mówi Pan Grzegorz.
W spacerowym tempie do Berlina?
Aby przepłynąć 100 kilometrów w górę rzeki (w bardzo spacerowym tempie, bo barka jest w stanie rozpędzić się do maksymalnie 5km/h natomiast z prądem - do 15km/h), potrzeba około 100 litrów paliwa.
Gdzie Pan Grzegorz zamierza pływać swoim domem? W planach ma wyprawę do Berlina, do swojej córki. Jeśli uda się przystosować jednostkę do takiej drogi, to żadna rzeka nie będzie nie do zdobycia.