Zakupy z pompą
Mistewicz przyznaje, że polscy politycy muszą się w tej dziedzinie jeszcze dużo nauczyć. Przytacza przy tym pamiętne zakupy Jarosława Kaczyńskiego. – Szef PiS wybrał pierwszy z brzegu sklep, w którym tłoczyli się ściśnięci dziennikarze. Za zakupy zapłacił 200-złotowym banknotem. Nie mówiąc już o tym, że później te zakupy nie on, ale kierowca chował do bagażnika – przypomina. Politycy w USA są w tych sprawach lata świetlne przed nami. Dzięki temu cały zakulisowy "teatr" jest niezauważalny.