Nieznośna lekkość kampanii...
Dasz się nabrać na taką sztuczkę? Zobacz zdjęcia
Zrobią wszystko, żeby zwrócić na siebie naszą uwagę?
W ostatnich tygodniach przed wyborami politycy na różne sposoby starają się przyciągnąć naszą uwagę. W tej walce nie liczą się programy wyborcze i merytoryczne argumenty. Eryk Mistewicz, konsultant polityczny i autor książki „Marketing narracyjny”, tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską, że to normalne. - Nie ma czegoś takiego jak merytoryczna kampania tak samo jak nie ma suchej wody - mówi. Wybory wygrywa to ugrupowanie, które po pierwsze - dobrze zarządza swoim twardym elektoratem, ale co ważniejsze jest w stanie przyciągnąć osoby, które w ogóle polityką się nie interesują. Jak to zrobić? Na przykład pokazać im się jako zwykły człowiek, np. troskliwy rodzic.
Aby sesja ocieplająca wizerunek obiegła media, wystarczy zaplanować „ustawkę” z mediami. Niedawno szef SLD Grzegorz Napieralski jak na wzorowego ojca przystało kupował córkom wyprawkę szkolną. Zakupy śledzili zawiadomieni wcześniej dziennikarze. Napieralski udawał, że ich nie widzi, gorzej było z jego córeczkami – 7-letnia Ala i 4-letnia Ola były mocno przestraszone. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał, czy to dobry pomysł, żeby angażować w kampanię dzieci, lider Sojuszu tłumaczył, że dziewczynki są jedynie "zawstydzone dużą liczbą kamer". Gdy dzień po stresującym show pojawiły się głosy, że Napieralski wykorzystuje w kampanii dzieci, a sprawą powinien zainteresować się rzecznik praw dziecka, rzecznik SLD Tomasz Kalita wyjaśniał, że Napieralski stosuje „nowoczesne sposoby komunikacji”.
(pp)