Erotyczne podteksty
O Annie Mętlewicz mało kto do tej pory słyszał. I pewnie byłoby tak nadal, gdyby radna Koszalina, kandydująca do sejmu z 4. miejsca listy PiS, nie postawiła na mocny akcent w swoich ulotkach wyborczych. Mętlewicz otwarcie przyznała, że świadomie zastosowała prowokację – na ulotkach pozuje w czerwonym sweterku kokieteryjnie zsuniętym, by pokazać nagie ramiona i odrobinę czarnej bielizny. Reklamuje się hasłem: "Inteligentna czwóreczka". Mistewicz tłumaczy, że w kampanii kandydaci za wszelką cenę chcą się przebić przez natłok innych komunikatów. - Anna Mętlewicz wykorzystała do tego podteksty erotyczne. Gdyby to była kandydatka np. SLD uchodzącego za partię liberalną obyczajowo, wszyscy machnęliby na to ręką. Ale jeżeli po takie środki ekspresji sięga kandydatka PiS, to jest to zauważalne – podkreśla konsultant polityczny. Czy taka strategia może być skuteczna? Z doświadczeń minionych kampanii wynika, że "pieprzne" kampanie, oprócz chwilowego zainteresowania, nie gwarantują sukcesu wyborczego. Porażkę poniosła
zarówno Agnieszka Rupniewska, która reklamowała się hasłem: "Proponuję S.E.K.S." (skuteczne, efektywne, kreatywne, sumienne), jak i Katarzyna Szczołek, występująca na plakatach w skąpym bikini z podpisem: "Piękna, niezależna i kompetentna".