"Niestosowna" wypowiedź w radiu. Rozpętała się afera, wiceminister przeprasza

Wiceminister zdrowia Urszula Demkow, gdy komentowała sprawę zabitego ratownika medycznego, stwierdziła, że "ten pan był w wieku emerytalnym, to był jego wybór (że dalej pracował - red.)". Ministerstwo Zdrowia odcina się od jej wypowiedzi. Sama Demkow w rozmowie z WP przyznaje, że jej wypowiedź była niestosowna, ale nie miała nic złego na myśli. Wystosowała oficjalne przeprosiny.

Szymon Hołownia i prof. Demkow
Szymon Hołownia i prof. Demkow
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Michal Zebrowski
Patryk Słowik

"Urszula Demkow jest jak dzik. Zawsze wejdzie w szkodę". Tak działalność publiczną przedstawicielki Polski 2050 w resorcie zdrowia komentują od kilku miesięcy dziennikarze specjalizujący się w tematyce zdrowotnej. W środowiskach politycznych i dziennikarskich najpopularniejszy jest pogląd, że Demkow jest świetnym naukowcem, ale słabym politykiem.

Źle o kolejnych wypowiedziach Demkow myślą w samym ministerstwie kierowanym przez Izabelę Leszczynę. Nawet oficjalne komentarze płynące z resortu są sugerujące.

- Mogę powiedzieć tyle, że pani minister Demkow odpowiada w ministerstwie za obszar chorób rzadkich oraz problematykę kadr medycznych, jednak nie ratownictwo medyczne. A zatem tylko wypowiedzi dotyczące kwestii znajdujących się w kompetencjach pani minister należy uznawać za oficjalne stanowisko Ministerstwa Zdrowia. Żadne inne - wskazuje Jakub Gołąb, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Komunikacja w rządzie kuleje? O działaniach dowiadują się z internetu

- Wiceminister Urszula Demkow jest osobą wskazaną przez jedną z partii tworzących koalicję rządową, w tym wypadku Polskę 2050 - mówi rzecznik w odpowiedzi na pytanie o zawodową przyszłość wiceminister.

Co najmniej niezręczność

Od wczoraj w internecie umieszczany jest fragment wywiadu z Urszulą Demkow przeprowadzony przez Radio dla Ciebie. Rozmowa miała miejsce 27 stycznia 2025 r., lecz do tej pory pozostawała niezauważona.

Dziennikarz prowadzący wywiad rozpoczął od kwestii zabitego ratownika medycznego (mężczyzna został ugodzony nożem przez pijanego człowieka w trakcie interwencji). Dziennikarz spytał o przygotowywane zmiany, mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa ratowników medycznych i zapytał, czy będą dodatkowe szkolenia.

- Tak, szkolenia na pewno. Ważne jest też to, że ratownicy już w tej chwili mogą pracować krócej, bo do 60. roku życia. Tutaj ten pan miał 62 lata, więc był już w wieku emerytalnym. To był jego wybór. Ale ta praca do emerytury jest krótsza - odpowiedziała wiceminister Demkow. Następnie zaś zaczęła wymieniać inne rozwiązania, w tym konieczność wykorzystywania kamer.

Wypowiedź wiceminister została uznana za daleko idącą niezręczność.

- Niezręczność? To dramat - mówi nam osoba związana z Ministerstwem Zdrowia. I zwraca uwagę na to, że minister Demkow w ogóle nie była atakowana przez dziennikarza, nie pojawiła się też żadna sugestia, by Demkow musiała odnosić się do kwestii wieku ratownika. Dodatkowo w ogóle nie zajmuje się ratownictwem medycznym w ministerstwie, więc nie było powodu, aby na ten temat się wypowiadała, poza ogólnikami, gdy akurat zostanie o to spytana.

Sama Urszula Demkow w rozmowie z WP nie broni swojej wypowiedzi. Przyznaje wprost, że była ona niestosowna, niewłaściwa, była błędem. Zarazem jednak wiceminister podkreśla, że nie miała nic złego na myśli; po prostu niewłaściwie się wyraziła. Chodziło jej jedynie o to, że ratownicy mogą korzystać z możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę. Demkow zaznaczyła, że oficjalnie przeprosi za swoje słowa, co w wtorek po południu miało miejsce.

I jednocześnie prosiła, by nie postrzegać jej działalności przez pryzmat jednej wypowiedzi, lecz dostrzegać także, co robi w ministerstwie choćby na rzecz pomocy osobom z chorobami rzadkimi.

Rodzice i dzieci

Podczas niedawnego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia, gdy parlamentarzyści zajmowali się tematyką szarlatanerii okołomedycznej, wiceminister Urszula Demkow stwierdziła: "Powinno być tak, że jednak to nie jest pozostawione decyzji rodzica, co ze swoim dzieckiem zrobi, czym go karmi oraz czy go zaszczepi, czy nie".

Ta wypowiedź również została dostrzeżona w resorcie i uznana za "dramatyczną". Była wykorzystywana przez posłów opozycji jako dowód na to, że rząd chce pozbawić rodziców prawa do decydowania o własnych dzieciach.

Demkow jednak podkreśla, że nie należy odzierać jej słów z kontekstu i dyskusji, która była prowadzona. Wiceminister komentowała przypadek 3-letniego dziecka, które było głodzone przez rodziców. I że akurat z tych słów się nie wycofuje - i że nie można przyjmować, że rodzice mogą zrobić z dziećmi wszystko, bo istotą jest ochrona zdrowia i życia najmłodszych obywateli.

Sprawa Hołowni

W jednej z jednostek podległych Ministerstwu Zdrowia usłyszeliśmy, że ciężko mówić o sensownej współpracy na linii minister Izabela Leszczyna - wiceminister Urszula Demkow. Niefortunne wypowiedzi medialne tej drugiej są jednak jedynie jednym z elementów mało udanych relacji.

Pierwszy poważny kłopot pojawił się na początku 2024 r. Wtedy Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że "konsultant krajowy w dziedzinie psychoterapii został powołany nieprawidłowo". Okazało się, że powołać go postanowiła Urszula Demkow, tyle że nie uzgodniła tego z Izabelą Leszczyną. Sprawa zakończyła się okrojeniem kompetencji Demkow, by już nie miała nic wspólnego z podejmowaniem takich decyzji.

Jak jednak słyszymy w środowisku Koalicji Obywatelskiej, Izabela Leszczyna nie może zbyt aktywnie zabiegać o dymisję Urszuli Demkow. Powód? Sama Leszczyna nie ma silnej pozycji w rządzie i można by się spodziewać, że koalicjant za chwilę "odwinie się" nawoływaniem do złożenia dymisji przez samą Izabelę Leszczynę. Tym bardziej że iskrzy też na linii Izabela Leszczyna-Wojciech Konieczny (Konieczny jest wiceministrem zdrowia z ramienia Lewicy), co widać było choćby po ostatnim wywiadzie Leszczyny dla WP. Minister zdrowia przerzuciła w nim odpowiedzialność za brak reformy szpitalnictwa na Lewicę i jej przedstawiciela w ministerstwie.

- Urszula Demkow po tylu niefortunnych wypowiedziach nie powinna być wiceministrem, bo szkodzi rządowi, a nie stanowi żadnej wartości dodanej. Ale są tylko dwie osoby, które mogą doprowadzić do jej dymisji. Pierwszą jest Szymon Hołownia, który dostrzeże, że Demkow szkodzi nie tylko rządowi, lecz także jego partii. Drugą sam Donald Tusk, bo gdyby on zażądał dymisji problematycznej wiceminister, to nikt by za nią nie umierał - twierdzi jeden z polityków KO.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (189)