Niesamowita podróż trzech Polaków do stolicy Mongolii
21 dni w samochodzie w szczytnym celu, jedyna ekipa z Polski na 200 uczestników. Nasi rodacy na mecie byli piąci. Wyjątkowy sposób na uczczenie 30-tych urodzin - wyprawa do stolicy Mongolii.
Niesamowita wyprawa trzech Polaków - zdjęcia
Start Mongol Rally 2013 - zamek Klenova w Czechach. Zasady rajdu są proste. Pojemność silnika nie może być większa niż 1.2, samochód nie może być starszy niż 10 lat, trasa dowolna. Najważniejsze to dojechać do mety, czyli do stolicy Mongolii - Ułan Bator!
W samochodzie było nas trzech: Kuba, Krzysiek i Michał. Jesteśmy przyjaciółmi od 15 lat. Doświadczenie w rajdach? Żadne. W tym roku kończymy po 30 lat i taki oto prezent - w postaci Mongol Rally - sobie sprawiliśmy.
Jak wyglądała nasza podróż?
(WP.PL/ks)
Początek: Czechy
Już na starcie ktoś może zapytać, a co z samochodem po takiej wyprawie? Otóż jeśli nasz samochód dojedzie do mety - o własnych siłach i z naszą niewielką pomocą - wystawiony zostanie na aukcję. Pozyskane w ten sposób pieniądze przekazane zostaną na cele charytatywne.
W podróż zabierze nas... "Skodzisław"
Dumnie stawiliśmy się więc naszym "Skodzisławem 1.2 HTP" na starcie z łopoczącą na wietrze flagą Polski. To ważne, w końcu byliśmy jedyną drużyną z Polski i godnie trzeba było ją reprezentować. W rajdzie startowało 200 załóg z całego świata.
Warto dodać, zanim zobaczycie nas na mecie, że nasz samochód podczas całej wyprawy wzbudzał duże zainteresowanie.
Jednocześnie im bliżej byliśmy celu, tym mniejsze zdziwienie na twarzach mieszkańców, kiedy mówiliśmy "kierunek Ułan Bator". Niektórzy w Rumunii, Rosji, Kazachstanie na to pytanie uśmiechali się z politowaniem. Inni pukali się w czoło słysząc, że jedziemy do Mongolii...
TransfÄgÄrÄČan - trasa marzeń
Po Czechach i przejeździe przez Węgry trafiliśmy tu - TransfÄgÄrÄČan. Droga w Rumunii wybudowana przez Nicolae CeauČescu została okrzyknięta jedną z najładniejszych tras na świecie - przez legendarny program Top Gear.
Naszym zdaniem słusznie. Trasa jest wspaniała. Mieliśmy ze "Skodzisławem" wielką radość jeżdżąc po górskich serpentynach. Widoki są naprawdę oszałamiające....
Niesamowita wyprawa trzech Polaków
Skodzisław...
Ślady komunizmu
Nie zabrakło i innych pamiątek po komunizmie. W każdym rosyjskim mieście jest plac i pomnik Lenina.
Ten na zdjęciu obok sfotografowaliśmy w Kosh-Agash i to on właśnie nam najbardziej przypadł do gustu. Rączka w kieszenie - pełen luz.
Imponująca stolica Kazachstanu
Kazachstan.
Kto oglądał film brytyjskiego komika Sachy Barona Cohena âBorat" dobrze pamięta jak Kazachstan został przedstawiony. My spędziliśmy w Kazachstanie 2 dni I byliśmy pod ogromnym wrażeniem.
Do stolicy Kazachstanu jechaliśmy autostradą z widokami na piękne stepy, które ciągnęły się do granic miasta. Astana to połączenie Dubaju z Las Vegas!
Drapacze chmur, apartamentowce, siedziby ogromnych koncernów paliwowych - tak prezentuje się panorama przeniesionej z Ałmaty stolicy. Patrząc na liczbę nowych inwestycji.... Jesteśmy przekonani, że plan długoterminowego rozwoju "Kazachstan - 2050" prezydenta Nursułtana Nazarbajewa - wybranego w wyborach powszechnych 1 grudnia 1991 r, - zostanie zrealizowany!
Gorny Altai. Syberia - jeszcze tu wrócimy
Do Mongolii można wjechać tylko przez Rosję. Po 2 dniach spędzonych z bardzo przyjaznymi Kazachami ponownie zawitaliśmy więc do Rosji.
Nikt z nas nie spodziewał się, że Mother Russia może nas jeszcze czymś zaskoczyć. Gorny Altai. Syberia.
Gorny Altai. Syberia - jeszcze tu wrócimy
Trzeba przyznać, że średnio co 2 km zatrzymywaliśmy się na poboczu, żeby zrobić zdjęcia. Kiedyś na pewno tam wrócimy.
Formalności zatrzymały nas na noc... na parkingu
Prawie Mongolia. Bardzo sympatyczni celnicy na granicy poinformowali nas o godz.18 krótkim, ale jakże treściwym zwrotem "Good night", że chyba nie uda nam się wjechać do upragnionej Mongolii. Okazało się, że nie zdążyli dopełnić wszystkich formalności związanych z naszym wjazdem do kraju wielkiego Czyngis-chana. Równo o godz. 18 granica oraz wszystkie budynki zostały zamknięte, a celnicy wsiedli do swoich terenowych Land Cruiserów i rozjechali się do domów.
Oto więc nasza pierwsza noc w "prawie Mongolii" - w namiotach na betonowym parkingu. Na szczęście nie byliśmy sami. Wieczór spędziliśmy w międzynarodowym towarzystwie na rozmowach o polityce, o RPA i polskiej wódce. Następnego dnia po opłaceniu różnych "podatków" ruszyliśmy do mety - Ułan Bator.
Jedziemy dalej, kierunek: Mongolia
Znowu w drodze, a po drodze dzikie dwugarbne wielbłądy przechodziły tuż koło naszego samochodu.
W ogóle nie zwracały na nas uwagi, my nie mogliśmy się napatrzeć.
Mongolia - teoria a praktyka
Mongolia! Przed wyprawą czytaliśmy przewodniki Lonely Planet, oglądaliśmy zdjęcia z pustyni Gobi - wprost nie mogliśmy się doczekać iście pustynnych temperatur sięgających +45 stopni. W Warszawie przygotowaliśmy się na upały - szorty, japonki, kremy z filtrem 50...
Rzut okiem na Gorny pustynię
Zdjęcie obowiązkowe: nasz Skodzisław i pustynia Gobi.
Pierwsza noc, zimna noc
Tymczasem zmierzch w Mongolii zastał nas w górach na wysokości 2,4 km n.p.m. Pierwszy nasz camping roztawiliśmy ubrani we wszystko, co tylko mieliśmy w bagażach - okazało się, że temperatura jest zdecydowanie niższa niż zakładaliśmy.
Nasze śpiwory miały tzw. comfort zone + 15 stopni. Nad ranem temperatura była bliska 0 stopni, a nasze namioty zostały pokryte delikatnym śniegiem...
Meta, meta, meta!
Meta! Po 21 dniach w aucie, 730 litrach benzyny, 10 krajach, 11 000 kilometrach dojechaliśmy do upragnionego celu - Ułan Bator.
Na mecie zameldowaliśmy się jako 5 ekipa z ponad 200 zespołów. Oczywiście miejsce nie było ważne, ale w pierwszej 5-tce dojechaliśmy! Wiele rzeczy poszło nie tak, jak planowaliśmy.
Dwa razy chcieliśmy zrezygnować, byliśmy u kresu wytrzymałości. Fizycznie i psychicznie byliśmy bardzo zmęczeni. Każdy z nas zrzucił podczas wyprawy kilka kilogramów. Czy było warto? Na pewno, dla każdego z nas były to "wakacje" życia!
Gratulujemy!
Ekipie serdecznie gratulujemy! Wirtualna Polska