PolitykaNieoficjalnie: wątpliwości ws. rosyjskich badań DNA fragmentów ciała Lecha Kaczyńskiego

Nieoficjalnie: wątpliwości ws. rosyjskich badań DNA fragmentów ciała Lecha Kaczyńskiego

• Prokuratorzy mają wątpliwości, czy badania DNA fragmentów ludzkiego ciała dołożonego do sarkofagu Lecha Kaczyńskiego zostały przez Rosjan wykonane prawidłowo
• Wątpliwość dotyczy ludzkich szczątków złożonych w czasie drugiego pogrzebu w kilka dni po pierwszym
• Osoba z kręgu śledztwa mówi WP: Rosjanie wprowadzili duże zamieszanie z próbkami DNA
• Prokuratura Krajowa dla WP: będą badane wszystkie możliwe do identyfikacji fragmenty ciał ofiar

Nieoficjalnie: wątpliwości ws. rosyjskich badań DNA fragmentów ciała Lecha Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | SERGEI CHIRIKOV
Jacek Gądek

03.11.2016 | aktual.: 03.11.2016 11:53

Już w czasie sekcji zwłok przeprowadzanej w Smoleńsku okazało się, że Rosjanie obok ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego na stole sekcyjnym umieścili fragment ciała, który miał nie należeć do tragicznie zmarłego prezydenta - chodziło o nogę. Fakt ten można było szybko ustalić, bo fragment ten był ubrany w nogawkę spodni z generalskimi lampasami, co wskazywało, że należy do ciała któregoś z wojskowych. - Ten fragment ciała usunięto więc ze stołu sekcyjnego, a Rosjanie zaczęli poszukiwania brakujących części zwłok prezydenta - opisuje tamten czas jedna z osób z kręgu śledztwa.

Po zidentyfikowaniu śp. Lecha Kaczyńskiego, co do czego nie było wątpliwości, trumnę z ciałem przetransportowano do Warszawy, by tragicznie zmarłego prezydenta - wraz z żoną Marią - pochować na Wawelu.

Tydzień po pogrzebie śp. Pierwszej Pary na Wawelu, który odbył się 18 kwietnia, Rosjanie przesłali do Polski niezidentyfikowane później przez Rosjan szczątki ponad 20 osób. Wśród szczątków znalazły się - jak mówił Michał Boni (PO), odpowiadający wówczas za pogrzeb śp. Lecha i Marii - umieszczone w funeralnej tubie stopy. Rosjanie przesłali wraz z tymi szczątkami także dokumentację, na podstawie której stwierdzili, że badania DNA wykazały, iż szczątki należą do Lecha Kaczyńskiego.

Następnie na Wawelu odbyła się druga ceremonia pogrzebowa - otwarto sarkofag śp. prezydenta i dołożono przesłane przez Rosjan fragmenty ciała.

Jedna z osób z kręgu śledztwa mówi WP: - Są jednak pewne wątpliwości co do prawidłowości badań DNA fragmentów ciała, które dołożono do sarkofagu, a przez to nie ma absolutnej pewności co do tego, że fragment ciała faktycznie należał do prezydenta. Rosjanie wprowadzili duże zamieszanie z próbkami i nie ma pewności, czy materiał genetyczny do badań został pobrany z tego fragmentu ciała. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze, ale jak się śledzi losy wszystkich próbek DNA, to już nie ma pewności, że właściwie przeprowadzili badania - mówi informator WP.

Te wątpliwości mają zostać rozwiane. Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski stwierdza, że "w toku postępowania przygotowawczego będą badane wszystkie możliwe do identyfikacji fragmenty ciał ofiar katastrofy pod Smoleńskiem".

Sekcja zwłok śp. Lecha Kaczyńskiego odbyła się w Smoleńsku. W Polsce trumna została otworzona po przetransportowaniu do Polski - nie ma wątpliwości co do prawidłowości w zidentyfikowaniu ciała tragicznie zmarłego prezydenta pochowanego podczas pierwszego pogrzebu, a jedynie co do prawidłowości rosyjskich badań DNA fragmentów ludzkich złożonych do sarkofagu podczas drugiego pogrzebu.

W najbliższych dniach prokuratorzy prowadzący śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej mają zorganizować konferencje prasową, na której poinformują o swoich działaniach dot. katastrofy.

Rosyjska dokumentacja medyczna dotycząca identyfikacji i sekcji zwłok ofiar 10 kwietnia 2010 r. wielokrotnie budziła wątpliwości. Tak było np. w przypadku Janusza Kurtyki i Przemysława Gosiewskiego. Ponadto kilka ciał znalazło się w niewłaściwych grobach.

Zobacz także
Komentarze (957)