Niemieckie MSZ: pamiątki z obozów mogą być pokazywane tylko w muzeach
Niemieckie MSZ przekazało, że osobiste przedmioty byłych więźniów obozów koncentracyjnych powinny być pokazywane w muzeach, z pełnym kontekstem i przy braku sprzeciwu rodzin. Resort odwołał się do potępienia aukcji takich pamiątek przez szefa dyplomacji.
Najważniejsze informacje:
- Niemieckie MSZ wskazało, że pamiątki po byłych więźniach obozów powinny być eksponowane w muzeach, o ile rodziny się nie sprzeciwiają.
- Szef dyplomacji Johann Wadephul potępił plany aukcji pamiątek i oczekuje, że takie sprzedaże nie będą się odbywać w Niemczech.
- Aukcja w domu Felzmann w Neuss została odwołana po protestach m.in. polskich władz i Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego.
"Ambasador powinien opuścić Polskę". Ostra reakcja PiS na słowa Miguela Bergera
Niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych przekazało PAP w komunikacie, że pamiątki po byłych więźniach obozów koncentracyjnych to bezcenne świadectwa.
- Pamiątki oraz osobiste przedmioty byłych więźniów obozów koncentracyjnych to bezcenne źródła historyczne, które mogą i powinny być prezentowane w muzeach wraz z odpowiednim kontekstem - o ile potomkowie byłych więźniów nie zgłaszają sprzeciwu - brzmi komunikat.
Jak zaznaczono, rząd federalny wspiera projekty muzeów i instytucji, które zajmują się takimi zbiorami na potrzeby wystaw historycznych. MSZ nie odniosło się do możliwych zmian prawnych dotyczących zakazu aukcji.
Czy pamiątki po ofiarach powinny być w muzeach, a nie na aukcjach?
Resort odesłał do wcześniejszej wypowiedzi szefa dyplomacji Johanna Wadephula, który stanowczo skrytykował sprzedaż takich przedmiotów. "Robienie interesów na Zagładzie jest odrażające" - oświadczył w niedzielę. Dodał, że takie działania "muszą zostać powstrzymane" i wyraził oczekiwanie, że w Niemczech nie będą odbywać się więcej aukcje pamiątek po ofiarach zbrodni nazistowskich.
Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss planował sprzedaż prywatnej kolekcji obejmującej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich oraz sowieckich zbrodni z lat II wojny światowej. Po protestach, w tym Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego i władz Polski, licytację odwołano. W komunikacie firma przyznała, że podjęła błędną decyzję i wyraziła ubolewanie wobec osób dotkniętych nazistowskim terrorem.
Jak zareagowały władze i instytucje na sprawę aukcji w Neuss?
Wadephul poinformował, że rozmawiał telefonicznie z polskim ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Według relacji szefa niemieckiej dyplomacji, obaj politycy byli zgodni co do oceny planowanej aukcji. "Próba robienia interesów na zbrodni Zagłady jest odrażająca i należy takie działania powstrzymać" - przekazał Wadephul po rozmowie. Instytut Fritza Bauera, niezależna niemiecka placówka badawcza, ogłosił jednocześnie swój "zasadniczy sprzeciw wobec komercyjnego obrotu dokumentami związanymi z ofiarami wojennymi".
Lokalne media informowały o zamknięciu pomieszczeń domu aukcyjnego w kompleksie biurowym w Neuss pod Duesseldorfem. MSZ Niemiec utrzymuje, że właściwym miejscem dla takich świadectw historii są muzea, które potrafią zapewnić kontekst i szacunek rodzinom ofiar.