Dywersja na kolei. Rzecznik ministra wskazuje na rosyjskie służby specjalne
Polskie służby specjalne intensywnie pracują nad wyjaśnieniem aktów dywersji na kolei. - Wszystko na to wskazuje, że są to rosyjskie służby specjalne - powiedział Jacek Dobrzyński o zleceniodawcy ataków.
Najważniejsze informacje:
- Polskie służby specjalne prowadzą dochodzenie w sprawie dywersji na kolei.
- Podejrzenia padają na rosyjskie służby specjalne.
- Funkcjonariusze ostrzegają przed dezinformacją mogącą pochodzić z Rosji.
Co wiadomo o działaniach polskich służb specjalnych?
Polskie służby podjęły działania mające na celu zidentyfikowanie sprawców aktów dywersji na kolei. - Służby pracują. Funkcjonariusze ABW zabezpieczają ślady, zbierają i weryfikują informacje, które zebrali do tej pory. Zleceniodawcy aktów dywersji, a wszystko na to wskazuje, że są to rosyjskie służby specjalne, bardzo by chcieli wiedzieć, w którą stronę postępowanie zmierza, za które sznurki nasi funkcjonariusze ciągną, po których nitkach chcą dojść do kłębka - powiedział rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, Jacek Dobrzyński.
Dywersja na kolei. "Wybuch był bardzo potężny"
Każdy krok i szczegół dochodzenia jest teraz kluczowy, a szczegóły operacji są chronione w tajemnicy, by nie ujawniać strategii polskich służb.
Zagrożenie dezinformacją ze Wschodu
Rzecznik ministerstwa ostrzegł przed szerzeniem dezinformacji, potencjalnie pochodzącej z niewiadomych źródeł. - Te informacje, które z niewiadomych źródeł pochodzą, które potem są powielane, mogą być typową rosyjską dezinformacją - dodał Dobrzyński. Zastrzegł, że taki ruch miałby na celu destabilizację społeczeństwa i zwiększenie niepokojów.
Mimo napiętej sytuacji, pełna mobilizacja polskich służb ma zapewnić bezpieczeństwo i dokładne wyjaśnienie sprawy. - Rosyjskie służby chcą spowodować rozchwianie naszego społeczeństwa, chcą wystraszyć. Ja zapewniam, że nasi funkcjonariusze trzymają rękę na pulsie i sprawę do końca wyjaśnią - podkreślił rzecznik.
Spotkanie Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego
Ostatnie wydarzenia na trasie Warszawa-Lublin zmusiły polskie władze do zorganizowania nadzwyczajnego spotkania Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego, które we wtorek odbyło się w stolicy.
W trakcie zdarzeń doszło do zniszczenia fragmentu torów w pobliżu miejscowości Mika w powiecie garwolińskim. Kolejnym miejscem incydentu była miejscowość Gołąb na Lubelszczyźnie, gdzie maszynista pociągu przewożącego 475 pasażerów musiał gwałtownie hamować z powodu uszkodzonej trasy. W obu przypadkach uniknięto ofiar, ale działania te stworzyły realne zagrożenie dla życia ludzi i mienia.
Śledztwo dotyczące tych działań prowadzi zespół złożony z prokuratorów mazowieckiego wydziału Prokuratury Krajowej oraz funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Śledczego Policji. Czuwają nad bezpieczeństwem i próbują ustalić pełne okoliczności oraz sprawców incydentów, które mogły doprowadzić do katastrofy lądowej.
Wszystkie działania mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa tysięcy podróżnych oraz ochronę kluczowej infrastruktury państwa przed dalszymi atakami, które mogą zagrażać wielu ludziom oraz powodować ogromne straty materialne.