Nowe odkrycie śledczych ws. dywersji. Nieoficjalne ustalenia mediów
Służby namierzyły nabywcę dwóch kart SIM, które miały posłużyć do zdalnej detonacji ładunków na torach linii Warszawa–Lublin - ustaliło nieoficjalnie RMF24.pl.
Z ustaleń wynika, że eksplozja miała zostać wywołana zdalnie przy użyciu telefonów komórkowych. Jeden ładunek zdetonowano, drugi – z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn – nie eksplodował. Funkcjonariusze zabezpieczyli znalezione na miejscu karty SIM i urządzenia, co pozwoliło śledczym dotrzeć do danych paszportu, na który zarejestrowano obie karty. Z tego co nieoficjalnie ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, mowa o kartach SIM polskiego operatora.
Może to być bardzo ważny trop w identyfikacji sprawców, choć śledczy zakładają, że właściciel paszportu, na który zarejestrowano karty, nie musi być bezpośrednio zaangażowany w przygotowanie sabotażu. To oznacza, że weryfikacja tożsamości i ewentualnych pośredników będzie jednym z kluczowych zadań zespołu dochodzeniowego.
Prokuratura Krajowa wszczęła postępowanie dotyczące aktu dywersji. Za tego typu przestępstwo grozi kara od minimum 10 lat więzienia do dożywocia. Do sprawy powołano specjalny zespół śledczy, w którego skład wchodzą prokuratorzy, policjanci z CBŚP oraz funkcjonariusze ABW. Prace koncentrują się teraz na analizie danych telekomunikacyjnych, trasie obiegu kart SIM oraz możliwych powiązaniach osobowych.
Dywersja na kolei. "Wybuch był bardzo potężny"
Dywersja na torach
Przypomnijmy - w niedzielę wieczorem 16 listopada 2025 roku, około godz. 21, na linii kolejowej nr 7 Warszawa - Lublin, w rejonie Puław (woj. lubelskie), doszło do nagłego zatrzymania pociągu osobowego relacji Świnoujście - Rzeszów, którym podróżowało 475 pasażerów. Nikt nie odniósł obrażeń, a wstępne ustalenia policji wskazały na wybicie szyb w jednym z wagonów, najprawdopodobniej spowodowane uszkodzeniem sieci trakcyjnej.
Informację o incydencie potwierdzili policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie w komunikacie na platformie X. Służby podkreśliły, że na miejscu działają pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Puławach, wraz z funkcjonariuszami CBŚP i Delegatury ABW w Lublinie. PKP PLK również potwierdziła wykrycie podejrzanego elementu przy torze w rejonie Puławy Azoty-Zarzeka, powiązanego z wcześniejszą kradzieżą kabli.
Również rano 17 listopada, około godz. 7:30, na tym samym odcinku linii nr 7, w rejonie Życzyna (powiat garwoliński, niedaleko stacji PKP Mika), maszynista pociągu towarowego relacji Dęblin - Warszawa zauważył poważne uszkodzenie toru. Zaalarmował, że w torach jest ubytek szyny o długości około 100 cm. Pociąg zatrzymał się w porę, unikając katastrofy, a pasażerowie i załoga zostali ewakuowani bez incydentów.
Około godziny 9:00 premier Donald Tusk opublikował na swoim profilu X oświadczenie, potwierdzając pierwsze przypuszczenia - oba incydenty na trasie noszą znamiona aktów dywersji, z eksplozją w rejonie Mika mającą na celu wykolejenie pociągu pasażerskiego.
Około południa Prokuratura Krajowa, za pośrednictwem rzecznika Przemysława Nowaka, ogłosiła wszczęcie śledztwa przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji, kwalifikując zdarzenia jako akty dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz obcego wywiadu.
Źródło: RMF24, WP Wiadomości