"To nie mógł być cywil". Żurek o śledztwie ws. dywersji na torach
- Prokuratura bierze pod uwagę wszystkie ewentualności - zapewnił Waldemar Żurek, pytany o postępy w śledztwie w sprawie aktu dywersji na trasie kolejowej Warszawa-Lublin. - Materiały, które użyte zostały, wskazują na to, że to nie mógł być cywil, chyba że był bardzo dobrze przeszkolony - dodał.
Nie milkną echa incydentów na trasie Warszawa-Lublin. Premier Donald Tusk przekazał w poniedziałek, że celem eksplozji na torach w pobliżu stacji PKP Mika było najprawdopodobniej wysadzenie pociągu na trasie Warszawa-Dęblin.
Służby badają sprawę tych incydentów. Marcin Kierwiński, szef MSWiA, po spotkaniu ministrów i szefów służb w MSWiA zapewnił, że w sprawie zabezpieczono "bardzo obfity materiał dowodowy", który "pozwoli z całą pewnością bardzo szybko zweryfikować sprawców tego haniebnego aktu dywersji".
Dywersja na kolei. "Wybuch był bardzo potężny"
"Materiały, które użyte zostały, wskazują na to, że to nie mógł być cywil"
O sprawę był pytany we wtorek Waldemar Żurek. Czy prokuratura stawia jakieś inne hipotezy śledcze w sprawie tego, co wydarzyło się na torach niż ta, że to był akt dywersji? - Prokuratura bierze pod uwagę wszystkie ewentualności - zapewnił minister sprawiedliwości na antenie TVN24.
Dodał, że nie można wykluczyć, że to zostało przygotowane przez jedną osobę, jednak jest to mało prawdopodobne. - Jest zbyt dużo elementów, które świadczą o tym, że to jednak był efekt sabotażu, bo pewne przedmioty, które zostały użyte, o których nie mogę mówić, ewidentnie wskazują, że to jest robota profesjonalistów - wyjaśnił.
Żurek relacjonował, że prokuratura prowadzi bardzo szeroko zakrojone działania w tej sprawie. - Nie mogę mówić o szczegółach - zaznaczył. - Materiały, które użyte zostały, wskazują na to, że to nie mógł być cywil, chyba że był bardzo dobrze przeszkolony - dodał minister.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zaledwie 20 km od miejsca eksplozji znajduje się ważne lotnisko. Pytamy o zabezpieczenia
Dywersja na torach
Przypomnijmy - w niedzielę wieczorem 16 listopada 2025 roku, około godz. 21, na linii kolejowej nr 7 Warszawa - Lublin, w rejonie Puław (woj. lubelskie), doszło do nagłego zatrzymania pociągu osobowego relacji Świnoujście - Rzeszów, którym podróżowało 475 pasażerów. Nikt nie odniósł obrażeń, a wstępne ustalenia policji wskazały na wybicie szyb w jednym z wagonów, najprawdopodobniej spowodowane uszkodzeniem sieci trakcyjnej.
Informację o incydencie potwierdzili policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie w komunikacie na platformie X. Służby podkreśliły, że na miejscu działają pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Puławach, wraz z funkcjonariuszami CBŚP i Delegatury ABW w Lublinie. PKP PLK również potwierdziła wykrycie podejrzanego elementu przy torze w rejonie Puławy Azoty-Zarzeka, powiązanego z wcześniejszą kradzieżą kabli.
Również rano 17 listopada, około godz. 7:30, na tym samym odcinku linii nr 7, w rejonie Życzyna (powiat garwoliński, niedaleko stacji PKP Mika), maszynista pociągu towarowego relacji Dęblin - Warszawa zauważył poważne uszkodzenie toru. Zaalarmował, że w torach jest ubytek szyny o długości około 100 cm. Pociąg zatrzymał się w porę, unikając katastrofy, a pasażerowie i załoga zostali ewakuowani bez incydentów.
Około godziny 9:00 premier Donald Tusk opublikował na swoim profilu X oświadczenie, potwierdzając pierwsze przypuszczenia - oba incydenty na trasie noszą znamiona aktów dywersji, z eksplozją w rejonie Mika mającą na celu wykolejenie pociągu pasażerskiego.
Około południa Prokuratura Krajowa, za pośrednictwem rzecznika Przemysława Nowaka, ogłosiła wszczęcie śledztwa przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji, kwalifikując zdarzenia jako akty dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz obcego wywiadu.
Źródło: TVN24, WP Wiadomości