Niemieckie media krytykują politykę Putina
Komentując wydarzenia w Biesłanie, niemieckie media krytykują politykę prezydenta Rosji Władimira Putina w Czeczenii. Pierwszy program niemieckiej telewizji publicznej ARD ocenił w wyemitowanym w piątek wieczorem komentarzu wydarzenia w Biesłanie jako "polityczną katastrofę" dla Putina.
Zdaniem ARD, Putin znalazł się w ślepej uliczce. Jego polityka twardej ręki doprowadziła do strasznej katastrofy, chociaż prezydent ogłosi zapewne, że odniósł zwycięstwo nad terroryzmem - zauważył komentator. Według niego, Rosja okazała się niezdolna do działania: "Nie strategia, lecz szereg chaotycznych wydarzeń doprowadził do szturmu na szkołę, który okazał się ludzką katastrofą dla zakładników i ich rodzin oraz polityczną katastrofą dla szefa Kremla".
To właśnie Putin, który w maju 2000 r. objął urząd prezydenta, aby zapewnić w kraju bezpieczeństwo, "otworzył drzwi do kaukaskiego piekła". "Zmanipulowane wybory, ciągła samowola skorumpowanych sił bezpieczeństwa, tortury i gwałty - to wszystko zradykalizowało i umiędzynarodowiło czeczeński opór" - ocenia ARD.
"W polityce zagranicznej Putina ceni się jako pragmatyka, jednak w polityce wewnętrznej sprawia on wrażenie, jakby nie był zdolny do pragmatyzmu. Ten człowiek lepiej znosi widocznie krwawe katastrofy niż negocjacje i kompromisy oraz ciche, trudne tony cywilizowanego rozwiązywania kryzysów" - stwierdza w konkluzji komentator telewizji ARD.
"Sueddeutsche Zeitung" napisał natomiast: "Rosja jest mocarstwem strzępiącym się na kaukaskich brzegach i będzie chyba musiała pożegnać się z Czeczenią. Zadaniem dla szefa Kremla powinno być bezkrwawe przeprowadzenie procesu rozłączenia oraz doprowadzenie do tego, żeby w wyniku niepodległości powstało państwo obliczalne z punktu widzenia Rosji. Jeżeli Putin nie zgodzi się na to, to on sam i jego następcy będą musieli przez dziesięciolecia żyć z kaukaskim terrorem".
Zdaniem gazety "Express", tego, co terroryści wyrządzili dzieciom, nie da się usprawiedliwić ani wytłumaczyć w żaden sposób. "Nawet uciskiem czeczeńskiego narodu przez rosyjskich okupantów" - podkreśla komentator. "Porywacze nie są bojownikami o wolność, lecz pozbawionymi sumienia przestępcami, którzy odmawiali ofiarom nawet wody i jedzenia" - dodaje wydawany w Kolonii "Express".
"Stuttgarter Zeitung" przypomina, że Rosja uwikłana jest od 150 lat w walki na Kaukazie. Jest to teren, na którym Rosja "nie ma czego szukać", a pomimo to uważa go za "dziedziczną część imperium". Terror ustanie dopiero wtedy, gdy Rosja zwróci Czeczenii wolność - uważa komentator. Dodaje, że w krajach mających problemy z terroryzmem panuje "niestety" myślenie w kategoriach wojskowych zgodnie z zasadą: "Trzeba pokonać wroga". "Tak mija w Czeczenii rok za rokiem. Następstwem (tego sposobu myślenia) są stosy trupów" - czytamy w "Stuttgarter Zeitung".