ŚwiatNiemiecki pomysł na integrację imigrantów

Niemiecki pomysł na integrację imigrantów

Niemcy wpadli na nowy pomysł by przyśpieszyć integrację imigrantów w tym kraju - chcą nakazać uczniom, by na terenie szkoły mówili wyłącznie po niemiecku. Nawet na przerwach. Na taki pomysł wpadł jeden z liderów liberalnej FDP, Christian Lindner. Niemieckie media go wyśmiały nazywając ten pomysł "chorym" i dodając, że nie da się uczniów do niczego zmusić. Ale Polacy mieszkający w Berlinie od lat przyznają, że problem nauki niemieckiego wśród dzieci imigrantów istnieje, tyle, że nie da się go rozwiązać nakazami i zakazami.

Niemiecki pomysł na integrację imigrantów
Źródło zdjęć: © AFP | Jochen Luebke

28.10.2010 | aktual.: 28.10.2010 11:08

Propozycja Lindnera, sekretarza generalnego Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) i prawej ręki szefa tej partii, Guido Westerwelle, padła zaledwie kilka dni po kontrowersyjnym wywiadzie premiera Bawarii i szefa CSU, Horsta Seehofera, który powiedział, że Niemcy nie potrzebują imigrantów z "innych kręgów kulturowych" ponieważ maja oni ogromne problemy z nauka języka i integracją w społeczeństwie.

Tam gdzie Niemcy są mniejszością

- W niektórych szkołach Niemcy są już mniejszością. Jeśli uczniowie będą musieli rozmawiać po niemiecku nie tylko na zajęciach ale także na przerwach to tylko wzmocni to integrację - powiedział Lindner bulwarówce "Bild", dodając, że w wielu szkołach nauczyciele, uczniowie i rodzice już jakiś czas temu sami wprowadzili taki obowiązek. - To dobry przykład dla innych - dodał Lindner.

Co na ten temat myślą Polacy? Natalia Knust mieszka w Berlinie wraz z dwójką dzieci i mężem Clemensem. Jej starszy syn w przyszłym roku idzie do szkoły, ale Natalia nie wie, czy zdecydowałaby się na "niemiecką" klasę. Jeszcze mieszkając w Polsce była zaangażowana w różne akcje na rzecz tolerancji, czy przeciw rasizmowi, dlatego twierdzi, że trudno byłoby jej posłać dziecko do takiej klasy. - Mam wrażenie, że taka klasa będzie uważana od początku za lepszą. Szczególnie przez nauczycieli, którym może łatwiej będzie z nią pracować. W konsekwencji tylko stworzy to dodatkowe napięcia wewnątrz szkoły. Z drugiej strony, nie jestem naiwna i wiem, że istnieje problem integracji wśród części uczniów, ale moim zdaniem nie tędy droga - twierdzi Natalia.

Marta studiuje i mieszka z chłopakiem na Kreuzbergu. - Sprawa jest delikatna, ale ja w ogóle wychodzę z założenia, że jak się jedzie mieszkać do jakiegoś kraju to trzeba znać język. Jak nic nie rozumiesz, to jak masz zamiar znaleźć pracę albo załatwić coś w urzędzie? - twierdzi dziewczyna. Jej zdaniem, błędy popełniono już dawno temu, a teraz szuka się nagle cudownego rozwiązania dla nawarstwionych przez lata problemów. - Poza tym, ciekawe jak chcieliby zmusić uczniów do rozmów tylko po niemiecku. Przecież nie założą każdemu podsłuchu - podsumowuje.

"Chory pomysł" liberała

Jednak niemieckie media nie podchwyciły tego "genialnego" pomysłu, a "Süddeutsche Zeitung" nazwała go wręcz "chorym pomysłem" (Schnapsidee), przypominając, że kilka lat temu Robert Heinemann, polityk CDU wpadł na podobny, absurdalny pomysł - uczniowie, którzy nie mówią po niemiecku maja na przerwach zamiatać szkolne boisko. Gazeta zastanawia się też nad egzekwowalnością takiego nakazu i konsekwencjami, jeśli uczeń zostanie przyłapany na mówieniu nie po niemiecku. - Czy powinien być ukarany wyrzuceniem ze szkoły, złą ocena a może zakazem mówienia w ogóle - ironizuje gazeta i dodaje, iż czeka na kolejny doskonały pomysł Lindnera.

Oczywiście w niemieckich szkołach jest problem z uczniami, którzy mówią źle po niemiecku i mają problem z integracją ale odgórny nakaz mówienia tylko po niemiecku niewiele tu zmieni. - Kto twierdzi, że jest w stanie nakazać uczniom mówić tylko po niemiecku jest chyba oderwany od rzeczywistości i najwyraźniej dawno nie był na szkolnym korytarzu - skrytykował słowa Christiana Lindnera rzecznik Partii Zielonych Ozcan Mutlu.

Sam Mutlu, ze względu na pochodzenie mocno zaangażowany w sprawy integracji, nie potrafił jednak wskazać alternatywnego pomysłu na rozwiązanie szkolnego problemu. A problem istnieje, a w niektórych placówkach sytuację można określić nawet jako dramatyczną. Na tyle poważną, że na początku października Związek Zawodowy Nauczycieli (GEW) zorganizował w Berlinie seminarium, którego tematem były szykany wobec niemieckich uczniów, których w klasie jest czasem garstka. Problem dotyczyć miał głównie szkół z dzielnicy Neukolln, uważanej potocznie za zamieszkałą głównie przez imigrantów z Turcji, Bliskiego Wschodu i czy Afryki Północnej. "Süddeutsche Zeitung" przytacza jednak przykład berlińskiej szkoły, gdzie na mówienie "tylko po niemiecku" zgodzili się wspólnie nauczyciele, rodzice i dzieci. Pomysł wprowadzenia obowiązku był mocno kontrowersyjny, gdyż placówka mieści się w prawdziwym kulturowym "punkcie zapalnym" stolicy Niemiec. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że ten ryzykowny eksperyment nazwać można
sukcesem.

Tylko po niemiecku

W średniej szkole im. Herberta Hoovera w dzielnicy Wedding 80% uczniów jest z rodzin imigranckich. Przed pięciu laty postanowiono, iż na terenie szkoły będzie można rozmawiać tylko po niemiecku. Po pięciu latach dyrekcja szkoły może pochwalić się, iż coraz więcej uczniów zdaje egzamin po szkole średniej (Realschulabschluss), zdaje maturę albo znajduje miejsce w dobrej szkole zawodowej. Jednak dyrektor szkoły, Thomas Schumann uważa, że ma to sens jeśli wszyscy się zgadzają na taka zasadę. Obecnie uczniowie podpisują ze szkoła swoisty "kontrakt", w którym zobowiązują się do przestrzegania szkolnych norm i zasad.

- Szkoła to dla wielu naszych uczniów jedyne miejsce, gdzie nauczyć się mogą władać poprawnym językiem niemieckim. Mamy pełne poparcie uczniów i ich rodziców. Oni rozumieją, że to co robimy teraz, da im w przyszłości możliwość lepszego życiowego startu - twierdzi dyrektor.

W tej szkole obowiązkowy niemiecki w klasach i na korytarzach to nie jedyna reguła. W budynku szkoły zakazane jest też korzystanie z telefonów komórkowych. W czasie lekcji - czapki z głów, miejsce tej części garderoby jest według regulaminu w plecaku. Przed zajęciami uczniowie wstają by powitać nauczyciela gromkim "Guten Tag". Te zasady wydają się być może nieco staroświeckie, ale są skuteczne. Co roku kandydatów jest więcej niż miejsc. - Trzeba wysoko zawieszać poprzeczkę. Przejrzyste reguły dają uczniom poczucie bezpieczeństwa, a to wpływa też na dobrą atmosferę w szkole przekonuje dyrektor Schumann. Uczniowie potwierdzają słowa pedagoga.

Mirko już drugi rok uczy się w Herbert-Hoover-Oberschule. Jego rodzice pochodzą z byłej Jugosławii, ale on urodził się już w Berlinie. - Mojej mamie bardzo zależało na tej szkole, bo ma dobrą opinię. Zgodziłem się zaakceptować regulamin bo chciałbym w przyszłości dostać się na dobre studia, a nie pracować na budowie - stwierdził. Chłopiec interesuję się komputerami, jego marzeniem jest praca przy tworzeniu gier. - Nie zapominam o tym skąd pochodzę, ale chciałbym mieć łatwiejsze życie niż moi rodzice - podsumowuje Mirko.

Okazuje się jednak, że ryzykowny pomysł dyrekcji szkoły Hoovera już znajduje w Berlinie naśladowców. Od tego roku szkolnego w podstawówce Gustav-Falke-Schule, która również mieści się w dzielnicy Wedding, otworzono klasę z "gwarancją niemieckiego". Do klasy zakwalifikowane zostały tylko te dzieci, które płynnie posługują się językiem niemieckim. Zainteresowanie było duże, bo na 21 miejsc rodzice zgłosili ponad trzydziestkę dzieci. Według planów, w dzielnicy Mitte od następnego roku szkolnego nawet jedna trzecia podstawówek będzie oferowała naukę w klasie z "gwarancją".

Jest problem, ale nie wiadomo jak go rozwiązać

Prawdą jest, że szkolny problem istnieje i nie można go zamieść pod dywan. O ile jednak idea języka niemieckiego obowiązującego na terenie całej szkoły, za zgodą rodziców i samych uczniów, jest pewnym rozwiązaniem, o tyle tworzenie specjalnych klas w podstawówkach wydaje się już być pomysłem nietrafionym. Gdzie bowiem dzieci imigrantów mają nauczyć się doskonale władać niemieckim? Przeciwnicy pomysłu twierdzą, że stworzy to w szkołach podziały na klasy lepsze i gorsze. Zdaniem wielu, taka segregacja już na początku edukacji jeszcze bardziej wyizoluje uczniów o innym pochodzeniu i dodatkowo pogłębi podziały, zamiast je zmniejszać.

Z Berlina dla polonia.wp.pl
Emilia Kałka

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)