Minister Zbigniew Ziobro © PAP | Rafał Guz

Niemiecka jazda w trybunale. Ziobro wstrzymuje oddech

Patryk Słowik

Czy niemiecki sędzia jest niezależny od polityków? Zdaniem części orzekających w Niemczech - nie. W efekcie, jak twierdzą, obywatele przegrywają starcia z korporacjami, w których udziały ma tamtejszy rząd.

Trybunał Sprawiedliwości UE lada moment powinien zająć się sędziowską niezależnością. Tym razem w Niemczech. Wyrok może wywrócić do góry nogami model sądownictwa u naszych zachodnich sąsiadów. Ku uciesze części tamtejszych orzekających, którzy utyskują, że jest u nich gorzej niż w Polsce. "Niemiecka" sprawa będzie zresztą głośna również u nas i bez względu na rozstrzygnięcie zostanie wykorzystana politycznie.

Dużo dymu

18 września 2015 r. Tego dnia wybuchła motoryzacyjna bomba. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska podała, że koncern Volkswagen AG instalował latami w silnikach diesla TDI, montowanych w autach marek VW, Skoda, Audi, SEAT i Porsche, oprogramowanie pozwalające na manipulowanie wynikami pomiarów emisji spalin.

Aktywowało się ono podczas laboratoryjnych testów – dzięki temu pojazd spełniał normy ustawy o czystym powietrzu (Clean Air Act). Tymczasem podczas zwykłej jazdy limity te były przekroczone, np. w przypadku tlenku azotu aż 40-krotnie.

Nabywcy samochodów nie mieli świadomości, że kupują samochody o realnie innych parametrach, niż było to reklamowane. Jak później obliczono, kłopot był globalny i dotyczył ok. 11 milionów aut.

Sprawę, gdy wyszła na jaw, nazywanej dieselgate bądź volkswagengate, a prezes niemieckiego giganta samochodowego podał się do dymisji. Zawieszonych zostało trzech kluczowych dyrektorów. Równocześnie firma zapowiedziała przeznaczenie ponad 7 miliardów dolarów na naprawy.

Niektórym klientom to nie wystarczało. Wielu postanowiło pozwać producenta o odszkodowanie za wprowadzenie w błąd.

Sąd kontra Niemcy

Najwięcej spraw pojawiło się w Niemczech.

I część sędziów uważa, że to sytuacja kłopotliwa. Bo udziały w motoryzacyjnym molochu ma rząd Dolnej Saksonii, czyli w zasadzie niemieckie państwo. W efekcie sędzia, orzekając na korzyść jednej lub drugiej strony, orzeka w praktyce za lub przeciwko niemieckiemu państwu.

A - jak twierdzą niektórzy orzekający - model sądownictwa jest tak zbudowany, że sędziemu nie opłaca się orzec przeciwko własnemu państwu.

Szef rządu Dolnej Saksonii Stephan Weil
Szef rządu Dolnej Saksonii Stephan Weil © PAP | Julian Stratenschulte

"Państwo ma znaczny udział w pozwanej [grupie Volkswagen - red.]. Ze względu na interesy polityki gospodarczej i rynku pracy związane z niemieckim przemysłem samochodowym, zwłaszcza w czasach pandemii, a także z uwagi na samą liczbę postępowań presja wywierana na sądy jest wyjątkowo duża" - wskazał niemiecki sąd krajowy w Erfurcie.

Stanowisko to znajduje się we wniosku o wydanie orzeczenia przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Sąd w Erfurcie chce, aby TSUE rozstrzygnął, czy w ogóle niemieckie sądy można traktować za niezawisłe i bezstronne. I czy powinny one zajmować się sprawami globalnego koncernu, dopóki nie zostanie zreformowane tamtejsze prawo.

Polityczny nacisk

Stanowisko sądu w Erfurcie to kolejne, w którym niemieccy sędziowie narzekają na strukturę tamtejszego wymiaru sprawiedliwości. Podobnie twierdził m.in. Verwaltungsgericht Wiesbaden, czyli sąd administracyjny w Wiesbaden.

Sądy te zwracają uwagę, że ciężko mówić o całkowitej niezależności, gdy wymiar sprawiedliwości podporządkowany jest politykom. W efekcie niemieckie przepisy konstytucyjne - w ocenie sądów w Erfurcie i Wiesbaden - nie spełniają unijnych wymogów.

"Przepisy [niemieckie - red.] przewidują tylko funkcjonalną niezawisłość sędziowską w podstawowym obszarze działalności sądowniczej, niezawisłość osobistą. Nie jest to jednak wystarczające do ochrony przed wszelkimi wpływami zewnętrznymi. Instytucjonalna niezawisłość sądów, która jest również niezbędna do tego celu, nie jest bowiem w żaden sposób zagwarantowana" - uznaje sąd w Erfurcie.

I zwraca uwagę, że w całych Niemczech organizacja i administracja sądów znajduje się w rękach władzy wykonawczej, która nadzoruje sądy i kieruje nimi pod względem personalnym i materialnym. Ministerstwa sprawiedliwości poszczególnych landów decydują o stanowiskach i liczbie sędziów w danym sądzie, a także o materialnym wyposażeniu sądów. W ten sposób można docenić tych, których orzecznictwo podoba się bardziej, oraz okazać swoje niezadowolenie tym, którzy nie realizują politycznego zapotrzebowania.

Ponadto sędziowie są mianowani i awansowani przez ministrów sprawiedliwości.

Oceną zwykłych sędziów zaś zajmują się prezesi sądów, którzy - zdaniem erfurckiego sądu - są elementem władzy wykonawczej. Pełnią bowiem rolę strażników - zajmują się weryfikowaniem tego, czy polecenia polityków są właściwie w sądach realizowane.

Sędzia erfurckiego sądu, który ma najwięcej wątpliwości co do niezależności sędziowskiej w Niemczech, zwraca uwagę, że sam pełnił quasi-polityczne funkcje. Był bowiem dwukrotnie oddelegowany do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości Turyngii (land, którego stolicą jest Erfurt) oraz raz do Kancelarii Stanu w Turyngii.

"Dla Niemiec i Turyngii charakterystyczne są ponadto liczne formalne i nieformalne związki oraz osobiste współzależności pomiędzy władzą sądowniczą i wykonawczą (...) Nierzadko zdarza się również, że dochodzi do wielokrotnych zmian stanowisk pomiędzy ministerstwami i sądami, a nawet pomiędzy statusem sędziego i urzędnika" - czytamy we wniosku złożonym do Trybunału Sprawiedliwości UE.

W efekcie, w ocenie części niemieckich sędziów, niektórzy orzekający mają kłopot z rozumieniem swoich ról. Raz bowiem mają być niezależnymi sędziami, by potem pełnić role urzędnicze i bezpośrednio podlegać politykom. Niektórzy też, mając perspektywę pracy urzędniczej, nie chcą się swoimi orzeczeniami narazić politykom.

Zdaniem sądu w Erfurcie otwiera to przed władzą wykonawczą możliwość wywierania niedopuszczalnego wpływu na władzę sądowniczą. Obejmuje to również wpływy pośrednie, sugestie i oddziaływanie psychologiczne. Istnieje bowiem realne niebezpieczeństwo "nagradzania" lub "karania" za podejmowanie określonych decyzji.

Prawomyślność orzecznicza

Jaki to ma związek z Volkswagenem i dieselgate? Zdaniem niektórych sędziów to właśnie ta sprawa skupia patologie niemieckiego wymiaru sprawiedliwości niczym w soczewce. Mamy bowiem firmę, która jest tak duża, jak duże są Niemcy. Koncern znany na całym świecie i jednoznacznie utożsamiany z Niemcami i niemiecką solidnością.

Posiedzenie TSUE. Trybunał w najbliższym czasie powinien zając się sprawą sędziowskiej niezależności w Niemczech
Posiedzenie TSUE. Trybunał w najbliższym czasie powinien zając się sprawą sędziowskiej niezależności w Niemczech © PAP | Julien Varnand

Sprawy, w których korporacja ta przegrywa, są więc bolesne dla całego państwa. Nie tylko finansowo, lecz także wizerunkowo.

Dostrzega to zresztą sądownicza wierchuszka w Niemczech. 9 kwietnia 2020 r. prezes OberlandesgerichtDresden, czyli wyższego sądu krajowego w Dreźnie, wystosował pismo do wszystkich prezesów niemieckich sądów wyższych instancji. Zasugerował w nim odraczanie postępowań dotyczących silników diesla.

Wskazał także, iż negatywnie ocenia szanse konsumentów na zwrot pełnej ceny zakupu auta bez odliczeń za używanie pojazdu. Mówiąc wprost - prezes istotnego sądu zajął stanowisko jednoznacznie korzystne dla koncernu samochodowego, zaś niekorzystne dla konsumentów. I rozesłał je na tyle szeroko, na ile się dało. Zapoznali się z nim niemal wszyscy sędziowie, którzy rozstrzygają sprawy obywateli przeciwko koncernowi.

Formalnie takie stanowisko żadnego niemieckiego orzekającego nie wiąże. Zdaniem sądu w Erfurcie istotą jest jednak to, by każdy orzekający wiedział, jak ma myśleć. Jeśli będzie myślał inaczej, może pożegnać się z szansami na awans, wyższe wynagrodzenie, większy prestiż.

"Sądy cywilne często orzekają w postępowaniach, w których uczestniczy własny kraj związkowy lub Republika Federalna Niemiec. Dotyczy to na przykład dużych projektów budowlanych lub odpowiedzialności państwa. W takich przypadkach wątpliwe jest, czy sądy, ze względu na ich zależność instytucjonalną od władzy wykonawczej będącej stroną lub uczestnikiem sporu, mają wymagany status neutralnej osoby trzeciej" – zauważa erfurcki sąd.

To wszystko powoduje, że – zdaniem sądu – organy unijne powinny wymusić na niemieckim ustawodawcy zmianę prawa. Powinno nastąpić rozluźnienie relacji między wymiarem sprawiedliwości a władzą polityczną. Tylko wtedy prawa konsumentów byłyby właściwie chronione.

Wniosek sądu w Erfurcie do Trybunału Sprawiedliwości UE wpłynął 24 czerwca 2020 r. Średni czas rozpoznania sprawy w trybunale wynosi 15,5 miesiąca. Oznacza to, że lada moment powinno zapaść orzeczenie. Choć nie brakuje głosów, że nie zapadnie, a wniosek trafi do trybunalskiej zamrażarki. Nie wyznaczono bowiem jeszcze terminu ogłoszenia wyroku, nie ma też opinii rzecznika generalnego trybunału, która jest formą porady dla składu orzekającego.

Niemcy a sprawa polska

Niemiecka sprawa w trybunale, z wniosku erfurckiego sądu, jest bardzo istotna dla polskiego wymiaru sprawiedliwości oraz narracji politycznej.

Jeśli by bowiem zapadł wyrok, że niemieckie przepisy są w porządku, a niezawisłość sędziowska niezagrożona – rodzimi politycy, z Mateuszem Morawieckim i Zbigniewem Ziobrą na czele, będą mogli mówić o podwójnych standardach unijnego trybunału.

Kwestionowane przez erfurcki sąd rozwiązania to bowiem to, co trybunałowi nie podobało się w odniesieniu do Polski (przy czym do konstrukcji polskiego wymiaru sprawiedliwości formułowano o wiele więcej zastrzeżeń).

Wyrok, z którego wynikałoby, że powoływanie sędziów przez polityków, bieżący nadzór administracyjny władzy wykonawczej nad sądami czy delegowanie sędziów do urzędów i ministerstw jest dopuszczalne w świetle prawa unijnego, stałby się podstawą do utrzymania takiego systemu w Polsce. Ba, niewykluczone, że na bazie tego orzeczenia przygotowana zostałaby zapowiadana reforma wymiaru sprawiedliwości.

Jeśli z kolei zapadnie wyrok, w którym Trybunał Sprawiedliwości UE dostrzeże nieprawidłowości u naszych zachodnich sąsiadów, również powstanie polityczna narracja Zbigniewa Ziobry. Tyle że sprowadzająca się do tego, że w Niemczech jest jeszcze gorzej niż w Polsce i że dostrzegł to nawet upolityczniony (zdaniem Ziobry) Trybunał Sprawiedliwości UE.

Zbigniew Ziobro często porównuje organizację rodzimego wymiaru sprawiedliwości do ustroju niemieckiego. Wskazuje, że u naszych zachodnich sąsiadów politycy wybierają sędziów i nikomu to nie przeszkadza.

Krytycy tej tezy zwracają z kolei uwagę na różnicę w podejściu do wymiaru sprawiedliwości przez polityków niemieckich i polskich. Ci niemieccy - jak wskazują krytycy podejścia Ziobry - nie działają w celu przejęcia władzy sądowniczej przez wykonawczą.

Tak czy inaczej, wiele wskazuje na to, że niemiecka sprawa – niezależnie od rozstrzygnięcia – posłuży do ataków bądź na unijny trybunał, bądź na Niemców. A jeden erfurcki sąd wywoła więcej zamieszania w Warszawie niż w Berlinie.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rosyjskie media w akcji. Rozpowszechniają fałszywe informacje
Rosyjskie media w akcji. Rozpowszechniają fałszywe informacje
Jest potwierdzenie. Będzie nota protestacyjna dla Rosji
Jest potwierdzenie. Będzie nota protestacyjna dla Rosji
Naruszenie przestrzeni powietrznej. Białoruś twierdzi, że informowała Warszawę
Naruszenie przestrzeni powietrznej. Białoruś twierdzi, że informowała Warszawę
NATO ws. dronów nad Polską. "Sojusz zareagował szybko i zdecydowanie"
NATO ws. dronów nad Polską. "Sojusz zareagował szybko i zdecydowanie"
Szukają szczątków dronów. W akcji 12 tys. policjantów
Szukają szczątków dronów. W akcji 12 tys. policjantów
"Są zrozpaczeni". Mieszkańcy Wyryk relacjonują
"Są zrozpaczeni". Mieszkańcy Wyryk relacjonują
Media: 23 rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Holenderskie F-35 w akcji
Media: 23 rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Holenderskie F-35 w akcji
Niemieckie media: Alarm w Polsce. Czy Rosja testuje NATO?
Niemieckie media: Alarm w Polsce. Czy Rosja testuje NATO?
Polska chce uruchomienia art. 4 NATO. "To dopiero wstęp"
Polska chce uruchomienia art. 4 NATO. "To dopiero wstęp"
Rosyjskie drony nad Polską. Gen. Roman Polko: W końcu reagujemy
Rosyjskie drony nad Polską. Gen. Roman Polko: W końcu reagujemy
"Nie idziemy na kompromis". Francja reaguje na drony Rosji nad Polską
"Nie idziemy na kompromis". Francja reaguje na drony Rosji nad Polską
Polska apeluje o wysuniętą strefę obrony NATO
Polska apeluje o wysuniętą strefę obrony NATO