Niemcy zabiorą Patrioty? "To osłabi wschodnią flankę NATO"
Najpierw pojawiły się informacje o planach wycofania przez Berlin niemieckich systemów Patriot, które trafiły do Polski. Później Berlin zaczął dyplomatycznie wycofywać się ze swoich planów. W ocenie ekspertów, decyzja Niemiec byłaby egoistyczna i osłabiała bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO.
Informacje o tym, że Patrioty znikną z Polski w czerwcu podały gazety niemieckiej grupy Funke, powołując się na rzecznika Ministerstwa Obrony. Poinformował on zresztą, że Polska nie jest jedynym krajem, z którego Niemcy wycofują swoje systemy antyrakietowe. Ze Słowacji mają być one wycofane pod koniec roku. – Kraje zostały poinformowane o sytuacji – mówił rzecznik ministerstwa obrony.
Do sprawy odniosła się też przewodnicząca niemieckiej komisji obrony Marie-Agnes Strack-Zimmermann. Jak podkreśliła, "misje muszą być stale kontrolowane i oceniane". – Jeśli sytuacja na to pozwala, to zmiana ma sens – stwierdziła i dodała: – Potrzebujemy elastyczności, ponieważ nie mamy nieskończonego sprzętu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemiecka decyzja dla wielu obserwatorów była zaskoczeniem. W piątek przed południem zwróciliśmy się do resortu obrony w Berlinie z pytaniem o jej powody.
"Skorygowaliśmy doniesienia prasowe"
"Dziś rano skorygowaliśmy odpowiednie doniesienia prasowe. Wypowiedzi dotyczące planów rozmieszczenia naszego dywizjonu Patriotów w Polsce i na Słowacji odnosiły się do pierwotnych planów. Systemy te są również zarejestrowane w ramach sił odpowiedzi NATO. Decyzje podejmowane są więc w ścisłej koordynacji z głównodowodzącym połączonych sił zbrojnych NATO w Europie i zawsze wymagają odrębnej decyzji politycznej. Dzisiaj minister obrony Pistorius będzie intensywnie omawiał i koordynował tę sprawę ze wszystkimi partnerami i sojusznikami na spotkaniu grupy kontaktowej ds. obrony Ukrainy w Ramstein. Niezawodna ochrona naszych sąsiadów na wschodniej flance i najlepsze możliwe wsparcie dla Ukrainy pozostają w centrum naszej uwagi" – przekazał Wirtualnej Polsce rzecznik niemieckiego MON Mitko Mueller.
W piątek po godzinie 16 szef polskiego MON Mariusz Błaszczak powiedział, że "rozmawiał z ministrem Pistoriusem, aby baterie Patriot nadal pozostały w Polsce".
Skąd więc takie zachowanie Niemiec ws. Patriotów? Przypomnijmy, że niemieckie systemy Patriot pojawiły się w Polsce po tym, jak na miejscowość Przewodów przypadkowo spadły części ukraińskiej rakiety.
Chodzi najpewniej o niemiecką armię
– Intuicja podpowiada, że jest to powiązane z sytuacją Bundeswehry. Nie tylko z jej "niedomaganiami", ale też faktem, że od kilku miesięcy na czele resortu obrony narodowej stoi nowy minister Boris Pistorius. Widać po jego zapowiedziach i działaniach, że traktuje bardzo poważnie kwestię przywrócenia na normalne tory niemieckiej armii – mówi WP Patryk Szostak, rzecznik Instytutu Pileckiego w Berlinie.
- Obecnie Niemcy zaczynają traktować kwestię geomilitarną bardzo poważnie. Z drugiej strony, ich nastawienie do kwestii wsparcia Ukrainy uzbrojeniem i sprzętem wojskowym również przeszło ewolucję. Na początku było to 5 tysięcy hełmów ochronnych, teraz – jeśli popatrzymy na liczby i jakość – jest znaczna różnica. Oczywiście, że mając jeden z największych przemysłów zbrojeniowych na świecie, powinni wysyłać więcej. Za przykład mogą wziąć Polskę. W Niemczech nadal przeważają zapowiedzi dostaw niż ich realizacja – ocenia Szostak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei w ocenie byłego szefa Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, eksperta ds. niemieckiej polityki dr Marcina Zaborowskiego, pierwotna decyzja Niemiec o wycofaniu Patriotów z Polski była ogromnym zaskoczeniem.
Ekspert: PR-owe przepychanki
– Pamiętamy zamieszanie z przekazaniem niemieckich Patriotów Polsce. Gdyby faktycznie zapadły decyzje o odebraniu ich w czerwcu, wygląda to na ruch zbudowany na braku zaufania między dwoma krajami. Najwyraźniej niemiecka strona nie czuje się w obowiązku dokonywać gestów, w których podkreślana byłaby stała współpraca – mówi WP dr Marcin Zaborowski.
I jak podkreśla, widać że jedna strona nie chce komunikacyjnie pomóc drugiej. – Nie widać sojuszniczego działania, tylko PR-owe przepychanki. Zamiast usiąść razem i zakomunikować decyzje wspólnie, to każda ze stron robi to oddzielnie. Wygląda to na jednostronne, unilateralne działanie Berlina. Na pewno Niemcy i Polska komunikacyjnie sobie nie pomagają, a w jakimś sensie wbijają szpilkę – uważa były szef PISM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem płk. Macieja Matysiaka, byłego zastępcy szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i eksperta fundacji Startpoints, u Niemców w takich przypadkach zawsze stosuje się procedury, przez co odbiór decyzji może być często zaskakujący.
"Byłaby to egoistyczna decyzja Niemiec"
– Nie wiemy do końca, jaka była umowa i jakie przesłanki są ku temu, że Berlin chciałby odebrać Patrioty. Mogła to być ocena bezpieczeństwa Niemiec i – po przekazaniu systemów Ukrainie – wybór opcji, że już nie chcą ryzykować dalej. Berlin ciął ostatnio inwestycje w armii. A pojawiały się informacje, że chce modernizować systemy Patriot w kierunku systemów PAC-3 (amerykański taktyczny rakietowy system antybalistyczny oparty na kinetycznych pociskach antyrakietowych – przyp. red.). Ale równie dobrze może to być decyzja polityczna wynikająca z obaw społeczeństwa o bezpieczeństwo kraju – komentuje płk Maciej Matysiak.
I jak dodaje, jeśli Berlin zdecyduje się odebrać Polsce, a później Słowacji Patrioty, to "z punktu widzenia jedności NATO nie wpisywałoby się to w narrację o solidarności w ramach Sojuszu".
– Powrót systemów Patriot do Niemiec ich armii nie zbawi, a osłabi bezpieczeństwo flanki wschodniej. Zapewne u podstaw takiego myślenia leżą różne decyzje polityczno-militarne. Mimo wszystko byłaby to jednak egoistyczna decyzja Niemiec. Niewykluczone, że podjęta pod wpływem animozji politycznych w relacjach między dwoma krajami – mówi ekspert.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
Współpraca: Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski