Niemcy zabiorą Patrioty? "To osłabi wschodnią flankę NATO"

Najpierw pojawiły się informacje o planach wycofania przez Berlin niemieckich systemów Patriot, które trafiły do Polski. Później Berlin zaczął dyplomatycznie wycofywać się ze swoich planów. W ocenie ekspertów, decyzja Niemiec byłaby egoistyczna i osłabiała bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO.

Bundeswehra przekazała systemy Patriot Polsce, bo jak zapewniała, chciała wzmocnić bezpieczeństwo wschodniej flanki Sojuszu
Bundeswehra przekazała systemy Patriot Polsce, bo jak zapewniała, chciała wzmocnić bezpieczeństwo wschodniej flanki Sojuszu
Źródło zdjęć: © PAP | Sebastian Kahnert
Sylwester Ruszkiewicz

21.04.2023 17:34

Informacje o tym, że Patrioty znikną z Polski w czerwcu podały gazety niemieckiej grupy Funke, powołując się na rzecznika Ministerstwa Obrony. Poinformował on zresztą, że Polska nie jest jedynym krajem, z którego Niemcy wycofują swoje systemy antyrakietowe. Ze Słowacji mają być one wycofane pod koniec roku. – Kraje zostały poinformowane o sytuacji – mówił rzecznik ministerstwa obrony.

Do sprawy odniosła się też przewodnicząca niemieckiej komisji obrony Marie-Agnes Strack-Zimmermann. Jak podkreśliła, "misje muszą być stale kontrolowane i oceniane". – Jeśli sytuacja na to pozwala, to zmiana ma sens – stwierdziła i dodała: – Potrzebujemy elastyczności, ponieważ nie mamy nieskończonego sprzętu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niemiecka decyzja dla wielu obserwatorów była zaskoczeniem. W piątek przed południem zwróciliśmy się do resortu obrony w Berlinie z pytaniem o jej powody.

"Skorygowaliśmy doniesienia prasowe"

"Dziś rano skorygowaliśmy odpowiednie doniesienia prasowe. Wypowiedzi dotyczące planów rozmieszczenia naszego dywizjonu Patriotów w Polsce i na Słowacji odnosiły się do pierwotnych planów. Systemy te są również zarejestrowane w ramach sił odpowiedzi NATO. Decyzje podejmowane są więc w ścisłej koordynacji z głównodowodzącym połączonych sił zbrojnych NATO w Europie i zawsze wymagają odrębnej decyzji politycznej. Dzisiaj minister obrony Pistorius będzie intensywnie omawiał i koordynował tę sprawę ze wszystkimi partnerami i sojusznikami na spotkaniu grupy kontaktowej ds. obrony Ukrainy w Ramstein. Niezawodna ochrona naszych sąsiadów na wschodniej flance i najlepsze możliwe wsparcie dla Ukrainy pozostają w centrum naszej uwagi" – przekazał Wirtualnej Polsce rzecznik niemieckiego MON Mitko Mueller.

W piątek po godzinie 16 szef polskiego MON Mariusz Błaszczak powiedział, że "rozmawiał z ministrem Pistoriusem, aby baterie Patriot nadal pozostały w Polsce".

Skąd więc takie zachowanie Niemiec ws. Patriotów? Przypomnijmy, że niemieckie systemy Patriot pojawiły się w Polsce po tym, jak na miejscowość Przewodów przypadkowo spadły części ukraińskiej rakiety.

Chodzi najpewniej o niemiecką armię

– Intuicja podpowiada, że jest to powiązane z sytuacją Bundeswehry. Nie tylko z jej "niedomaganiami", ale też faktem, że od kilku miesięcy na czele resortu obrony narodowej stoi nowy minister Boris Pistorius. Widać po jego zapowiedziach i działaniach, że traktuje bardzo poważnie kwestię przywrócenia na normalne tory niemieckiej armii – mówi WP Patryk Szostak, rzecznik Instytutu Pileckiego w Berlinie.

- Obecnie Niemcy zaczynają traktować kwestię geomilitarną bardzo poważnie. Z drugiej strony, ich nastawienie do kwestii wsparcia Ukrainy uzbrojeniem i sprzętem wojskowym również przeszło ewolucję. Na początku było to 5 tysięcy hełmów ochronnych, teraz – jeśli popatrzymy na liczby i jakość – jest znaczna różnica. Oczywiście, że mając jeden z największych przemysłów zbrojeniowych na świecie, powinni wysyłać więcej. Za przykład mogą wziąć Polskę. W Niemczech nadal przeważają zapowiedzi dostaw niż ich realizacja – ocenia Szostak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z kolei w ocenie byłego szefa Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, eksperta ds. niemieckiej polityki dr Marcina Zaborowskiego, pierwotna decyzja Niemiec o wycofaniu Patriotów z Polski była ogromnym zaskoczeniem.

Ekspert: PR-owe przepychanki

– Pamiętamy zamieszanie z przekazaniem niemieckich Patriotów Polsce. Gdyby faktycznie zapadły decyzje o odebraniu ich w czerwcu, wygląda to na ruch zbudowany na braku zaufania między dwoma krajami. Najwyraźniej niemiecka strona nie czuje się w obowiązku dokonywać gestów, w których podkreślana byłaby stała współpraca – mówi WP dr Marcin Zaborowski.

I jak podkreśla, widać że jedna strona nie chce komunikacyjnie pomóc drugiej. – Nie widać sojuszniczego działania, tylko PR-owe przepychanki. Zamiast usiąść razem i zakomunikować decyzje wspólnie, to każda ze stron robi to oddzielnie. Wygląda to na jednostronne, unilateralne działanie Berlina. Na pewno Niemcy i Polska komunikacyjnie sobie nie pomagają, a w jakimś sensie wbijają szpilkę – uważa były szef PISM.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdaniem płk. Macieja Matysiaka, byłego zastępcy szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i eksperta fundacji Startpoints, u Niemców w takich przypadkach zawsze stosuje się procedury, przez co odbiór decyzji może być często zaskakujący.

"Byłaby to egoistyczna decyzja Niemiec"

– Nie wiemy do końca, jaka była umowa i jakie przesłanki są ku temu, że Berlin chciałby odebrać Patrioty. Mogła to być ocena bezpieczeństwa Niemiec i – po przekazaniu systemów Ukrainie – wybór opcji, że już nie chcą ryzykować dalej. Berlin ciął ostatnio inwestycje w armii. A pojawiały się informacje, że chce modernizować systemy Patriot w kierunku systemów PAC-3 (amerykański taktyczny rakietowy system antybalistyczny oparty na kinetycznych pociskach antyrakietowych – przyp. red.). Ale równie dobrze może to być decyzja polityczna wynikająca z obaw społeczeństwa o bezpieczeństwo kraju – komentuje płk Maciej Matysiak.

I jak dodaje, jeśli Berlin zdecyduje się odebrać Polsce, a później Słowacji Patrioty, to "z punktu widzenia jedności NATO nie wpisywałoby się to w narrację o solidarności w ramach Sojuszu".

– Powrót systemów Patriot do Niemiec ich armii nie zbawi, a osłabi bezpieczeństwo flanki wschodniej. Zapewne u podstaw takiego myślenia leżą różne decyzje polityczno-militarne. Mimo wszystko byłaby to jednak egoistyczna decyzja Niemiec. Niewykluczone, że podjęta pod wpływem animozji politycznych w relacjach między dwoma krajami – mówi ekspert.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Współpraca: Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie