Niemcy o "lex Tusk": PiS skorzystał z metod Erdogana
Polską awanturę o komisję do weryfikacji polityków pod kątem rosyjskich wpływów obserwują uważnie zagraniczne media. Niemiecki dziennik "Die WELT" ujawnia, czemu w rzeczywistości ma służyć ustawa, przeforsowana przez PiS, a stawiana w wątpliwość przez wielu polskich ekspertów od prawa ustawa.
"Raz po raz politycy PiS oraz państwowe i rządowe media oczerniają Tuska jako niemieckiego lub rosyjskiego agenta wpływu" - objaśnia na początku "Die Welt", tłumacząc, że to przede wszystkim w byłego premiera i szefa Rady Europejskiej ma uderzyć nowy przepis. Politycy PiS twierdząc, że Tusk odpowiada za niekorzystne dla Polski kontrakty energetyczne, chcą zrobić z jego przesłuchań wyborczy spektakl.
Jak podaje stacja, zdjęcia przedstawiające byłego polskiego premiera u boku Władimira Putina, pojawiają się w rządowych mediach niemal codziennie. "Mają służyć jako dowód, że Tusk jest skompromitowany. Pomija się fakt, że politycy PiS spotykali się oczywiście w przeszłości z politykami rosyjskimi" - tłumaczy publikacja.
Ustawa powołująca komisję, nazywana "lex Tusk", jest krytykowana nie tylko przez opozycję. Suchej nitki nie pozostawiają na niej eksperci od prawa oraz działacze na rzecz demokracji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojciech Przybylski z polskiego think tanku Visegrad Insight przypomina, że pomysł powołania komisji do wykrywania wpływów rosyjskich w kraju wyszedł od samego Tuska, który po raz pierwszy wypowiedział się na ten temat w październiku ubiegłego roku. - Teraz PiS kieruje ten pomysł przeciwko niemu. - PiS podąża drogą Erdogana, choć innymi środkami niż prezydent Turcji - mówi Przybylski, cytowany w "Die Welt".
Niemcy o "lex Tusk": PiS skorzystał z metod Erdogana
Jesienią w Polsce zostanie wybrany nowy parlament, a PiS jest pod większą presją niż dawniej, mimo wielkiego wpływu na publiczne media i sądy. Jeśli jednak Tusk lub inni politycy opozycji zostaną skontrolowani przez powstałą na mocy ustawy komisję i w konsekwencji nie będą mogli pełnić funkcji politycznych, zagrożona będzie uczciwość wyborów.
"Die Welt" wskazuje także na rolę polskiego TK, do którego ustawę po podpisaniu skierował prezydent Duda. Zdaniem czołowych ekspertów prawnych, polski Trybunał Konstytucyjny nie jest już niezależnym sądem. Dla znanego francuskiego prawnika konstytucyjnego Laurenta Pecha nie jest to już w ogóle sąd. Prawnik napisał na Twitterze, że w Polsce "autokracja czeka za rogiem".
- Niepokoi nas polska ustawa o komisji, która może pozbawić obywatela jego praw, nie dając mu możliwości zwrócenia się do sądu - tłumaczy Didier Reynders, komisarz UE.
Przedstawiciele Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim jednogłośnie skrytykowali polskie prawo. W oświadczeniu EPL nazwała to "pogwałceniem praworządności i wartości europejskich" oraz "obrzydliwą próbą uciszenia opozycji".
Krytyka z Brukseli raczej nie zrobi wrażenia na PiS. Od prawie ośmiu lat toczy spór z Komisją Europejską o demontaż sądownictwa, nie obawiając się finansowych kar. Jeszcze cięższa jest krytyka z Waszyngtonu jest cięższa. "Rząd USA jest zaniepokojony uchwaleniem przez polskie władze nowej ustawy, która może zostać wykorzystana do utrudniania wolnych i uczciwych wyborów w Polsce" - napisano w oświadczeniu Departamentu Stanu USA.