Niemcy mają dość. Protestują przeciwko ograniczeniu swobód obywatelskich z powodu koronawirusa
Mieszkańcy Berlina, Frankfurtu, Monachium i Stuttgartu zaprotestowali przeciwko ograniczeniom wprowadzonym z powodu pandemii koronawirusa. Na ulicach zgromadziło się więcej osób, niż pozwalają na to przepisy.
10.05.2020 | aktual.: 30.03.2022 13:22
W sobotę doszło w Niemczech do protestów z powodu ograniczeń swobód obywatelskich. W Berlinie liczba demonstrujących przed parlamentem przekroczyła dozwolone 50 osób. Interweniowała policja, zatrzymując około 30 osób.
Jak poinformowała rzeczniczka policji, funkcjonariusze przez megafony wielokrotnie zwracali uczestnikom uwagę, że przekroczona została dopuszczalna liczba zebranych i nie przestrzegają oni koniecznego odstępu. W akcji wzięło udział około stu policjantów.
Aktualne zarządzenie berlińskiego Senatu dopuszcza w zgromadzeniach pod gołym niebem 50 uczestników. Od 25 maja dopuszczalna liczba zebranych będzie wynosić 100 osób.
Koronawirus. Frankfurt, Stuttgart, Monachium - protesty
Do protestów doszło także we Frankfurcie nad Menem. Około 500 demonstrantów przemaszerowało przez centrum miasta z okrzykami: "Zdejmijcie namordnik", "dołączcie się do oporu". Jak podała policja, protest ten nie został oficjalnie zgłoszony.
W Stuttgarcie nad brzegiem rzeki Neckar przeciwko ograniczeniu swobód obywatelskich demonstrowało około 5 tys. ludzi. Pierwotnie do udziału w protestach zgłosiło się około 50 tys. osób, ale organizatorzy nie uzyskali zgody miasta. Mieli ograniczyć protest do 10 tys. osób.
Około 3 tys. osób spotkało się z kolei na monachijskim placu Marienplatz, aby zademonstrować przeciwko zbyt surowym, ich zdaniem, przepisom ochrony przed infekcjami w Bawarii. Jak podała policja, oficjalnie zgłoszono protest przez 80 osób. Demonstranci zarzucali politykom i lekarzom, że w związku z pandemią sieją panikę, ograniczając swobody obywatelskie.
Koronawirus. Niemcy. Debata nt. obchodzenia się z protestami
Ekspert ds. wewnętrznych CDU Armin Schuster wezwał do merytorycznej debaty z grupami protestantów. „Określić ich mianem zwariowanych to za mało”− powiedział dziennikowi "Rheinische Post". "Musimy ich skonfrontować z (głoszonymi przez nich) bzdurami i zdemaskować jako sabotażystów naszego uznanego na całym świecie sukcesu ochrony przed infekcją" – dodał.
Według ekspertki ds. wewnętrznych partii Zielonych Irene Mihalic protesty te wydają się być "niepokojącą mieszanką teorii spiskowych i ukierunkowanej dezinformacji", powiązanej ze skrajną prawicą – powiedziała na łamach "Rheinische Post".
Przeczytaj też:
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl