Niedzielski bez "jedynki". Poseł PiS‑u: Czekam z niecierpliwością na decyzję prezesa

Minister zdrowia Adam Niedzielski stracił "jedynkę" w Pile - wynika z nieoficjalnych doniesień. Krzysztof Czarnecki z PiS, który w 2019 roku otwierał listę w okręgu, przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską, że "z niecierpliwością" czeka na ostateczną i oficjalną decyzję Jarosława Kaczyńskiego.

Adam Niedzielski i Krzysztof Czarnecki
Adam Niedzielski i Krzysztof Czarnecki
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kaczmarczyk, Tytus Żmijewski
Adam Zygiel

Adam Niedzielski nie wystartuje z pierwszego miejsca na listach PiS w Pile - wynika z nieoficjalnych informacji Onetu. Zadecydować miał o tym Jarosław Kaczyński.

Część komentatorów wskazuje, że decyzja mogła zapaść wcześniej. Doniesienia o utracie pozycji Niedzielskiego pojawiały się bowiem jeszcze przed kontrowersyjnym działaniem ministra.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Minister złamał prawo? "Niedzielski nie ma honoru"

Niedzielski jest "spadochroniarzem". Od dłuższego czasu liczył na "jedynkę" w Pile i wykorzystywał swoje wpływy jako minister zdrowia, odwiedzając lokalne szpitale i pokazując się w okolicy. Lokalnym działaczom PiS nie do końca się to podobało.

Czarnecki: czekam z niecierpliwością na decyzję prezesa

W wyborach w 2019 roku "jedynką" PiS w Pile był Krzysztof Czarnecki, który dostał się do Sejmu. Partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła wtedy cztery mandaty w okręgu, a Czarnecki był lokomotywą całej listy. Zdobył najwięcej głosów - 38 tys.

Wirtualna Polska skontaktowała się z Krzysztofem Czarneckim. Zapytaliśmy go o wycofanie Niedzielskiego z pierwszego miejsca na liście w Pile. - Czekam z niecierpliwością na ostateczną decyzję prezesa - powiedział nam Czarnecki.

Stwierdził, że ma ona zapaść w następnym tygodniu. - Wybory zostaną ogłoszone, to już będzie pora ogłaszania list - mówił.

Na pytanie, czy podobały mu się częste wizyty Niedzielskiego w jego okręgu, który ewidentnie walczył o głosy potencjalnych wyborców, Czarnecki stwierdził, że "to jest rola ministra". Przyznał jednak, że nie wszystkim mogło się to podobać.

- Raczej nikt nie lubi, jak się ktoś próbuje dostać do okręgu, w którym nie mieszka i nie pracuje - mówił poseł w rozmowie z WP.

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (41)