Polska"Niech postawią fotoradary!". Uwaga na samochody na plażach

"Niech postawią fotoradary!". Uwaga na samochody na plażach

Boom na poławianie bursztynu zrodził nieoczekiwane niebezpieczeństwo. Podczas spaceru po nadbałtyckiej plaży można zostać potrąconym przez pędzący po piasku samochód. Policja problem widzi, ale na razie mandaty się nie sypią.

Bursztyniarze w Mikoszewie
Bursztyniarze w Mikoszewie
Źródło zdjęć: © MP

Po tym, jak pisaliśmy o zagrożeniach podczas połowu bursztynu, odezwała się do WP pani Agata, której bliski również jest bursztyniarzem. Zwróciła uwagę na kolejną kwestię dotyczącą bezpieczeństwa. Nie chodzi jednak o wodę, lecz o ląd. Tam bowiem amatorzy jantaru również muszą uważać i mieć oczy dookoła głowy. Podobnie jak spacerowicze.

- Uważam że należy poruszyć jeszcze jeden temat - podkreśla czytelniczka WP. - Na plaży wieczorami i nocą robi się autostrada. Oprócz chodzących poławiaczy jest od groma samochodów i quadów. Nikt o tym nie mówi. Wystarczy przy odpowiednich warunkach nad morzem zobaczyć obraz z kamery. Plaży nie pilnuje nikt. Ani policja, ani straż przybrzeżna. Nikt. A jeżdżące samochody to niebezpieczeństwo dla pieszych, ale przede wszystkim dewastacja środowiska.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Nie da się". Kurczy się skład PSL w rządzie Tuska

Trzeba mieć się na baczności

Przy plażach oczywiście są parkingi, tylko najczęściej trzeba z nich iść nad wodę przez las. Przeważnie kilka lub kilkanaście minut.

Bursztyniarze jeżdżą jednak po piasku dlatego, że mogą w ten sposób szybko pokonywać całe kilometry plaż, oświetlając je reflektorami i szukając dobrych miejsc, w których może pojawić się bursztyn.

Trzeba też jednak zaznaczyć, że zdecydowana większość bursztyniarzy zostawia swoje samochody na parkingach i nie popiera takich praktyk.

Samochód na plaży w Mikoszewie
Samochód na plaży w Mikoszewie© MP | MP

- Oczywiście, że ten problem jest i jest kłopotliwy również dla nas - potwierdza doświadczony bursztyniarz z Mierzei, prosząc o anonimowość. - Z jednej strony to my najbardziej jesteśmy narażeni, zwłaszcza w nocy, jeśli np. komuś latarka się zepsuje albo będzie akurat szedł bez niej, to może zostać przejechany. Zresztą w dzień też, jeśli kucamy albo kierowca się zagapi. A z drugiej strony wiemy, że tam jeżdżą "nasi", czyli inni zbieracze bursztynu, więc oczywiście nikt na nikogo nie donosi. Ale proszę o tym napisać, żeby jeździli chociaż uważniej. Albo niech postawią fotoradary! - żartuje na koniec mężczyzna.

Nasz rozmówca doprecyzowuje, że samochody jeździły po plaży odkąd pamięta, jednak na początku prawie wszyscy zbierający się tam znali. Gdy widzieli innego zbieracza z tzw. kaszorkiem, to nieraz się zatrzymywali i zamieniali parę zdań. Dopiero ostatnie lata i boom na bursztyn spowodowały, że aut znacznie przybyło, a zdaniem bursztyniarza przyjezdni są znacznie mniej uważni i jeżdżą bardzo szybko.

- Oni sami też mogą mieć z tego problemy - słyszymy. - Na plaży często nie widać, jak bardzo podmokły jest grunt, a liny od łodzi są czasem tak wysoko rozpięte, że nie można przejechać. Słyszałem o takich, co się zakopali i trzeba było kogoś wzywać.

Mandatów faktycznie jest mało

Jak wyjaśnia Karolina Figiel, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Nowym Dworze Gdańskim, wjazd samochodem na plażę jest zabroniony.

- Wynika to z art. 60c ustawy o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej - nadmienia policjantka. - Ten artykuł mówi, że "kto na obszarze pasa technicznego (wchodzącego w skład pasa nabrzeżnego) nie będąc uprawnionym do wjazdu albo bez zgody właściwego terytorialnie dyrektora urzędu morskiego, o której mowa w art. 37 ust. 1, używa pojazdu silnikowego lub zaprzęgowego lub motoroweru, podlega karze grzywny".

Policjantka tłumaczy również, że na plażę mogą wjeżdżać służby ratunkowe, chociażby policji czy straży pożarnej. Inni muszą dostać zgodę na taki wjazd od urzędu morskiego.

W tym roku za nielegalny wjazd na plaże Mierzei Wiślanej nie było jeszcze mandatów, a w tamtym roku było ich pięć.

- Nowodworscy policjanci w związku z popełnionym wykroczeniem jedną osobę pouczyli, a dwie zostały ukarane mandatem karnym w wysokości 500 zł - wylicza Karolina Figiel. - Wobec jednej osoby nadal jest prowadzone postępowanie w sprawie o wykroczenie. Jedna z interwencji dotyczyła pracownika plaży, który posiadał stosowną zgodę z urzędu morskiego na wjazd na plażę.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (21)