Nie tylko Prigożyn? Pozostali dowódcy grupy Wagnera "będą musieli zginąć"

Szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn i jego prawa ręka Dmitrij Utkin zginęli w katastrofie samolotu pod Moskwą - podały rosyjskie władze. Zdaniem Zbigniewa Parafianowicza pozostali dowódcy także muszą zginąć. - To nie moment, w którym Putin będzie chciał z nimi negocjować - mówi dziennikarz w rozmowie z Wirtualną Polską.

Nie tylko Prigożyn? Pozostali dowódcy grupy Wagnera "będą musieli zginąć"
Nie tylko Prigożyn? Pozostali dowódcy grupy Wagnera "będą musieli zginąć"
Źródło zdjęć: © PAP
Mateusz Czmiel

­

Jewgienij Prigożyn, kucharz Putina i szef grupy Wagnera miał zginąć w katastrofie lotniczej pod Moskwą. Ich śmierć potwierdza Federalna Agencja Transportu Lotniczego "Rosawiacja", która opublikowała listę pasażerów będących w momencie katastrofy na pokładzie maszyny.

"Czyszczenie pola przed zabiciem Prigożyna"

Według niepotwierdzonych informacji samolot Embraer-135 (EBM-135BJ) miał zostać zestrzelony przez rosyjską obronę powietrzną ok. 26 minut po starcie samolotu z lotniska w Moskwie. Inne źródła twierdzą, że przyczyną upadku maszyny mógł być zamach terrorystyczny na pokładzie lub błąd pilota.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kilkanaście godzin przed katastrofą media obiegła informacja, że Władimir Putin rozprawił się ze "zdrajcą". Reżimowa RIA Novosti, powołując się na własne źródła, wskazała, że Kreml znalazł następcę gen. Siergieja Surowikina. "Rzeźnik z Syrii" zniknął po nieudanym puczu Prigożyna, któremu miał sprzyjać, ale dopiero teraz potwierdza się, że stracił swoje kluczowe stanowisko. Miejsce "zdrajcy" zajął generał pułkownik Wiktor Afzałow.

Drugie ważne wydarzenie to wyciągnięcie z grupy Wagnera szefa grupy bezpieczeństwa Andija Troszewa, który nie był dowódcą polowym, który miał istotne znaczenie bojowe, ale miał teczki ważnych oficerów i istotnych żołnierzy z grupy Wagnera. Troszew miał zdradzić Prigożyna w zamian za to, że trafi pod kuratelę Kremla, a w nagrodę miał otrzymać intratne stanowisko.

- To Troszew odpowiadał za badania na poligrafach żołnierzy grupy, sprawdzał ich przeszłość kryminalną i sprawdzał pod kątem przydatności do oddziałów - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Zbigniew Parafianowicz, dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej", autor książki "Prywatne armie świata. Czyli jak wyglądają współczesne konflikty".

Na pokładzie samolotu był też wg Rosawiacji Dmitrij Utkin, prawa ręka Prigożyna. - Utkin jest symbolem dowódcy operacyjnego grupy Wagnera. Robił sobie pierwsze zdjęcia w Syrii z Afrika Korps. To istotna i symboliczna postać - podkreśla Parafianowicz i zwraca uwagę, że samolot spadł w pobliżu miasta Twer.

- Utkin służył w Twerze. To było jego ostatnie przyporządkowanie w siłach zbrojnych. Z jednostki powietrzno-desantowej uciekł do grupy Wagnera - zaznacza dziennikarz.

Wydarzenia do upadku maszyny to wg Parafianowicza "kompleksowe czyszczenie pola przed samym zabiciem Prigożyna". - Surowikin nie działał w próżni. On jest reprezentantem poglądu w elitach. Wiadomo, że dochodziło do aresztowań ludzi ze środowiska Surowikina. Widać, że Putin zdecydowanym pociągnięciem próbuje poprawić swoją pozycję w systemie władzy rosyjskiej - komentuje ekspert.

Prigożyn - jak przypomina ekspert - to gangster, który "chciał robić kasę": - Zajęcie Bachmutu sprawiło, że jego pozycja zaczęła rosnąć. Kontrolował także przepływy finansowe z Afryki Subsaharyjskiej do elit. Pieniądze pochodziły z wydobycia diamentów i złota. Dlatego jest to trochę większy gangster, ale wciąż nie oligarcha czy ktoś z systemu bezpieki rosyjskiej.

Parafianowicz pytany o przyszłość grupy Wagnera oraz skutki buntu podkreśla, że "ktoś musiał zginąć". - Albo Putin, albo Prigożyn. Im dłużej szef grupy Wagnera żył, tym bardziej osłabiał autorytet Putina i jego pozycję. Zakładałem, że Putin nie tyle się dogada z Prigożynem, ale miałem wrażenie, że będzie go taktycznie wykorzystywał do zadań afrykańskich, czyli czerpania zysków, które nie są objęte sankcjami, zysków ze złota i diamentów - mówi Parafianowicz.

Pucz nie był ustawką, ani wyreżyserowanym przedstawieniem. - Prigożyn naprawdę próbował się wbić w system władzy przemocą, nie udało mu się to, poległ przegrał - dodaje ekspert.

Partnerstwo publiczno-bandyckie

Rosjanie dostrzegli działania Prigożyna, dlatego pojawia się pytanie, jak bardzo trwały będzie jego mit i czy "ta legenda o nim jako kimś skutecznym i walecznym będzie szkodziła takim ludziom jak Gierasimow i Szojgu", którzy są uznawani za plagę dowodzenia systemem rosyjskim.

Prigożyn w przeciwieństwie do Siergieja Szojgu, szefa MON i Walerija Gierasimowa, szefa sztabu Sił Zbrojnych FR pokazał, że przyjmuje rozkaz i go wykonuje. - Pytanie, czy system, który stworzył, da się tak łatwo przejąć - mówi Parafianowicz.

Kreml pompował w firmę Prigożyna gigantyczne pieniądze z budżetu.

Od 2014 do końca 2022 roku firmy powiązane z Prigożynem, jak podaje "The Wall Street Journal", otrzymały w Rosji kontrakty państwowe na ponad 5 miliardów dolarów. Prezenter telewizyjny Dmitrij Kiselev na antenie programu Vesti Nedeli na Rossija 1 po buncie Prigożyna podał jeszcze wyższą kwotę - blisko 1,7 bln rubli, czyli w przeliczeniu 75 mld zł. Kwota może być jednak znacznie wyższa, ponieważ wiele dokumentów jest tajnych i nie ma do nich dostępu.

Marsz na Moskwę 2.0?

Po tym, jak potwierdzono obecność Prigożyna na pokładzie, rosyjskie media przekazały, że w trybie pilnym zwołana została "narada dowódców grupy Wagnera", na której miały zostać podjęte kluczowe decyzje. Jak podaje Readovka, grupa Wagnera "od dawna posiadała zatwierdzony mechanizm na wypadek śmierci biznesmena i innych kluczowych osób".

Śmierć Prigożyna i Utkina oznacza, że pozostali dowódcy także muszą zginąć.

- Mają wybór: albo podejmą walkę i zginą w boju, starając się zachować jakiś wpływ na rzeczywistość, albo spadną w samolocie, upadną na tory w metrze czy ich limuzyny zderzą się z kamazem wypełnionym żwirem, to jest dla nich scenariusz - przewiduje Parafianowicz i podkreśla, że Putin nie będzie próbował dogadywać się z buntownikami.

- Wbrew pozorom Rosja nie jest tekturowym imperium, ale nie jest też upadającym związkiem socjalistycznych republik radzieckich. To nie moment, w którym Putin będzie chciał z nimi negocjować - podkreśla Parafianowicz.

Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie