WAŻNE
TERAZ

Autostrada zablokowana po karambolu. Zginęła kobieta

"Nie tylko Polska". W tej sprawie Warszawa i Berlin mówią jednym głosem

W Berlinie ruszają w poniedziałek konsultacje międzyrządowe. To drugie tego typu spotkanie w tym roku. Jednym z istotnych tematów pozostaje kwestia wykluczenia Polski z rozmów o zakończeniu wojny. - Nie tylko Polska jest nieobecna. W zasadzie wszyscy Europejczycy pozostają poza tym procesem - komentuje w rozmowie z WP dr Kai-Olaf Lang, ekspert ds. polsko-niemieckich.

Friedrich Merz i Donald TuskFriedrich Merz i Donald Tusk
Źródło zdjęć: © PAP, Wikimedia
Tomasz Waleński

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski: Polska nie uczestniczy w rozmowach pokojowych w sprawie Ukrainy prowadzonych przez Amerykanów. Czy wpływa to na stosunki między Warszawą a Berlinem, również w kontekście poniedziałkowych konsultacji międzyrządowych?

Dr Kai-Olaf Lang, doktor nauk politycznych, członek grupy badawczej ds. europejskich w Stiftung Wissenschaft und Politik w Berlinie: Słowo "wykluczenie" jest zbyt mocne. Warszawa co prawda nie bierze udziału w rozmowach, ale trzeba jasno powiedzieć: nie tylko Polska jest nieobecna. W zasadzie wszyscy Europejczycy pozostają poza tym procesem. Grupa państw europejskich stara się teraz wpływać na USA, aby interesy Ukrainy i całej Europy zostały odpowiednio uwzględnione. To jest nadrzędny problem. Jest jednak prawdą, że Polska nie jest bezpośrednio włączona w tę konfigurację.

Niezależnie od tematu włączenia Polski, można jednak założyć, że kwestie związane z rozmowami amerykańsko-rosyjskimi, potencjalnym planem pokojowym i egzekwowaniem interesów europejskich z pewnością będą kluczowym tematem konsultacji w Berlinie. Dotyczą one bowiem zarówno Niemiec, jak i Polski.

Skandal korupcyjny w Ukrainie. Najbliższe otoczenie Zełenskiego pod lupą służb

Czy Niemcy mogą w ogóle reprezentować polskie interesy? I jak Berlin i Paryż mogą pomóc Warszawie wejść w toczący się proces rozmów?

Musimy rozpatrywać to na dwóch poziomach. Po pierwsze, dyplomacja i formaty rozmów: w niektórych Polska jest obecna, jak w tzw. Weimar Plus czy w formatach z udziałem Wielkiej Brytanii i Włoch, a w innych nie. Tu naturalne jest rosnące rozczarowanie w Warszawie. Po drugie, treść rozmów, czyli jakie żądania państwa europejskie, takie jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania, przedstawiają Amerykanom. Tu - co ważne - interesy Polski i Niemiec w dużej mierze się pokrywają.

Obydwa kraje chcą, aby Europa była słuchana i nieignorowana przez USA oraz aby ewentualne porozumienie nie odbywało się kosztem bezpieczeństwa i suwerenności Ukrainy i nie prowadziło do decyzji podejmowanych kosztem państw wschodniej flanki NATO. W niedawno opublikowanym 28-punktowym dokumencie pojawiły się przecież elementy, jak np. te dotyczące stacjonowania europejskich samolotów bojowych w Polsce, które wywołały duże poruszenie w Warszawie, ale nie tylko tam. W pewnym sensie Niemcy, podobnie jak wiele innych państw europejskich, doświadczają strachu: "nic o nas, bez nas". Przed czymś, co Polska doskonale zna ze swojej historii.

Jeśli interesy Polski i Niemiec są zbieżne, dlaczego Polska nie została zaproszona do rozmów? To rozczarowanie wydaje się być wyraźnie odczuwalne w Warszawie.

Faktycznie, po lutym 2022 r. w wielu krajach Zachodu panowało powszechne przekonanie, że Polska - jako najważniejszy kraj wspierający Ukrainę, jako logistyczne centrum zaopatrzenia Ukrainy, jako członek NATO o wysokich wydatkach na obronność i jako kraj o silnych związkach z USA - zyskała na znaczeniu. Wielu oczekiwało, że towarzyszyć temu będzie wzrost wpływu, a Warszawa stanie się aktorem we wszystkich działaniach politycznych i dyplomatycznych w Europie i w kontekście transatlantyckim.

Tak się nie stało?

Taki wzrost wpływu jednak nie nastąpił. Częściowo rozwój sytuacji idzie raczej w innym kierunku. Jest tego kilka powodów.

Pierwszy: powrót Trumpa i nowe niewiadome w polityce USA. Bliskie relacje Polski z USA stają się mniej pewne i nie są politycznym wzmacniaczem siły dla Polski w Europie. Drugi: pojawienie się różnych "minilateralnych" europejskich formatów - małych, elastycznych grup współpracy. Czasami Polska jest w nich reprezentowana, ale często dominują trzy państwa formatu E3: Francja, Niemcy i Wielka Brytania. Trzeci: stosunki polsko-ukraińskie się skomplikowały. Chociaż Polska nadal jest ważnym adwokatem Ukrainy w kwestiach bezpieczeństwa, to bilateralnie brakuje dynamiki. Czwarty: Polska jako kraj na wschodniej flance NATO - w obliczu nieprzewidywalnej i agresywnej Rosji oraz nowych niepewności w USA - jest podatna na zagrożenia i potrzebuje wsparcia partnerów europejskich, i to nie tylko państw nordyckich i bałtyckich, z którymi ściśle współpracuje, ale także wsparcia dużych państw Europy Zachodniej, w tym Niemiec.

We wszystkim tym nie pomaga wewnętrzna polaryzacja polityczna Polski, która odbija się również na zewnątrz. Wystarczy pomyśleć o różnych podejściach obozu rządzącego z jednej strony, a prezydenta i narodowo-konserwatywnej opozycji - z drugiej.

Mówi pan o orientacji na relacje z USA. W ostatnich dniach polscy politycy - premier Donald Tusk, prezydent Karol Nawrocki, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski - często podkreślali: nic o nas, bez nas. Czy Niemcy mogły w tej sytuacji zrobić więcej, by "wciągnąć" Polskę do rozmów?

Spójrzmy na chwilę wstecz. Po objęciu urzędu przez nową administrację Donalda Trumpa z europejskiego punktu widzenia chodziło o szybką reakcję. A to oznaczało zademonstrowanie własnej zdolności do działania i nawiązanie rozmów z prezydentem USA tak, aby Ukraina i interesy europejskie nie zostały całkowicie zmarginalizowane. Okazało się, że to przede wszystkim Londyn i Paryż zareagowały jako pierwsze na nową dynamikę polityczną. Te dwa zachodnioeuropejskie mocarstwa nuklearne - Wielka Brytania i Francja - wzięły sprawy w swoje ręce i zebrały "koalicję chętnych" oraz inne grupy.

Niemcy, które początkowo były pasywne z powodu kampanii wyborczej i tworzenia rządu, dążyły następnie do uzgodnień z tymi dwoma graczami wagi ciężkiej. Jednocześnie Niemcy próbowały uzyskać dostęp do Donalda Trumpa. W tym układzie kwestia lobbowania na rzecz włączenia Polski czy innych europejskich partnerów do rozmów oczywiście nie znajdowała się wysoko na liście priorytetów.

Pominięcie Polski w rozmowach nie było więc celowe?

Nie sądzę, abyśmy mogli mówić o wyraźnej woli wykluczenia Polski (co w przeszłości odgrywało rolę, np. gdy Polska z francuskiego i niemieckiego punktu widzenia była "niewygodnym" partnerem w rozmowach z Rosją - pomyślmy choćby o "formacie normandzkim" po 2014 r. między Francją, Niemcami, Rosją i Ukrainą). Teraz było to raczej wynikiem szybkości wydarzeń i hierarchii celów. Charakterystyczne jest zresztą, że także Londyn czy Paryż nie interweniowały aktywnie na rzecz Polski. Z Waszyngtonu również nie nadeszła informacja, że z Europejczykami rozmowy będą toczone tylko przy współudziale Polski.

Gdyby poziom strategicznej współpracy polsko-niemieckiej był wyższy, istniałoby głębsze wzajemne zaufanie, Polska być może od początku byłaby "wliczona" w te procesy. Ale tak nie jest i to jest obopólny problem.

Wiele emocji wywołała również wiadomość, że po ogłoszeniu planu kanclerz Niemiec Friedrich Merz rozmawiał z Donaldem Trumpem.

To świadczy o tym, że Niemcom, a właściwie kanclerzowi, udało się nawiązać tryb rozmowy z Donaldem Trumpem. Oczywiście, prezydent USA postrzega Niemcy jako aktora europejskiego, którego nie należy całkowicie pomijać.

Czy na stosunkach polsko-niemieckich nadal ciąży nadwątlone wzajemne zaufanie z czasów rządu PiS? Ani rząd PiS, ani rząd Donalda Tuska nie były w stanie przebić się w Berlinie?

Brak zaufania jest z pewnością jednym z czynników. Ale oczywiście można współpracować nawet - a zwłaszcza - gdy istnieje nieufność. Ponieważ współpraca może również budować zaufanie. W zasadzie znajdujemy się w dziwnej fazie. Z jednej strony w ważnych kwestiach Polska i Niemcy są sobie tak bliskie jak nigdy dotąd. Przede wszystkim, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Europy, potrzebę wsparcia Ukrainy i wzmocnienia NATO oraz wschodniej flanki. Wystarczy wspomnieć o brygadzie litewskiej, ale także o zaangażowaniu Niemiec w Polsce i dla Polski, np. poprzez udział w Air Policing czy rozmieszczenie Patriotów.

W obecnej sytuacji geopolitycznej wiele przemawiałoby za partnerstwem polsko-niemieckim na rzecz bezpieczeństwa i obrony w Europie: Niemcy z "Zeitenwende" (historyczny punkt zwrotny, ogłoszony przez poprzedniego kanclerza Olafa Scholza - przyp. red.) i Polska jako największe państwo frontowe. Oba kraje - z zasadniczo podobnymi celami w zakresie strategicznej orientacji - mogłyby jako duet odegrać niezwykle ważną rolę dla bezpieczeństwa Europy. Ale stosunki polsko-niemieckie pozostają daleko w tyle ze swoim potencjałem.

Dlaczego?

Przyczynami są z pewnością wewnętrzne ograniczenia polityczne w obu krajach, a prawdopodobnie silniejsze w Polsce. Niemcy są w Polsce zawsze tematem wewnętrznej polityki, a PiS postrzega Berlin raczej jako rywala, a nawet zagrożenie, i tylko w niewielkim stopniu jako partnera. Obecny obóz rządzący chce zatem uniknąć wszelkich pozorów słabości. W Niemczech natomiast Polska nie jest tematem wewnętrznych debat, które poruszałyby politykę partyjną.

Ale także Niemcy mają swoją politykę wewnętrzną. Zaostrzenie tematu migracji i kontroli granicznych ma zatem wpływ na stosunki polsko-niemieckie. W konsekwencji obserwujemy, jak Niemcy koncentrują się na współpracy z dużymi, zachodnioeuropejskimi graczami - nawet jeśli to jest męczące jak np. z Francją. Jednocześnie starają się utrzymywać kontakt z Waszyngtonem. Polska natomiast coraz mocniej orientuje się na współpracę nordycko-bałtycką, inicjatywy wokół Morza Bałtyckiego, a także na bilateralne relacje z Londynem, Paryżem czy Hagą. W rezultacie nie powstała spójna, strategiczna oś Warszawa-Berlin.

Kilka dni przed konsultacjami Warszawa ogłosiła zakup szwedzkich, a nie niemieckich okrętów podwodnych. Czy to obciąża nasze wspólne relacje?

Powiedziałbym, że nie jest to obciążenie, ale kolejna charakterystyka, która potwierdza ogólny obraz: zwrócenie się Polski ku państwom nordyckim. Warszawa mogła poczekać z ogłoszeniem tej decyzji do konsultacji, jednak zrobiła to krótko przed nimi.

Decyzja jest kolejnym sygnałem, że brakuje dużych wspólnych projektów w obszarze bezpieczeństwa, a współpraca wojskowa czy przemysłowa w zakresie uzbrojenia nie wykazuje dynamiki, jakiej można by oczekiwać od dwóch tak ważnych, sąsiadujących państw NATO i UE.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie
Makabryczne odkrycie w Słupsku. Poćwiartowane ciało ukryte w walizce
Makabryczne odkrycie w Słupsku. Poćwiartowane ciało ukryte w walizce
Ocena rządu Tuska. Jest nowy sondaż
Ocena rządu Tuska. Jest nowy sondaż
Szojgu spotyka się z Chinami. Ważne rozmowy przed przyjazdem USA
Szojgu spotyka się z Chinami. Ważne rozmowy przed przyjazdem USA
Tajemnicze zachowanie na Okęciu. 28-latek sparaliżował ruch na wiele godzin
Tajemnicze zachowanie na Okęciu. 28-latek sparaliżował ruch na wiele godzin
Gęsta mgła na autostradzie. W wypadku zginęła kobieta
Gęsta mgła na autostradzie. W wypadku zginęła kobieta
Słowo przeciwko słowu. Ukraińcy zaprzeczają doniesieniom Rosjan ws. przejęcia Pokrowska
Słowo przeciwko słowu. Ukraińcy zaprzeczają doniesieniom Rosjan ws. przejęcia Pokrowska
Napad niczym z filmów akcji. Włoscy przestępcy to profesjonaliści
Napad niczym z filmów akcji. Włoscy przestępcy to profesjonaliści
Zwrot ws. zabójstwa Ziętary. Czarzasty o Nawrockim: "Nie jest Bogiem" [SKRÓT PORANKA]
Zwrot ws. zabójstwa Ziętary. Czarzasty o Nawrockim: "Nie jest Bogiem" [SKRÓT PORANKA]
Szpiegował w Polsce na rzecz Rosji. Poszukiwany jest listem gończym
Szpiegował w Polsce na rzecz Rosji. Poszukiwany jest listem gończym
"Źle to wygląda". Tusk komentuje weto Nawrockiego
"Źle to wygląda". Tusk komentuje weto Nawrockiego
Kto nowym liderem Polski 2050? Wiceminister wskazał jedno nazwisko
Kto nowym liderem Polski 2050? Wiceminister wskazał jedno nazwisko
Poufne dokumenty znalezione nad Wisłą. Działania Straży Miejskiej
Poufne dokumenty znalezione nad Wisłą. Działania Straży Miejskiej