"Granice ryzyka nie kończą się na fizycznych granicach". Polski generał dowodzi wojskami NATO

- Nie jesteśmy "papierową strukturą". Mamy realne jednostki, realne zdolności i realny teren działania - mówi Wirtualnej Polsce gen. Dariusz Parylak, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego NATO.

Gen. Dariusz ParylakGen. Dariusz Parylak
Źródło zdjęć: © Dowództwo Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego, PAP
Tomasz Waleński

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski: Panie generale, w listopadzie minie rok od objęcia przez pana Dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego. Co przez ten czas najbardziej się zmieniło – w korpusie, w naszym środowisku bezpieczeństwa, a także na wschodniej flance NATO?

Gen. Dariusz Parylak, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego: Jesteśmy o rok mądrzejsi – tak po prostu. Nie tylko za sprawą doświadczeń z frontu na Ukrainie, ale także ze względu na cały szereg incydentów, które w minionych miesiącach dotyczyły NATO. Możemy je różnie nazywać. Czy to są incydenty intencjonalne, czy nie, trudno mi rozsądzać. Patrzymy, jak reagować, minimalizować skutki i przeciwdziałać kolejnym zdarzeniom.

Ten rok pokazał nam, że granice ryzyka nie kończą się na fizycznych granicach – czy to między Polską a Białorusią, czy w rejonie Obwodu Królewieckiego. Incydenty dzieją się głębiej, również w wymiarze informacyjnym i medialnym. Wszystko to poszerzyło naszą świadomość na temat tego, jak bardzo złożone jest środowisko bezpieczeństwa.

20 prób przekroczenia granicy. Nielegalni imigranci przecinali płot

A widzi pan zmiany na zachód od Polski?

To jest druga ważna sprawa – wzrost świadomości. Zarówno społecznej, jak i wśród naszych sojuszników. Zachód coraz wyraźniej dostrzega, że zagrożenia dotyczące wschodniej flanki nie są lokalne, lecz globalne. W ciągu ostatnich dwóch lat widać wyraźną ewolucję myślenia o bezpieczeństwie.

Sądzę, że mentalność społeczna Zachodu i naszych sojuszników bardzo się zmieniła. Rozumieją, że zagrożenia obecne w naszym regionie nie mają granicy na Wiśle, na Odrze czy na Renie. Będą się przenikały, szczególnie w obliczu mechanizmów globalizacji, które w tej chwili obserwujemy.

A jak zmieniła się sytuacja na pana "odcinku" NATO w związku z tymi doświadczeniami?

Kontynuujemy proces rozpoczęty przez mojego poprzednika, gen. Joachima von Sandrarta, czyli budowanie pełnych zdolności operacyjnych jako korpus bojowy NATO. Chodzi o zdolność do dowodzenia działaniami na teatrze krajów bałtyckich i w północno-wschodniej Polsce.

To duża zmiana?

To nie jest rewolucja, raczej ewolucja. Kolejne etapy szkolenia i ćwiczeń potwierdzają, że nasze siły są coraz bardziej interoperacyjne. Nie jesteśmy "papierową strukturą" – mamy realne jednostki, realne zdolności i realny teren działania. To wzmacnia wiarygodność NATO i poczucie bezpieczeństwa krajów, które z nami współpracują. Budujemy zdolności ponad te, których w tej chwili potrzebujemy. Robimy to po to, aby nasze odstraszanie było silne i skuteczne.

A co ze strategią na wschodniej flance? Od niedawna mamy Eastern Sentry, wcześniej ogłoszono Eastern Flank Deterrence Line, ponadto jesteście na finiszu ćwiczeń Avenger Triad.

Ćwiczenia nie są elementem strategii, lecz narzędziem – służą do budowania i testowania zdolności. Strategie to dokumenty polityczno-wojskowe. Ćwiczenia są ich praktyczną realizacją.

Jeżeli mówimy o tzw. Eastern Flank Deterrence Line, to nie chodzi o magiczną linię na mapie, lecz o całość działań odstraszających. To konfiguracja różnych elementów – od obronnych zdolności militarnych po działania w innych obszarach bezpieczeństwa: ekonomicznym, informacyjnym czy technologicznym. Wszystkie mają jeden cel: przekonać potencjalnego przeciwnika, że jakikolwiek atak byłby całkowicie nieopłacalny.

To wszystko element szerszej strategii dla naszego regionu?

Pamiętajmy, że środowisko bezpieczeństwa to nie jest sfera dedykowana tylko siłom zbrojnym, choć stanowimy jej znaczną część. Jednak niejedyną. Ważne są kompleksowe działania, stworzenie – by tak rzec – mechanizmu synergii. Chodzi o wkład poszczególnych państw, NATO czy UE. To jest pożądany efekt, który chcemy osiągnąć – nie cudowne wynalazki, ale wspólne działanie wielu podmiotów ukierunkowane na jeden cel. Jaki? Aby dać do zrozumienia naszym adwersarzom, że jakakolwiek próba ataku jest totalnie nieopłacalna w każdej perspektywie – społecznej, technologicznej, pod względem czasu, zasobów i wiele, wiele innych.

Mówi pan o efekcie odstraszania. W ostatnim czasie doszło jednak do wielu incydentów, z którymi wcześniej nie musieliśmy się mierzyć. Naruszenia polskiej, litewskiej, estońskiej czy duńskiej przestrzeni powietrznej, drony. Czy NATO nadąża technologicznie za tego typu zagrożeniami? Gen. Charles Costanza (dowódca V korpusu US Army, którego wysunięte dowództwo znajduje się w Poznaniu - przyp.red.) alarmował ostatnio, że US Army jest w tym temacie "w tyle". Nie powinno to nas niepokoić?

Nie znam całego kontekstu wypowiedzi generała Costanzy. Jednak faktem jest, że drony i przeciwdziałanie im to dziś jedno z kluczowych wyzwań. Drony są środkiem walki, który w pewien sposób zmienił strukturę współczesnego konfliktu.

Zagrożenie dronowe można analizować na kilku poziomach. Po pierwsze: percepcyjnym. Drony, nawet nieuzbrojone, budzą niepokój publiczny.

Jeżeli nawet nie wywołują bezpośrednich skutków, bo w aspekcie wojskowym możemy te drony zniszczyć, a roje z mitygować, czyli zminimalizować ich skuteczność, to i tak mają one silne oddziaływanie społeczne, jako że generują poczucie niepokoju wśród ludności.

Po drugie – wymiar wojskowy. Oceniamy skuteczność takich ataków i środki przeciwdziałania.

Musimy pamiętać, że funkcjonujemy w czasie pokoju, więc nie każde naruszenie można zwalczać ostrą amunicją.

Reagujemy poprzez monitoring, analizę, wyciąganie wniosków i adaptację procedur, ponieważ przekazujemy te informacje przemysłowi i strukturom NATO, szczególnie tym odpowiedzialnym za transformację. To stały proces.

W jego efekcie powstają nowe środki, technologie i nawet nowe rodzaje wojsk – jak, chociażby, polskie wojska antydronowe. To przykład, że reakcja na zmiany jest szybka, a cały system sprzężeń między przemysłem, dowództwem i użytkownikiem działa dobrze.

Czyli NATO przechodzi od bycia reaktywnym do bycia aktywnym?

Nasze systemy nie są pasywne, ale działają w czasie pokoju, więc są ukierunkowane przede wszystkim na monitorowanie. Musimy pamiętać, że to, czego nie zwalczamy, czego nie niszczymy ma jeszcze efekty uboczne. Kiedyś, gdzieś ten dron – uzbrojony czy nieuzbrojony – musi spaść. Na tym polega ryzyko kraju, który nie jest w stanie wojny. Kraj, który jest w stanie wojny, postrzega to ryzyko trochę inaczej.

Na podstawie naszych doświadczeń szukamy więc odpowiedzi, w jaki sposób reagować tu i teraz, w zakresie, który mamy do dyspozycji.

Można powiedzieć, że jesteśmy "force users", czyli użytkownikami tego, co dostarczają nam przemysł i technologia. Gdy brakuje środków technicznych, nadrabiamy taktyką, szkoleniem i operacyjną elastycznością, ale dzięki stałemu obiegowi doświadczeń i informacji w całym Sojuszu proces uczenia się przebiega bardzo szybko.

Mówi pan o szybkości. Pana poprzednik mówił o różnicach między dowództwem krajowym a NATO-wskim. Czy to także się zmienia?

Te dynamiki są inne, ale komplementarne. Nie można porównywać ich jeden do jednego. NATO to ogromna organizacja – ma swoje instrumenty analityczne, transformacyjne, badawcze. Armie narodowe, jak polska, czerpią z tych doświadczeń i wnoszą własne.

Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni ma 26 lat historii i ogromne doświadczenie, podczas gdy niektóre nowe struktury krajowe dopiero ten proces inicjują. Ważne jest jednak to, że wszyscy uczymy się razem, a nasze położenie geograficzne, bliskość wojny na Ukrainie, sprawia, że polskie i bałtyckie punkt widzenia jest dziś dla NATO niezwykle cenne.

Pamiętajmy, że Polska jest krajem sąsiadującym z państwem, które walczy, a więc nasze doświadczenia i obrót informacyjny są wystarczająco duże, by być na czasie. Powiedziałbym nawet, że lekcje, które zbieramy z konfliktu na Ukrainie, szybciej przetwarzane są u nas, bo jesteśmy jakby pierwszymi ich odbiorcami – w taki czy inny sposób.

Wróćmy na moment do Królewca. Jak ten obszar wpływa na operacyjne planowanie korpusu? O jego kluczowym znaczeniu i "planie neutralizacji" mówił m.in. gen. Christopher Donahue, dowódca U.S. Army Europe and Africa.

Obwód Królewiecki to integralna część Rosji i - naturalnie - element architektury militarnej naszego regionu. Traktujemy go jako część granicy między NATO a Rosją. Z wojskowego punktu widzenia stanowi on ważny czynnik planistyczny.

Nie zapominajmy jednak, że nasze odstraszenie skupia się na całym regionie. Odstraszenie to nie straszenie, a więc chodzi raczej o pokazywanie zdolności, które posiadamy niż o grożenie komukolwiek.

Naszym celem nie jest prowokacja. To zasadnicza różnica. Pokazujemy zdolności, ale nie używamy ich. Odstraszenie działa dopóty, dopóki panuje pokój – i ten fakt sam w sobie jest dowodem naszej skuteczności.

Czyli uznaje pan, że obecny poziom odstraszania jest wystarczający?

Tak. Mamy pokój. Nie ma konfliktu w rejonie odpowiedzialności Korpusu – to znaczy, że odstraszanie działa. Oczywiście sytuacja jest dynamiczna, ale tak długo, jak nasze działania szkoleniowe, operacyjne i systemowe są spójne, potencjalny przeciwnik uzna, że próba podjęcia inicjatywy przeciwko nam byłaby dla niego niekorzystna.

Stale utrzymujemy gotowość i to jest broń, którą musimy posiadać. Naszym wspólnym celem – moim, moich żołnierzy i sojuszników – jest to, by stan pokoju trwał jak najdłużej.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie
Nicolas Sarkozy wyjdzie z więzienia. Sąd przychylił się do wniosku
Nicolas Sarkozy wyjdzie z więzienia. Sąd przychylił się do wniosku
Pożar na wrocławskim Rynku. Eksplodowała butla gazowa
Pożar na wrocławskim Rynku. Eksplodowała butla gazowa
Dwoje Polaków zginęło w Maroku. Mieli wypadek
Dwoje Polaków zginęło w Maroku. Mieli wypadek
Kwiaty w hołdzie ofiarom katastrofy smoleńskiej. Gest Kancelarii Prezydenta
Kwiaty w hołdzie ofiarom katastrofy smoleńskiej. Gest Kancelarii Prezydenta
"Oskarżam Donalda Tuska". Mocne słowa Zbigniewa Ziobry
"Oskarżam Donalda Tuska". Mocne słowa Zbigniewa Ziobry
Śmiertelna bójka w Szczecinku. Seria zatrzymań
Śmiertelna bójka w Szczecinku. Seria zatrzymań
Rosjanie boją się paraliżu państwa. Gigantyczne rezerwy do ochrony
Rosjanie boją się paraliżu państwa. Gigantyczne rezerwy do ochrony
Zabójstwo kobiety w Janikowie. Zatrzymano jej konkubenta
Zabójstwo kobiety w Janikowie. Zatrzymano jej konkubenta
Putin zaatakuje kolejny kraj? "Jest w sytuacji bez wyjścia"
Putin zaatakuje kolejny kraj? "Jest w sytuacji bez wyjścia"
Trump ułaskawił swoich znajomych. Chodzi o oszustwa wyborcze
Trump ułaskawił swoich znajomych. Chodzi o oszustwa wyborcze
Sarkozy wyjdzie na wolność? Sąd rozpatruje jego wniosek
Sarkozy wyjdzie na wolność? Sąd rozpatruje jego wniosek
Napięte kulisy współpracy Tuska i Hołowni. Trudne relacje w koalicji
Napięte kulisy współpracy Tuska i Hołowni. Trudne relacje w koalicji