Niemiecki generał NATO ostrzega. "To zagrożenie może być wymierzone w Sojusz"

Generał Jürgen-Joachim von Sandrart, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego, przestrzega przed lekceważeniem Rosji i przekreślaniem jej potencjału. - To zagrożenie może być wymierzone w NATO lub w inne regiony, a nawet w kontynent afrykański. Dlatego uważam, że Rosja nie jest jeszcze pokonana - ostrzega w rozmowie z Wirtualną Polską.

Generał Jürgen-Joachim von Sandrart, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego
Generał Jürgen-Joachim von Sandrart, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego
Źródło zdjęć: © NATO
Tomasz Waleński

Dowództwo Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego pełni w Strukturze Sił NATO funkcję Regionalnego Dowództwa Komponentu Lądowego. Jest to jedyne dowództwo w NATO, któremu przypisano konkretny rejon odpowiedzialności, czyli obszar Morza Bałtyckiego, tzw. wschodnią flankę.

Na stanowisku Dowódcy Korpusu rotacja następuje co trzy lata i - zgodnie z postanowieniami założycielskimi - obejmują je na zmianę oficerowie Wojska Polskiego i Armii Republiki Federalnej Niemiec. Od listopada 2021 roku tę funkcję pełni generał Jürgen-Joachim von Sandrart.

***

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski: Miał pan ostatnio wykład dla żołnierzy NATO w Rydze, powiedział pan wtedy: "Musimy być gotowi nawet dziś wieczorem, żeby walczyć, używając zasobów, które aktualnie mamy". Światowe media informują, że zachodnie wywiady ostrzegają przed możliwymi rosyjskimi sabotażami w Europie. Jesteśmy gotowi na takie wyzwania?

Generał Jürgen-Joachim von Sandrart, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego: To bardzo interesujące pytanie. Może posłużę się analogią. Zawsze jestem pytany o to, co sprawia, że śpię dobrze, a co utrudnia mi dobry sen.

Ujmę to tak: wiem, jakie są obecne zdolności Sojuszu i jak działa rozwijana przez NATO w ciągu ostatnich dwóch lat postawa wzmocnionego odstraszania i obrony. Przeszliśmy od akademickich dyskusji do autentycznej gotowości. Dzięki temu mogę spać spokojnie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

A kwestie nie stricte wojskowe?

Tutaj mamy kwestię odporności społeczeństw i tego, czy jako demokratyczne, liberalne społeczeństwa jesteśmy gotowi stawić czoła najgorszemu i czy mamy świadomość, że być może będziemy musieli bronić naszej wolności, bezpieczeństwa i dobrobytu. Jestem optymistą, że tu też wykonaliśmy krok do przodu, aczkolwiek istnieją pewne rozbieżności.

Kiedy spotykam się z moimi przyjaciółmi w Estonii, na Łotwie, Litwie i w Polsce, które są tzw. krajami frontowymi i za które ja - jako natowski dowódca - jestem odpowiedzialny, czuję, że ich społeczeństwa jako całość osiągnęły już wymagany poziom odporności, aby przeciwstawić się rosyjskiemu zagrożeniu nałożonemu na Europę.

Społeczeństwa nieco bardziej na zachód Europy, niemające bezpośredniego geograficznego związku z zagrożeniem - być może w Niemczech lub jeszcze dalej - nie osiągnęły jeszcze takiego stopnia zrozumienia, czym jest odporność i - moim zdaniem - muszą nadrobić te zaległości.

Ja postrzegam jednak Niemcy jako - do pewnego stopnia - kraj potencjalnie frontowy, tak jak Polskę. Odległość 700-800 kilometrów nie ma już takiego znaczenia jak wcześniej. Widzimy na przykładzie Ukrainy, że wolność oraz liberalny porządek życia w demokracji i różnorodności zależy od integralności granicy lądowej.

Dlatego ta postawa, którą można zaobserwować w Polsce, musi się też rozwijać gdzie indziej. Jeśli pojedzie pan do innych krajów Europy, zobaczy pan różnicę.

Generał Jürgen-Joachim von Sandrart, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północny Wschód.
Generał Jürgen-Joachim von Sandrart, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północny Wschód.© NATO

Skoro już rozmawiamy trochę o Niemczech i potrzebach zmian, to czy Zeitenwende (zapowiedziany przez kanclerza Olafa Scholza zwrot w dotychczasowej polityce Niemiec, m.in. uznający wrogą rolę Rosji - przyp. red.) faktycznie nastąpiło?

My, jako istoty ludzkie, zawsze mamy tendencję do negatywnego patrzenia na rozwój wydarzeń i - oczywiście - myślę, że ten proces mógłby przebiegać znacznie szybciej. Jeśli jednak spojrzeć wstecz na to, gdzie byliśmy dwa lata temu, to widać znaczący postęp, nie tylko w Niemczech, ale i w innych zachodnich demokracjach i wśród zachodnich sojuszników. A jeśli chodzi o Niemcy, to jako Niemiec z sercem do Europy i NATO, uważam, że Zeitenwende zdecydowanie stało się faktem. Nie tylko w sferze wojskowej, ale w całym społeczeństwie, w całym środowisku rządowym.

Wspomniał pan wcześniej, że jako ludzie mamy tendencję do negatywnego postrzegania spraw. Mówił pan o tym także podczas wspomnianego już wykładu, który dał pan w Rydze. Czy objawia się ono w postrzeganiu rosyjskiego potencjału? Pana ocena różni się tutaj od wielu ekspertów.

Nie wiem, skąd bierze się różnica, ale mogę powiedzieć, na czym opieram swoją ocenę.

Po pierwsze, wszyscy mówimy o adaptacji i transformacji. Naród w stanie wojny przechodzi permanentną transformację.

Po drugie, jeśli jesteś na wojnie z - czego mogłeś się nie spodziewać - odważnym i inteligentnym przeciwnikiem, którego wspierają inni, musisz stale się uczyć i dostosowywać do warunków. W przeciwnym razie zostaniesz zdominowany i przegrasz.

Armia rosyjska, nawet jeśli mamy tendencję do lekceważenia jej możliwości, bardzo szybko się uczy i hartuje swoje doświadczenia na polu bitwy. Jednocześnie, co oczywiste, Rosjanie kierują się innymi parametrami. Dla nich masa jest siłą.

My postrzegamy masę inaczej. Mamy świadomość jej znaczenia, ale życie naszych żołnierzy jest dla nas wartością. Chcemy unikać możliwych szkód, a także ofiar wśród ludności cywilnej. Dlatego zdolności, w które inwestujemy, oparte są na jakości. Musimy jednak uznać, że masa jako taka jest jakością w sensie wojskowym.

Tak więc Rosja się uczy. Rosja ma doświadczenie bojowe i jest krajem, który może - równolegle do wojny w Ukrainie - wygenerować masę, która jest w stanie narzucić lub narzuca dodatkowe zagrożenie poza tą wojną. To zagrożenie może być wymierzone w NATO lub w inne regiony, a nawet w kontynent afrykański. Dlatego uważam, że Rosja nie jest jeszcze pokonana.

Wobec tego zapytam, czy my - jako NATO i szeroko rozumiany Zachód - zbytnio polegamy na przewadze technicznej, którą mamy nad Rosjanami i nie doceniamy znaczenia masy?

Sądzę, że doskonale zdajemy sobie sprawę z faktu, że masa jest siłą samą w sobie. Wszystkie decyzje, dotyczące zwiększania naszej gotowości, które zostały podjęte w ciągu ostatnich dwóch lat, brały pod uwagę ten aspekt. Wiemy, że potrzebujemy dużych liczb.

NATO zdecydowało o zwiększeniu swojej gotowości do w sumie 300 tys. żołnierzy, którzy mogą zostać rozmieszczeni na północno-wschodniej flance w trybie natychmiastowym, jeśli trzeba będzie jeszcze bardziej wzmocnić odstraszanie albo stanąć do obrony. To znacznie więcej niż wcześniej. Grupy bojowe w moim obszarze działania, czyli w Estonii, na Łotwie, Litwie i w Polsce, rosną do rozmiaru brygad.

Tak więc owszem, rozumiemy znaczenie dużych liczb. My jednak - w odróżnieniu od Rosjan - łączymy je z jakością. To pozwoli nam dominować i być zwycięzcą, gdybyśmy musieli się bronić. Walka wyłącznie masy z masą skończyłaby się wojną na wyniszczenie.

Mówiąc o przejściu od reakcji do działania, wróćmy jeszcze ostatni raz do wspomnianego wystąpienia dla oddziałów NATO. Mówił tam pan, że "jeśli czekam, aż ktoś powie mi, co mam robić, mogę czekać bardzo długo". Czy to znaczy, że są jeszcze rzeczy, które wymagają usprawnienia?

Jedną z głównych zalet, jakie mamy w naszej edukacji - bez względu na to, czy wojskowej, czy nie - jest myślenie celowe. W przeciwieństwie do scentralizowanego systemu dowodzenia w Rosji, dowodzenie poprzez cele (ang. Mission Command) bierze pod uwagę wyzwania związane z dynamicznym środowiskiem operacyjnym i w związku z tym daje dowódcom niższych szczebli więcej niezależności. Jeśli więc znam intencje osób, które są nade mną - niezależnie od tego, czy to mój kanclerz ze swoim przemówieniem o Zeitenwende, czy dowódca wyższego szczebla - nie potrzebuję pisemnego rozkazu dotyczącego każdego mojego posunięcia, ponieważ wiem, w którą stronę mam zmierzać.

Z drugiej strony, NATO - przy całym swoim pięknie - nie jest pozbawione wyzwań. Nie mankamentów, ale właśnie wyzwań.

Jako niemiecki dowódca w Wielonarodowym Korpusie Północno-Wschodnim podlegam pod krajowy łańcuch dowodzenia, a jako natowski generał mam także łańcuch dowodzenia Sojuszu. Te dwa łańcuchy niekoniecznie działają z taką samą prędkością. Mają różne cechy, przynajmniej jeśli chodzi o rutynę codziennej pracy.

Aby przekuć to w korzyść, stosuję wpojone mi zasady i działam. Nie czekam, aż dostanę konkretny rozkaz. Jeśli myślę, że zrozumiałem, informuję wyższe szczeble. Tak do tego podchodzę. Daje mi to możliwość natychmiastowej reakcji.

Rozmawiał Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainienatowojska NATO
Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski