"Nie są to porażające kwoty". Trudny moment Tomasza Komendy
Najprawdopodobniej niewinny Tomasz Komenda odsiedział w więzieniu 18 lat. Zanim otrzyma jakiekolwiek odszkodowanie, musi za coś żyć. Jak się okazuje, pomoc ze strony państwa, na którą może liczyć, nie jest porywająca.
Wrocławski Sąd Okręgowy zdecydował, że Tomasz Komenda nie jest najprawdopodobniej winny gwałtu i zabójstwa z 2004 roku i warunkowo wypuścił mężczyznę na wolność. - Czasem trzeba kogoś odebrać spod bramy, bo poziom zagubienia jest niewyobrażalny. Pierwszy krok, od którego trzeba zacząć, to... nauka chodzenia. W celi w ciągu dnia robi się niewiele kroków. Potem przejście kilometra okazuje się sporym wyzwaniem - mówi Wirtualnej Polsce Barbara Wilamowska, prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Probacja.
"Uczyć trzeba się nawet, jak nie wydać w 24 godziny całej swojej wypłaty"
- Potem krok po kroku. Przygotowanie jedzenia, zrobienie zakupów, pranie, obsługa telefonu, zakup biletu na przejazd. W międzyczasie walka z podświadomą chęcią ucieczki przed tym, co się dzieje na wolności w świat znany i uporządkowany, gdzie ktoś za nas załatwi wszystkie rzeczy konieczne do przetrwania. Dalsze kroki to terapia wsparcia przed nawrotami uzależnienia. Terapia zastępowania agresji. Umiejętność obsługi informacji, czyli czytania reklam i ofert - dodaje. Przedstawicielka organizacji, która niesie pomoc takim osobom podkreśla, że uczyć trzeba nawet tego, jak "nie wydać w 24 godziny całej wypłaty".
Żeby jednak jakieś pieniądze wydać, najpierw trzeba je mieć. Państwo i wymiar sprawiedliwości wsadziły Tomasza Komendę na 18 lat za kratki. Po opuszczeniu aresztu jest on w pełni skazany na pomoc ze strony innych osób. Jeśli Sąd Najwyższe potwierdzi, że mężczyzna jest niewinny, będzie mu przysługiwało odszkodowanie. Zanim dostanie jednak jakiekolwiek pieniądze minie sporo miesięcy, a może nawet lat. Czy w tym czasie może liczyć na realną pomoc ze strony państwa?
Wiele zależy od kuratora
- Nie są to jakieś porażające kwoty - przyznaje w rozmowie z WP Marcin Kałużny, prezes Stowarzyszenie SURSUM CORDA. Zaznacza jednak, że zanim dana osoba usamodzielni się lub zostanie objęta wsparciem (np. ośrodka pomocy społecznej), może liczyć np. na pomoc Centrów Pomocy Postpenitencjarnej. Tam przez 3 do 6 miesięcy może ubiegać się o wsparcie socjalne, prawne, psychologiczne lub doradcy zawodowego.
- Nic mi jednak nie wiadomo o innych stałych, ogólnodostępnych programach wsparcia dla takich osób, bo nikt tego systemowo nie finansuje - mówi Kałużny.
Wysokość wsparcia z ośrodków pomocy społecznej również nie powala. W tym wypadku wiele zależy jednak od konkretnego przypadku. Jeśli dana osoba jest samotna, może liczyć na jednorazowy bon 200 zł na jedzenie. Gdy opuszcza jednostkę zimą, ma szansę dostać ciepłą kurtkę i buty. W przypadku, gdy może się nią zaopiekować rodzina i bliscy, nie ma pewności, że dostanie nawet tyle.
- W takich sytuacjach bardzo dużo zależy od kuratora, który występuje w imieniu danej osoby - dowiadujemy się w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu. Na chwilę obecną nie otrzymaliśmy jeszcze jednak odpowiedzi na pytanie, które ze świadczeń udało się już pozyskać dla Tomasza Komendy.
Powinien dostać nawet 18 mln zł
W sondzie Wirtualnej Polski zapytaliśmy Polaków, jakie odszkodowanie powinien otrzymać Tomasz Komenda. Ponad połowa (54 proc.) internautów stwierdziła, że mężczyźnie należy się w sumie 18 mln zł, czyli 1 mln zł za każdy rok spędzony za kratami.
Do godz. 11.30, 24,7 proc. użytkowników sieci oceniło, że odszkodowanie powinno wynieść 10 mln zł. Dla 18,7 proc. osób mężczyźnie powinno wystarczyć 2,5 mln zł, a 3,2 proc. odpowiedziało, że powinien otrzymać 500 tys. zł.
Przypomnijmy, że w walce o odszkodowanie, Komendę będzie reprezentował były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.