"Nie mieści nam się w głowie, że możemy wylecieć w powietrze"

Zbigniew Siemiątkowski w Radiu Zet (RadioZet)

Obraz

Gościem Radia Zet jest szef Agencji Wywiadu, Zbigniew Siemiątkowski. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Polska może się stać celem ataków islamskich terrorystów. Czy jesteśmy na to przygotowani? Wedle badań „Newsweeka” - „Newsweek” poprosił PBS o zrobienie badań, z których wynika, że 73 proc. Polaków uważa, że nie jesteśmy przygotowani na atak terrorystów. Po pierwsze, z punktu widzenia odbioru społecznego i tak jak reaguje opinia publiczna, to w Polsce nie mamy świadomości i w naszej mentalności nie tkwi myśl, że możemy się stać obiektem ataku terrorystycznego. Proszę zwrócić uwagę, od ponad czterdziestu kilku lat poza zamachami o charakterze terroru kryminalnego, nie mieliśmy do czynienia z żadnym terrorem o charakterze politycznym. W związku z tym, jako społeczeństwo, jako obywatele, normalni ludzie, w ogóle nie bierzemy pod uwagę, że można wyjść na ulicę i będąc w kawiarni wylecieć w powietrze razem z tą kawiarnią, że jadąc pociągiem można być obiektem ataku. Czymś innym jest z kolei
przygotowanie struktur państwa. No właśnie. Czy w mentalność jest inna w strukturach państwa? Jeżeli chodzi o struktury państwa były co najmniej od kilku lat bardzo konsekwentnie wdrażane programy antyterrorystyczne. Do tej pory prowadziliśmy gry o charakterze sztabowym, tzn. co jakiś czas spotykały się odpowiednie służby państwa i na zasadzie gry sztabowej ćwiczyliśmy różne warianty ewentualnych zagrożeń. Obecnie jest czas wyjścia poza gry sztabowe na gry o charakterze manewrowym. I pierwsza była przeprowadzona w zeszłym tygodniu taka gra w okolicach Pałacu Kultury. Jest przykładem, że należy ćwiczyć, ćwiczyć, jeszcze raz ćwiczyć nie zależnie od tego czy to zbiera dobre opinie czy nie. Inaczej służby państwa nie zgrają się. A kto jest koordynatorem takiej akcji? Z punktu widzenia formalno – prawnego i uregulowań jest wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji. Znaczy minister spraw wewnętrznych i administracji stoi na czele komitetu antykryzysowego, w skład którego wchodzą szefowie wszystkich
służb państwa odpowiedzialni za bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne oraz porządek. W ramach tych zespołów są podgrupy, do spraw terroryzmu, do spraw zagrożeń klęskami żywiołowymi, ale koordynatorem jest minister spraw wewnętrznych i on jest za to odpowiedzialny. Ale dlaczego dopiero w zeszłym tygodniu zostały przeprowadzone takie ćwiczenia? To były ćwiczenia, ale te ćwiczenia są cyklicznie powtarzane. Było to kolejne ćwiczenie. Do tej pory ćwiczyliśmy, jak już mówiłem na zasadzie gier sztabowych, ćwiczyliśmy systemy łączności, prowadziliśmy dużą grę operacyjną pod kryptonimem „Mazury”. Była to gra, której koordynacji podlegały wszystkie służby informatyczne i informacyjne państwa. Teraz uznaliśmy, że należy wyjść na ulicę i ćwiczyć hipotetyczne zdarzenia z udziałem już nie tylko papierowych służb, tylko tych realnych, rzeczywistych, przyjeżdżających na czas i odpowiadających według procedur, które są wprowadzone. Generał Sławomir Petelicki mówi w „Superexpressie”: „Nie ma specjalnego systemu łączności dla
wszystkich jednostek.” No nie do końca pan generał miał rację, dlatego że jest ćwiczony system, który jest administrowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW odpowiada za stronę kryptograficzną systemu. Jest system, który administruje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, który to system jest podłączony pod system natowski. Nie jest tak źle. Pan generał, jak każda osoba, która jest poza służbą, ma skłonność do mówienia: za moich czasów to było inaczej, w domyśle lepiej. Teraz ci moi zastępcy nie potrafią tego robić. I mówi dalej: „Nie ma wyznaczonych śmigłowców do transportu ofiar, nie ma odpowiedniej ustawy, która umożliwiłaby włączenie GROM – u do akcji.” GROM jest jednostką stricte wojskową i naprawdę nie ma potrzeby uważać, że cokolwiek jak się w Polsce zdarzy, to najlepsza jednostka antyterrorystyczna, wojskowa, bo GROM jest jednostką wojskową, musi być włączona od razu do akcji i w żadnym państwie nie jest tak, że jeżeli się cokolwiek dzieje wewnątrz kraju,
to używa się sił zbrojnych. Dlatego, że jeżeli się chce wprowadzić siły zbrojne do wewnętrznego porządku prawnego, to podlegają one normalnej wewnętrznej procedurze. W związku z tym, od tego są działania antyterrorystyczne Policji, do tego jest grupa specjalna do zadań specjalnych ABW i do tego są wyznaczone pododdziały specjalne w straży granicznej. Zgodnie z prawem są to jednostki, które można użyć wewnątrz kraju. GROM jest jednostką wojskową, w związku z tym nie widzę, żeby we wszystkich zdarzeniach, które miałyby mieć miejsce w Polsce, trzeba by GROM wprowadzać. A czy ostatnio mieliśmy sygnały, że taki atak może wydarzyć się w Polsce? Niemiecki ekspert uważa, ze właśnie Polska i Włochy mogą stać się celem ataków terrorystycznych. Jest to logiczne. Jesteśmy sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, jesteśmy bardzo silnie obecni politycznie i militarnie w Zatoce Perskiej, jesteśmy odpowiedzialni za strefę stabilizacyjną w Iraku, jesteśmy postrzegani jako sojusznik Stanów Zjednoczonych. Z tego powodu jesteśmy tzw.
„miękkim celem”, czyli celem, który w sytuacji, gdy nie można dosięgnąć celu głównego, Stanów Zjednoczonych i jego obiektów i obywateli Stanów Zjednoczonych za granicą, bądź na terytorium Stanów Zjednoczonych, szuka się miękkich celów, Hiszpania, Włosi, niestety Polska. Z tego powodu należy się liczyć, że nie tylko z jesteśmy potencjalnym, hipotetycznym celem, tylko być może rzeczywistym. I dlatego mentalność nasza, jak i działalność służb, powinna przejść ewolucję, ze Polska jest celem potencjalnego ataku terrorystycznego do myślenia, że jesteśmy celem rzeczywistym. Jeżeli zauważę coś niebezpiecznego, to dokąd mam zadzwonić? Policja, to jest koordynacja, to jest Straż Pożarna, która jest w tym systemie skoordynowanym. A nie powinna być uruchomiona specjalna infolinia, żeby tam dzwonić? Policja ma inne problemy. Myślę, że na sygnał ataku terrorystycznego wszystkie inne problemy powinny być odkładane na bok, niezależnie od tego czy to jest wygodne czy nie. Tak są ustawione procedury. „Superexpress” zadzwonił
do gen. Józefa Semika, który jest sekretarzem Międzynarodowego Centrum ds. Przestępczości Zorganizowanej i Terroryzmu Międzynarodowego, z pytaniem czy wie co się stało w Hiszpanii. Na to generał odpowiedział: to pana problem i przerwał połączenie. W tym wypadku jest to problem pana Semika. Proszę mnie zwolnić... Przepraszam. To jest Pana problem i mój problem i wszystkich nas. ...od recenzowania zachowań poszczególnych urzędników. Oczywiście, że zrobił źle, że tak zareagował, bo uczestniczy w grach, w spotkaniach zespołu kryzysowego. Jest osobą odpowiedzialną za koordynowanie. Jego komitet służb państwa w zakresie walki z korupcją i zagrożeniami terrorystycznymi, jest sekretarzem zespołu. Jest mi przykro, że tak powiedział. Czy można mieć zaufanie do takiej osoby, która pełni tak ważną funkcję? Wicepremier, minister spraw wewnętrznych powinien wyciągać wnioski. Ja lubię i szanuję pana Semika, jeżeli faktycznie tak się zachował, to źle się zachował, od razu to mówię. Można się dziwić, że osoba, która została
wyrzucona przez ministra Janika, zajmuje dalej tak odpowiedzialną funkcję. To jest kącik w ogródku pana ministra Oleksego i myślę, że też wyciąga wnioski, też czyta gazety. A czy Panu nie jest przykro, jest Pan członkiem rządu, że przedstawiciele polskiego rządu nie pojechali do Madrytu? Symbolem madryckiej tragedii stałą się 7 – miesięczna Patrycja. Ani premier, ani żaden minister nie pojechał do Madrytu na demonstrację. Nic by się nie stało, gdyby silna polska reprezentacja znalazła się w Madrycie. Szkoda, że odpowiedni ludzie ponoszący za to odpowiedzialność, nie podsunęli takiego rozwiązania osobom, których obecność w Madrycie w pierwszym szeregu manifestantów miałaby miejsce. To jest opis tego, o co mnie Pani zapytała, wychodzi poza moje kompetencje. Pytam Pana jako człowieka. Więc jako człowiek, jako obywatel mogę powiedzieć, że była okazja zamanifestowania z obywatelami Madrytu naszej solidarności. Bardzo dobrze, że prezydent ogłosił żałobę narodową i przez półtorej doby w Polsce, razem z Hiszpanami
łączyliśmy się w bólu. Szkoda, faktycznie, był to dobry pomysł i można to było zrobić. Gościem Radia Zet jest Zbigniew Siemiątkowski, również polityk SLD. Czy jeśli powstanie nowa partia, to Pan się zapisze do nowej partii Marka Borowskiego? Jestem w SLD i jak na razie nie postawiłem krzyżyka nad Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Jak tydzień temu pytano mnie co sądzę o konwencji, to powiedziałem, że wyszedłem z tej konwencji będąc ostrożnym optymistą, dlatego że po pierwsze byłą debata, po drugie, bardzo wyraźnie powiedzieliśmy sobie, co jest przyczyną porażek i być może zapowiedzią klęski SLD. Coś się wydarzyło przez ten tydzień, bo Wiesław Kaczmarek mówi otwarcie o tym, że powinna być wymiana premiera, Andrzej Celiński mówi o tym, ze myśli o powstaniu nowej partii, Marek Borowski na swoich stronach internetowych pyta się internautów czy powinna powstać nowa partia lewicowa, Tomasz Nałęcz wzywa nawet do zmiany na stanowisku ministra infrastruktury, czyli coś się wydarzyło. Oczywiście coś się zdarzyło po
konwencji. Jesteśmy w okresie pewnej burzy, pewnych pomysłów. Ja wierzę, że to co zostało powiedziane, zostanie zrealizowane. Wybraliśmy przewodniczącego Krzysztofa Janika, który nie jest malowanym przewodniczącym, jakby ktokolwiek sądził, że jest to prosta zamiana, to niedługo zawiedzie się w tych oczekiwaniach. Ja wierzę i znam i cenię Krzysztofa Janika, jego wiarę i determinację w dokonywaniu zmian. Jeżeli będzie tak, że się nic nie zmieni, to być może scenariusz Marka Borowskiego będzie zrealizowany. Na razie sądzę, że jest szansa dokonać zmian w ramach tego SLD. Gościem Radia Zet był Zbigniew Siemiątkowski, szef Agencji Wywiadu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)