Nie ma sygnałów o zagrożeniu atakami - uspokaja policja
Policja i MSWiA uspokajają, że nie ma żadnych sygnałów o zagrożeniu terrorystycznym. Sprawdzane są jednak wszystkie, nawet pozornie błahe informacje. Dlatego policja nie zbagatelizowała doniesienia mężczyzny, który w zabrzańskim pubie miał słyszeć, jak dwaj cudzoziemcy rozmawiali o bombach.
20.07.2005 | aktual.: 20.07.2005 16:18
Nie ma informacji od polskich i zagranicznych służb, by w Polsce miało dojść w najbliższym czasie do ataków terrorystycznych podobnych do tych z Londynu - powiedział w środę podczas konferencji w KGP wiceszef MSWiA Tadeusz Matusiak. Dodał, że służby pozostają w czujności i gotowości a wszystkie sygnały o potencjalnym zagrożeniu są sprawdzane.
Szef policji Leszek Szreder powiedział zaś, że dwaj mężczyźni, którzy - według mieszkańca Śląska - mieli rozmawiać o podłożeniu bomb, nadal są poszukiwani.
Mężczyzna, który zgłosił się na policję z informacją o zasłyszanej rozmowie dwóch mężczyzn o orientalnej urodzie miał 2,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Jednak również w takich przypadkach zawsze podejmowane są czynności sprawdzające, taka jest nasza rola - powiedział kom. Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji.
Policja nie udziela precyzyjnych informacji, w jakim języku - według relacji pijanego świadka - mieli rozmawiać hipotetyczni Arabowie oraz czy mężczyzna wyraźnie słyszał informacje o podłożonych bombach, czy tylko wywnioskował to z gestów potencjalnych terrorystów.
O sprawie napisała "Gazeta Wyborcza". Według jej relacji, mężczyźni - prawdopodobnie Arabowie - mieli rozmawiać o bombach podłożonych w Poznaniu i Krakowie. Podejrzanych nie odnaleziono, choć np. kasjerka zabrzańskiego dworca potwierdziła, że widziała w holu dwóch ciemnoskórych mężczyzn. Towarzyszyły im dwie białe kobiety. Śląska policja przekazała sygnał kolegom z Krakowa i Wielkopolski.
"Cichy alarm"?
Jak powiedział kom. Bieniak, w policyjnych procedurach nie istnieje pojęcie - o czym pisała gazeta - "cichego alarmu antyterrorystycznego", co najwyżej stan podwyższonej gotowości, związany z ogólnym zagrożeniem terrorystycznym, nasilonym po niedawnych zamachach w Londynie. Stan podwyższonej gotowości jest cały czas. Nie informujemy każdorazowo o podejmowanych działaniach, zawsze mają one operacyjny i dyskretny charakter. Naszym obowiązkiem jest sprawdzanie wszystkich sygnałów o potencjalnych zagrożeniach - podkreślił kom. Bieniak.
Dodał, że po ostatnich zamachach w Londynie wzrosła liczba fałszywych alarmów o podłożeniu bomby. Tylko w ciągu kilku ostatnich dni śląska policja zatrzymała czterech sprawców takich doniesień, którzy informowali o ładunkach wybuchowych podłożonych m.in. w hipermarkecie, na przystanku komunikacji miejskiej oraz na stadionie, gdzie odbywało się zgromadzenie Świadków Jehowy. Krakowska Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawdza wiarygodność informacji o ewentualnych zamachach terrorystycznych planowanych w Poznaniu i Krakowie - powiedział rzecznik ABW w Krakowie kpt. Bartłomiej Suchodolski. Rzecznik nie chciał ujawnić, jakie czynności prowadzone są w tej sprawie. To czynności operacyjne o charakterze tajnym - dodał.
ABW otrzymała informacje na temat planowanych zamachów za pośrednictwem Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Jak powiedział PAP rzecznik małopolskiej policji mł. insp. Dariusz Nowak, policjanci mają nadal, tak jak robili to do tej pory, zbierać informacje o wszelkich podejrzanych zdarzeniach i zwracać uwagę na osoby o podanych rysopisach.
Wszystko na poważnie
Rzecznik poznańskiej policji podinsp. Andrzej Borowiak powiedział, że poznańska policja bardzo poważnie potraktowała sygnał, prowadzi czynności operacyjne, sprawdza czy osoby, których dotyczy informacja są w tym mieście. Jesteśmy wyczuleni na wszelkie sygnały. Na obecną chwilę nie ma żadnych przesłanek, żeby sądzić, że istnieje jakiekolwiek zagrożenie atakiem - powiedział w podinsp. Borowiak.
Policja apeluje do obywateli o ostrożność i informowanie o podejrzanych sytuacjach, ale z drugiej strony prosi o rozwagę w składaniu tego typu doniesień. Były przypadki, że osoby, choć widziały, że ktoś oddala się na dworcu czy przystanku od swojego bagażu, zamiast zwrócić mu uwagę, od razu dzwoniły na policję z sugestią, że w walizce może być bomba.