"Nie chcę na wojnę". Koszmarne nagranie z Rosji

Na dworcu autobusowym w Riazaniu mężczyzna oblał się łatwopalnym płynem, a następnie podpalił. W trakcie incydentu Rosjanin krzyczał, że nie chce iść na wojnę w Ukrainie. W sieci pojawiło się nagranie.

"Nie chcę na wojnę". Koszmarne nagranie z Rosji
"Nie chcę na wojnę". Koszmarne nagranie z Rosji
Źródło zdjęć: © East News
Radosław Opas

26.09.2022 | aktual.: 26.09.2022 15:20

O zdarzeniu informuje w poniedziałek rosyjska niezależna "Nowaja Gazieta. Jewropa". Mężczyzna podczas dokonywania samospalenia miał sprzeciwiać się powołaniu do wojska, krzycząc, że nie chce iść na front.

W mediach społecznościowych zamieszczono nagranie, na którym widać, jak zmobilizowany Rosjanin idzie obok samochodów zaparkowanych na dworcu autobusowym w Riazaniu. W pewnym momencie oblewa się niezidentyfikowanym płynem i podpala. Ze względu na drastyczne obrazy nie publikujemy filmu.

Do mężczyzny wezwano pogotowie ratunkowe, według wstępnych ocen lekarzy poparzeniu uległo 90 proc. jego ciała. Gdy lekarze zabierali poparzonego do ambulansu, ten nadal krzyczał, że nie chce na front.

Riazań to liczące ponad pół miliona mieszkańców miasto, leżące około 200 km na wschód od Moskwy.

ISW: mobilizacja nie wpłynie na przebieg wojny w tym roku

Zarządzona przez prezydenta Rosji Władimira Putina mobilizacja nie wpłynie na przebieg wojny na Ukrainie w tym roku i nie podniesie drastycznie zdolności Rosji do podtrzymania inwazji w przyszłym roku - ocenił amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

W specjalnej edycji raportu, poświęconej mobilizacji w Rosji, think tank wyraża pogląd, że Putin raczej nie przezwycięży fundamentalnych problemów strukturalnych, związanych z generacją siły wojskowej. Zarządzona 21 września "częściowa mobilizacja" stworzy dodatkowe wojsko, ale w sposób nieefektywny i będzie obciążona wysokimi kosztami społecznymi i politycznymi.

"Rosja zmobilizuje na ten konflikt rezerwistów. Ten proces będzie brzydki, jakość rezerwistów niska, a ich motywacja do walki jeszcze gorsza. Ale systemy istnieją w wystarczającym stopniu, by pozwolić komisarzom wojskowym i innym rosyjskim urzędnikom na znalezienie ludzi i wysłanie ich do jednostek szkoleniowych, a potem na wojnę" - wskazuje ISW.

Zdaniem ekspertów niska jakość jednostek utworzonych dotychczas z poboru "ochotniczego" oraz "batalionów ochotniczych" pozwala ocenić, jakiego wzrostu siły bojowej Rosja może się spodziewać po mobilizacji przymusowej.

Przeczytaj również:

Źródło: PAP

Zobacz też: Najnowszy sondaż. Ekspertka o obawach PiS

Wybrane dla Ciebie