Rosja w gotowości do ataku. Ukraina alarmuje
Choć na lądzie ukraińska ofensywa osiąga spektakularne sukcesy, to na Morzu Czarnym przewagę ma wciąż Rosja. Ukraińcy alarmują, że w pełnej gotowości do ataku znajdują się tam cztery rosyjskie okręty uzbrojone w 28 pocisków manewrujących Kalibr.
W ocenie ukraińskiego dowództwa operacyjnego "Południe", groźba ataku Rosjan od strony Morza Czarnego, ale także z powietrza oraz z okupowanych terenów wciąż pozostaje realna.
Ukraińcy przypominają, że mimo ponoszonych strat, armia Putina nadal posiada możliwości przeprowadzania uderzeń rakietowych czy ataków dronami kamikaze.
Potencjał militarny armii rosyjskiej - choć wciąż wysoki - na szczęście każdego dnia maleje. Dowództwo "Południa" przekazało ponadto, że tylko w niedzielę ukraińskie lotnictwo zniszczyło rosyjski śmigłowiec Mi-8, samolot szturmowy Su-25 oraz dwa drony kamikaze Shahed-136, wyprodukowane w Iranie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: mobilizacja w Rosji. "Putin okłamał Rosjan"
Komandosi z Ukrainy są w Rosji? Trwają spekulacje
Tymczasem pojawiły się doniesienia, że ukraińska armia nie poprzestaje na wypieraniu wroga ze swojego terytorium.
Ukraińskie oddziały rozpoznawcze i grupy komandosów prawdopodobnie zapuszczają się na terytorium Federacji Rosyjskiej, gdzie prowadzą intensywne działania mające na celu zakłócenie rosyjskiej logistyki, administracji oraz dowodzenia i kontroli.
Operacje sił specjalnych nie bez przyczyny pozostają tajne. Prowadzone są w ekstremalnie trudnych warunkach i muszą być niezwykle precyzyjne. O niewielu dowództwo informuje oficjalnie. Pojawiają się najczęściej plotki, jak te dotyczące operacji sabotażowych w Biełgorodzie, czy na liniach komunikacyjnych głębokiego zaplecza.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski