"Nie było depresji ani leków". Siostra Magdaleny Żuk mówi o aktach sprawy
Rodzina Magdaleny Żuk jest przekonana, że dziewczyna nie popełniła samobójstwa. - Prokuratura nie potwierdza informacji, że była pod wpływem leków. Nigdy nie leczyła się na depresję - mówi Wirtualnej Polsce Anna Cieślińska, siostra młodej Polki, która zmarła tragicznie w Egipcie.
Właśnie mija pół roku od śmierci Magdaleny Żuk, a rodzina nadal nie wie, co stało się z ich bliską. – Nie wierzę, że Magda popełniła samobójstwo. Nigdy w to nie uwierzę. Mam nadzieję, że prawda w końcu wyjdzie na jaw – mówi jej siostra.
I zapewnia, że – mimo doniesień medialnych – Magdalena Żuk nigdy nie leczyła się ani nie chorowała na depresję. – Ci, którzy piszą, że brała jakieś leki na depresję, powinni przeprosić. Prokuratura tego nie potwierdza – mówi Cieślińska. Wiadomo jedynie, że kobieta cierpiała na syndrom DDA, czyli dorosłych dzieci alkoholików. Siostra Magdaleny Żuk odniosła się do doniesień "Faktu", który napisał, że sekcja zwłok Polki wykazała, iż była ona pod wpływem silnych leków przeciwpsychotycznych, stosowanych m.in. przy leczeniu psychoz, schizofrenii i depresji.
- Magda była bardzo radosna, szczęśliwa. Ciągle mówiła o tym, że planuje ślub i chce mieć dzieci. Czy osoba z depresją chodzi cały czas uśmiechnięta i planuje szczęśliwe życie? – pyta rozżalona siostra. I dodaje, że zna akta sprawy i żaden ze świadków nie zeznał, iż miała depresję lub problemy psychiczne. – Ona do końca walczyła o życie. Czegoś się bardzo bała, chciała uciec. W życiu jej nie widziałam w takim stanie, jak na nagraniach z monitoringu – dodaje Cieślińska.
Tabloid pisał też o tym, że na ciele kobiety nie znaleziono śladów przemocy. Prokuratura mówiła o tym już 16 maja po tym, jak polscy śledczy uczestniczyli w Egipcie w sekcji zwłok Polki. - Stwierdzono obrażenia charakterystyczne dla upadku z wysokości. Na ciele nie odkryto śladów przemocy, także o podłożu seksualnym – mówił pół roku temu prokurator Marek Gołębiowski.
W środę Prokuratura Krajowa powtórzyła te informacje. - W śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci Magdaleny Ż. nie ujawniono obrażeń mogących wskazywać, że Polka padła ofiarą gwałtu albo innych aktów przemocy. Wynika to z opinii biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, którzy na zlecenie prokuratury badali materiał pobrany w czasie sekcji zwłok zmarłej - mówi Wirtualnej Polsce Ewa Bialik, rzecznik prokuratury.