"Nie będzie nominacji, póki Kaczyński jest prezydentem"
MSWiA wycofało z BBN wniosek o dziewięć nominacji generalskich. BBN miało zastrzeżenia do przeszłości kandydatów na generałów i wskazywało nieprawidłowości we wnioskach z MSWiA.
Wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna krytykuje BBN za "grę polityczną" i zapowiada, że nie będzie zgłaszał więcej nominacji do końca kadencji Lecha Kaczyńskiego. - Pragnę przypomnieć, kto zaczął tę dyskusję. To pan premier Schetyna zarzucił nam mówienie nieprawdy, na wszystko są dokumenty - odpowiada szef BBN, Aleksander Szczygło.
20.08.2009 | aktual.: 20.08.2009 15:04
Grzegorz Schetyna skierował do prezydenta Lecha Kaczyńskiego pismo informujące o wycofaniu wszystkich dziewięciu wniosków o nominacje generalskie funkcjonariuszy podległych mu służb mundurowych. - To źle, że prezydent nie podpisał wniosku - mówił kilka dni temu w TVN24 Schetyna. - Zarzuty ministra Szczygły z BBN są nieprawdziwe i żałosne - podkreślał. Nadal uważa, że BBN prowadzi grę polityczną.
MSWiA odpowiedziało na pismo, jakie 17 sierpnia br. szef BBN wystosował do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Aleksander Szczygło domagał się wyjaśnień kwestii, które jego zdaniem, zostały we wnioskach ministerstwa pominięte. Chodzi o fragmenty życiorysów, z których wynika, że dwóch kandydatów na stopień generałów służyło w ZOMO.
Grzegorz Schetyna oświadczył, że znał życiorysy nominowanych, ale nie chce, by oficerowie tłumaczyli się z życiorysów. - Były one jawne i nikt niczego nie ukrywał. Potem zrobiła się z tego polityka pana ministra Szczygły - powiedział Schetyna. Zaznaczył też, że sprawa nominacji stała się częścią gry politycznej. Wyjaśnił, że chce chronić godność podległych mu oficerów. Dodał, że może zmienić zdanie, jeśli decyzje w sprawie nominacji będą podejmowane wspólnie.
"Służył w ZOMO, ale zasłużył na stopień generała"
Wicepremier przyznał, że jeden z kandydatów służył w ZOMO, ale dodał, iż dzięki swej późniejszej służbie zasłużył na stopień generała. Grzegorz Schetyna podkreślił, że na szlify generalskie zasługują wszyscy zaproponowani przez niego kandydaci.
- Apeluję, żeby nie reagować emocjonalnie. Mam nadzieję na zmianę stanowiska pana ministra - w ten sposób szef BBN Aleksander Szczygło odniósł się do zapowiedzi wicepremiera Grzegorza Schetyny.
Jak zaznaczył, w grę wchodzi interes służb, w których są generalskie stanowiska etatowe, i te stanowiska - podkreślił - powinny być obsadzone.
Spotkanie szefa MON z prezydentem
W sopockim Belwederku wczesnym popołudniem rozpoczęło się spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego z szefem MON Bogdanem Klichem. Z prośbą o rozmowę dotyczącą dowódcy Wojsk Lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka zwrócił się do prezydenta minister obrony. Prezydent przerwał urlop i zaprosił Klicha na robocze spotkanie.
Prezydent i minister Klich powiedzieli dziennikarzom, że komentarze dotyczące spotkania udzielą po jego zakończeniu.
Szef kancelarii prezydenta Władysław Stasiak podkreślał, że Lech Kaczyński oczekuje "jasnej, rzetelnej i pełnej informacji" na temat sytuacji w polskich siłach zbrojnych, a szczególnie ostatnich wydarzeń w Afganistanie, okoliczności śmierci kpt. Daniela Ambrozińskiego i stanowiska ministra obrony narodowej w sprawie gen. Skrzypczaka.
W środę z Dowódcą Wojsk Lądowych gen. Waldemarem Skrzypczakiem rozmawiali szefowie MON i BBN. Po spotkaniu z ministrem Klichem generał powiedział, że przeprosił ministra i czeka na decyzje przełożonych. Szef BBN Aleksander Szczygło mówił po rozmowie, że będzie ona podstawą jego opinii dla prezydenta w sprawie wydarzeń w MON.
W poniedziałek gen. Skrzypczak oddał się do dyspozycji prezydenta, uzasadniając to utratą zaufania ze strony szefa MON. Pismo skierował drogą służbową - przez szefa Sztabu Generalnego i ministra obrony. Skrzypczak zarzucił resortowi, że biurokracja często utrudnia niezbędne wojsku zakupy. Minister Klich uznał to za podważenie zasady cywilnej kontroli nad armią.