PolskaNazwano ich oślą szkołą

Nazwano ich oślą szkołą

Siedem uczennic z elbląskiego liceum turystyczno-hotelarskiego o tym, że oblało maturę, dowiedziało się od dziennikarzy.

04.07.2005 | aktual.: 11.05.2006 18:25

Ten wtorek, 28 czerwca, Roman Steinke, dyrektor Zespołu Szkół Turystyczno-Hotelarskich w Elblągu, będzie pamiętać długo. Jak zwykle rano zjawił się w miejscu pracy. Najpierw miał się zająć naborem, a w południe odebrać świadectwa maturalne siedmiu uczennic szkoły.

– Wszystko szło w najlepszym porządku – wspomina – w sekretariacie leżał stos podań gimnazjalistów, odetchnęliśmy po klasyfikacyjnej gorączce związanej z końcem roku szkolnego. Oczywiście, trochę się niepokoiłem wynikami matur, bo młodzież była słaba, ale mieliśmy nadzieję, że jakoś sobie poradzi. Zresztą zrobiliśmy, co w naszej mocy. Nawet w najśmielszych snach nie wyobrażałem sobie, że otworzy się taka puszka Pandory, że staniemy się obiektem tak bezwzględnej i brutalnej nagonki.

Najważniejszy jest news

Pierwszy telefon zadzwonił tuż przed ósmą, dziennikarz jednego z tabloidów był obcesowy.

– Ile ma pan lat? Jakie studia pan skończył? Czy pan wie, że cała pana szkoła nie zdała matury? – zarzucił pytaniami dyrektora, który wówczas jeszcze nie znał wyników. Roman Steinke na darmo próbował zachować spokój. W odpowiedzi usłyszał, że jest osobą publiczną i jeśli nie będzie współpracował, to popamięta. Po tym telefonie rozpętało się piekło. Dzwonił kto tylko mógł. Ze słuchawki leciały bez przerwy oskarżycielskie zdania: Jak mogliście do tego dopuścić! Co sobie wyobrażacie! Ktoś podający się za urzędnika Ministerstwa Edukacji zażądał od dyrektora, by przesłał faksem swój dyplom, ktoś inny, podający się za pracownika nieistniejącego już UOP, chciał przeprowadzić ankietę. W sekretariacie obozem rozłożyła się jedna z komercyjnych telewizji.

– Pani redaktor usiadła na biurku z mikrofonem w jednej ręce, a komórką w drugiej, pokazując nam wszystkim, kto tu rządzi. Kiedy jedna z moich koleżanek zwróciła jej uwagę, że takie zachowanie paraliżuje pracę sekretariatu, usłyszała, że najważniejszy jest news – skarży się wicedyrektor szkoły, Piotr Bogdański. Traktowano nas jak ubogich krewnych z prowincji, podkreślając, że w warszawskim liceum profilowanym matury nie zdało 12%, a u nas wszyscy. Nikt nie chciał słuchać, że chodzi tylko o siedem uczennic z 20-osobowej, bardzo słabej klasy.

Pracownikom trudno było przejść nawet do łazienki, wszędzie byli nagabywani, przepytywani, osądzani jak przestępcy.

– W pewnej chwili uchyliły się drzwi do mojego gabinetu, a w szparze ukazała się czyjaś uzbrojona w aparat ręka, błysnął flesz, padły jakieś pytania skierowane nie wiadomo do kogo – opowiada zszokowany Roman Steinke. – Kiedy o pierwszej pojechałem wreszcie po wyniki, towarzyszyła mi cała świta. Odbierające cenzurki maturzystki również na anonimowość liczyć nie mogły. Przed budynkiem kłębił się rozgorączkowany tłum niczym w amerykańskich filmach. Olga Wiśniewska, która przyjechała po świadectwo z chłopakiem, o swojej porażce dowiedziała się najpierw od dziennikarzy.

– Winni są nauczyciele, którzy straszyli nas nową maturą. Odebrali nam wiarę we własne siły... – odparowała bez ogródek do kamery, przyznając jednak, że trochę się leniła. Podobne stanowisko zajęła jej koleżanka, tylko Ania Lech, która oblała z angielskiego, wyjawiła otwarcie, że była w tym i jej wina. Justyna Dąbrowska obiecała, że będzie próbowała do skutku i kto wie, może kiedyś zda nawet na uniwersytet. Dziewczyny raczej nie wyglądały na załamane, tak jakby się spodziewały oblania.

Maturalna awantura, która dotknęła elbląski zespół szkół, bynajmniej na tym się nie skończyła, wieczorem elektryzującą informację podały wszystkie serwisy wiadomości.

– W jednym z nich nazwano nas „oślą szkołą”, to już naprawdę gruba przesada, nie jesteśmy jedyną placówką w Polsce, której się nie powiodło – denerwują się nauczyciele. – Jak mamy dalej pracować w takiej atmosferze?! Przecież mogliśmy pójść na łatwiznę i jak zrobiły to niektóre licea profilowane w kraju, w ogóle odradzić uczniom maturę. Gdyby nikt jej nie zdawał, nie mielibyśmy żadnego problemu. Ale przecież to nie jest wyjście...

Potraktowano nas stereotypowo

Zespół Szkół Turystyczno-Hotelarskich w Elblągu powstał na bazie szkoły zawodowej. Łączy trzy typy szkół: technikum hotelarskie (najliczniejsze – 12 klas), liceum profilowane i zawodówkę. Trzy lata temu, jeszcze za poprzedniego dyrektora, który dokonał fatalnego naboru do klasy profilowanej, szkoła przeżywała wyraźny regres, przebąkiwano nawet o jej zamknięciu. Roman Steinke jako nowy szef placówki razem z zespołem nauczycieli starał się przezwyciężyć marazm. Wiele wysiłku poświęcano wypromowaniu szkoły – stała się organizatorem dorocznych konferencji agroturystycznych oraz imprez ekologicznych. Od dwóch lat bierze też udział w ogólnopolskim konkursie wiedzy o hotelarstwie.

– W pierwszym roku zajęliśmy odległe miejsce, ale już w tym roku uplasowaliśmy się na 70. pozycji w konkursie, w którym udział wzięło 170 szkół. Widać wyraźny postęp, świadczy o tym chociażby liczba składanych podań o przyjęcie, których jest naprawdę dużo. Jesteśmy jedyną w regionie szkołą o tak atrakcyjnej specjalności. Niestety, obawiam się, że ostatnia nagonka może nam zaszkodzić. Już kilkanaście osób wycofało podania. Trudno im się dziwić, kto chciałby chodzić do „oślej szkoły” – mówi dyrektor Steinke.

Nauczyciele zarzekają się też, że zrobili absolutnie wszystko, aby nie dopuścić do fatalnych wyników matury. Pokazują mi dziennik lekcyjny z ocenami tegorocznych absolwentów, przeważają dopuszczające. Z polskiego cztery osoby na pierwszy okres miały nawet jedynki. Osobną sprawą było wagarowanie. W rubryce kontakty z rodzicami kilkadziesiąt notatek – w prawie wszystkich mowa o opuszczaniu lekcji. W placówce przeprowadzono też próbną maturę, chociaż nie jest obligatoryjna. Już jej słabe wyniki powinny zdopingować i ostrzec uczniów. Niestety, tak się nie stało. Na prowadzone w szkole zajęcia dodatkowe z przedmiotów maturalnych przychodzili nieliczni. – Dwie, trzy osoby – precyzuje polonistka Anna Piwowarska.

Wynikami nie są bynajmniej zaskoczone władze oświatowe. – Można było się tego spodziewać – podsumowuje wicekurator Waldemar Żakowski. Wśród zdających maturę w tym liceum byli tacy, którzy na świadectwie klasy trzeciej mieli średnią poniżej trzech.

Podobne stanowisko zajmuje Grażyna Kluge, dyrektorka Elbląskiej Delegatury Kuratorium Oświaty w Olsztynie, która również podkreśla, że klasa była wyjątkowo słaba. Utworzono ją między innymi z uczniów, którzy trzy lata temu nie znaleźli miejsc w zasadniczych szkołach zawodowych.

– W naszym przypadku znów zadziałał pewien stereotyp, tak ulubiony i podsycany przez niektóre media – podsumowuje wicedyrektor Bogdański. – Ten stereotyp całą szkołę z jej różnorodnymi funkcjami sprowadza do walki biednych, wrażliwych, niewinnych dzieci z bandą sfrustrowanych nauczycieli, którzy nic nie robią i tylko chcą się odegrać. Tymczasem rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona i jak to w życiu, bynajmniej nie tak naiwnie czarno-biała.

O tym, że stereotypy sobie, a życie sobie, świadczą chociażby wywieszone w placówce listy przyjęć, przed którymi kręcą się byli gimnazjaliści. Mimo trwającej od kilku dni antyreklamy do technikum hotelarskiego jest nadmiar chętnych – 236 przyjętych, prawie 30 osób na liście rezerwowej. Do liceum profilowanego przyjęto w tym roku 110 osób, dziewięć odrzucono, bo były poniżej 60-punktowego progu.

– Czy ten spis na pewno jest już ostateczny? Czy to znaczy, że się dostałam na bank do technikum? – dopytuje się drobna blondyneczka, cała uszczęśliwiona. Dwójka jej rówieśników wyraźnie zadowolona jeździ palcami po kolumnach nazwisk, szukając znajomych. Patrzę na spis miejscowości, z których pochodzą przyjęci, połowa jest spoza Elbląga: z Tolkmicka, Stankowa, Wilcząt, Dzierzgonia, Milejewa. Ci młodzi ludzie, dzieci jeszcze, myślą bardzo dorośle. Najpierw chcą zdobyć zawód, by odciążyć borykających się z bezrobociem rodziców.

Zamknąć czy utrzymać licea profilowane

Zamieszanie wokół matury w elbląskim liceum o profilu usługowo-gospodarczym zwróciło uwagę na problem tych szkół w Polsce. W skali kraju 242 tys. uczniów realizuje program ogólniaka, jednocześnie ucząc się zawodu. Licea zorganizowano w 2002 r. Miały wyrównywać szanse dzieci ze słabo wykształconych i mniej zamożnych rodzin, które nie dostawały się do normalnych ogólniaków i techników. Pomysłodawcom przyświecała też szczytna skądinąd zasada, aby każdy człowiek w Polsce miał wykształcenie średnie. Szkoły te miały też zastąpić odchodzące powoli w niebyt zawodówki.

Niestety, nowa matura, tworzona trochę pod dyktando najbogatszych, wielkomiejskich ogólniaków, boleśnie obnażyła niedoskonałości liceów profilowanych. – W niektórych tego typu placówkach zdało ją zaledwie 60% absolwentów, podczas gdy w normalnych liceach około 90% – podkreśla minister edukacji, Mirosław Sawicki. Fatalne wyniki postawiły pod znakiem zapytania sens istnienia liceów profilowanych. Irena Dzierzgowska, była wiceminister edukacji, mówi krótko: – Takie placówki trzeba zamknąć.

Janusz Moos, dyrektor Centrum Doskonalenia Nauczycieli z Łodzi, jest odmiennego zdania: – Liceum profilowane nie jest po to, aby przygotować do matury, ale do zawodu. Matura jest tylko możliwością – mówi. To, że zamknięcie szkół nie jest żadnym rozwiązaniem, przyznaje też minister Sawicki, który rozważa wprowadzenie innej matury dla tego typu placówek. Niekoniecznie łatwiejszej, ale sprawdzającej też umiejętności zawodowe uczniów.

Pod tym pomysłem obiema rękami podpisują się pedagodzy uczący w liceach profilowanych. – Te szkoły są na pewno bardziej wydolne wychowawczo niż zawodówki, już samo słowo liceum jakoś nobilituje. Wielu uczniów w klasach profilowanych jest może słabszych intelektualnie, ale za to mądrzejszych i bardziej doświadczonych życiowo. A te cechy ogromnie się przydają. Przestańmy wreszcie tworzyć fałszywe aspiracje, czy każdy musi mieć maturę i skończone trzy fakultety? Czy dobry fachowiec ze średnim wykształceniem jest człowiekiem gorszej kategorii? – pyta Elżbieta Ciemińska, nauczycielka wiedzy o kulturze z elbląskiego zespołu szkół. Nowej matury w kraju nie zdało średnio około 15-17% maturzystów. To i tak o 3% mniej, niż prognozowało ministerstwo. Z góry wiadomo było, że w pierwszej kolejności oberwie się słabszym liceom profilowanym, w których na dodatek siatki godzin przedmiotów maturalnych są bardzo okrojone. Na przyszły rok po prostu trzeba trochę poprawić system, uświadamiając też uczniom, że egzamin maturalny
jest ich indywidualnym wyborem. Siódemka dziewczyn z elbląskiego zespołu szkół przekonała się o tym na własnej skórze i bynajmniej nie dramatyzuje. Większość złożyła już dokumenty do szkoły policealnej, a maturę zamierza dokończyć w sesji zimowej.

Helena Leman

Źródło artykułu:Tygodnik Przegląd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)