Nazwali się "ochroną pogranicza" i "patrolują" lasy. Gen. Polko ostrzega: państwo nie może oddawać pola

- Nie mogą amatorzy, czy jacyś kibice przejmować zadań służb państwowych - ostrzega gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. To po doniesieniach, że okolice polsko-białoruskiej granicy "patroluje" grupa mieszkańców. Nazwali siebie Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza.

Kryzys na granicy z Białorusią. Na zdjęciu strażnik oraz grupa mężczyzn, którzy ogłosili, że również "patrolują" granicę
Kryzys na granicy z Białorusią. Na zdjęciu strażnik oraz grupa mężczyzn, którzy ogłosili, że również "patrolują" granicę
Źródło zdjęć: © Facebook, Straż Graniczna
Tomasz Molga

01.07.2024 19:16

Straż Graniczna ani policja nie chcą komentować ich działalności. Nie wiadomo, ilu ich jest. Ogłosili w mediach społecznościowych, że przy granicy z Białorusią "rozpoczęła patrole" organizacja, określająca się jako Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza. Grupa muskularnych mężczyzn zaczęła od zrobienia zdjęcia na przystanku autobusowym w Czerlonce. Tym samym, gdzie niegdyś sfotografowano migrantów, a sołtys miejscowości skarżyła się o brak bezpieczeństwa.

- Jest to bardzo niepokojący sygnał, który może świadczyć, że służby sobie nie radzą z powstrzymaniem fali migracji. Ostrzegam przed tym, aby oddawać pole do działania amatorskim organizacjom. Ochrona granicy to zadanie Straży Granicznej i musi to być tak zorganizowane, aby nie było powodu do brania spraw we własne ręce - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko, uczestnik misji wojskowych w Kosowie i Iraku oraz były dowódca jednostki GROM.

- Nie mogą amatorzy, czy jacyś kibice przejmować zadań służb państwowych. Przecież ci ludzie nie mają żadnych uprawnień. Stanie się komuś krzywda i będzie wówczas afera, kto pozwolił, kto tolerował. Nawet jeśli oni deklarują, że nie będą stosować przemocy, to i tak ich wciągnie wir walki i protestu - dodaje generał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Podlasie i obywatelska straż pogranicza. O co im chodzi?

Na Facebooku opisują siebie: "Tak dla szczelnej granicy! Nie dla aktywistów i nielegalnych imigrantów". Pierwsze relacje o "patrolach obywatelskich" przy granicy pochodzą ze strony Narodowa Hajnówka.

Jest to inicjatywa samych mieszkańców. My jesteśmy stąd. Postanowiliśmy trzymać się z dala od polityki. Nie jest to akcja narodowców, wśród uczestników jest na przykład osoba o poglądach lewicowych - mówi WP jeden z inicjatorów "patroli" (nie chce się przedstawić, poza informacją, że mieszka w Hajnówce).

Przedstawiciele Narodowej Hajnówki (organizacja słynęła dotąd z organizacji marszów) byli zaskoczeni, że ich post o "patrolowaniu" lasu wywołał kilka tysięcy reakcji. Grupa nazwała się Inicjatywą Ochrony Mieszkańców Pogranicza.

Mieszkańcy pogranicza stworzyli "patrole", które poszukują migrantów, którzy przedostali się do Polski
Mieszkańcy pogranicza stworzyli "patrole", które poszukują migrantów, którzy przedostali się do Polski© Facebook | Narodowa Hajnówka

Przed czym chronią i kogo? - Po zabójstwie polskiego żołnierza nastroje się zmieniły. Mieszkańcy obawiają się o bezpieczeństwo, ponieważ nie wiedzą, kogo spotkają w lesie. Czy tego spokojnego migranta, czy bandytę. Lokalnie nie ma już akceptacji dla działań przyjezdnych aktywistów, z którymi obcokrajowcy kontaktują się po przekroczeniu granicy - tłumaczy jeden z inicjatorów "patroli".

Zarzeka się, że nikt z nich nie zamierza stosować przemocy. Opisuje, że "patrole" będą zgłaszać służbom fakt napotkania cudzoziemców. Grupa zamierza też przypatrywać się pracy aktywistów niosących pomoc dla cudzoziemców. - Z naszego puntu widzenia jest to dziwne, że wokół odbywają się patrole Straży Granicznej i wojska, ale to głównie aktywiści wyprowadzają z lasu grupy migrantów. Instruują ich, jakie dokumenty złożyć, aby pozostać w Polsce. Uważamy, że oni wspierają migrację - dodaje.

Mężczyzna relacjonuje, że w niedzielę po Hajnówce spacerowało dwóch migrantów i - jak zapowiada - od teraz takie zdarzenia będą zgłaszane przez Inicjatywą Ochrony Mieszkańców Pogranicza telefonicznie służbom.

St. asp. Andrzej Grygoruk z komendy policji w Hajnówce potwierdza w rozmowie z WP, że było takie wezwanie, ale zgłoszeniem zajęła się Straż Graniczna. Jednocześnie rzecznicy prasowi lokalnej policji oraz Straży Granicznej przekazują, że nie chcą komentować sprawy pojawienia się "patroli".

Emocje na pograniczu z Białorusią. Wójt reaguje

Wójt gminy Hajnówka Lucyna Smoktunowicz również przyznaje, że jej nastawienie względem migracji uległo zmianie wraz z upływem czasu. - Przede wszystkim, jestem za tym, aby było stosowane prawo. Nie można przekraczać granicy w lesie, a zadaniem Straży Granicznej jest przeciwdziałanie nielegalnym przekroczeniem. Już bądźmy poważni, nie można podważać podstaw - mówi nam urzędniczka. - Jestem za tym, aby służby działały w zakresie prawa, ale też bez asysty różnych grup aktywistów - podkreśla wójt.

W ostatnim czasie aktywiści, zajmujący się pomocą humanitarną przy granicy, skarżą się na rosnący hejt wobec ich działalności. "Bezpieczna granica to taka, gdzie żaden człowiek nie cierpi i nie umiera" - napisał na Facebooku Mariusz z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, znany jako Człowiek Lasu. Wspomina, że od pewnego czasu we wpisach internetowych zauważa "czysty rasizm i nagonkę na drugiego człowieka".

"Działamy zgodnie z prawem. Straż Graniczna wywiązuje się ze swoich obowiązków zgodnie z prawem. SG, jak i my podejmujemy trudne decyzje, niezależnie od tego, jak wyglądają nasze obowiązki. Tutaj żadna decyzja nie jest ani dobra, ani zła po każdej ze stron. Szukajmy rozwiązań, a nie konfliktów" - zaapelował.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
straż granicznahajnówkanarodowcy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1228)