Nazwali się "ochroną pogranicza" i "patrolują" lasy. Gen. Polko ostrzega: państwo nie może oddawać pola
- Nie mogą amatorzy, czy jacyś kibice przejmować zadań służb państwowych - ostrzega gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. To po doniesieniach, że okolice polsko-białoruskiej granicy "patroluje" grupa mieszkańców. Nazwali siebie Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza.
01.07.2024 19:16
Straż Graniczna ani policja nie chcą komentować ich działalności. Nie wiadomo, ilu ich jest. Ogłosili w mediach społecznościowych, że przy granicy z Białorusią "rozpoczęła patrole" organizacja, określająca się jako Inicjatywa Ochrony Mieszkańców Pogranicza. Grupa muskularnych mężczyzn zaczęła od zrobienia zdjęcia na przystanku autobusowym w Czerlonce. Tym samym, gdzie niegdyś sfotografowano migrantów, a sołtys miejscowości skarżyła się o brak bezpieczeństwa.
- Jest to bardzo niepokojący sygnał, który może świadczyć, że służby sobie nie radzą z powstrzymaniem fali migracji. Ostrzegam przed tym, aby oddawać pole do działania amatorskim organizacjom. Ochrona granicy to zadanie Straży Granicznej i musi to być tak zorganizowane, aby nie było powodu do brania spraw we własne ręce - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko, uczestnik misji wojskowych w Kosowie i Iraku oraz były dowódca jednostki GROM.
- Nie mogą amatorzy, czy jacyś kibice przejmować zadań służb państwowych. Przecież ci ludzie nie mają żadnych uprawnień. Stanie się komuś krzywda i będzie wówczas afera, kto pozwolił, kto tolerował. Nawet jeśli oni deklarują, że nie będą stosować przemocy, to i tak ich wciągnie wir walki i protestu - dodaje generał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podlasie i obywatelska straż pogranicza. O co im chodzi?
Na Facebooku opisują siebie: "Tak dla szczelnej granicy! Nie dla aktywistów i nielegalnych imigrantów". Pierwsze relacje o "patrolach obywatelskich" przy granicy pochodzą ze strony Narodowa Hajnówka.
- Jest to inicjatywa samych mieszkańców. My jesteśmy stąd. Postanowiliśmy trzymać się z dala od polityki. Nie jest to akcja narodowców, wśród uczestników jest na przykład osoba o poglądach lewicowych - mówi WP jeden z inicjatorów "patroli" (nie chce się przedstawić, poza informacją, że mieszka w Hajnówce).
Przedstawiciele Narodowej Hajnówki (organizacja słynęła dotąd z organizacji marszów) byli zaskoczeni, że ich post o "patrolowaniu" lasu wywołał kilka tysięcy reakcji. Grupa nazwała się Inicjatywą Ochrony Mieszkańców Pogranicza.
Przed czym chronią i kogo? - Po zabójstwie polskiego żołnierza nastroje się zmieniły. Mieszkańcy obawiają się o bezpieczeństwo, ponieważ nie wiedzą, kogo spotkają w lesie. Czy tego spokojnego migranta, czy bandytę. Lokalnie nie ma już akceptacji dla działań przyjezdnych aktywistów, z którymi obcokrajowcy kontaktują się po przekroczeniu granicy - tłumaczy jeden z inicjatorów "patroli".
Zarzeka się, że nikt z nich nie zamierza stosować przemocy. Opisuje, że "patrole" będą zgłaszać służbom fakt napotkania cudzoziemców. Grupa zamierza też przypatrywać się pracy aktywistów niosących pomoc dla cudzoziemców. - Z naszego puntu widzenia jest to dziwne, że wokół odbywają się patrole Straży Granicznej i wojska, ale to głównie aktywiści wyprowadzają z lasu grupy migrantów. Instruują ich, jakie dokumenty złożyć, aby pozostać w Polsce. Uważamy, że oni wspierają migrację - dodaje.
Mężczyzna relacjonuje, że w niedzielę po Hajnówce spacerowało dwóch migrantów i - jak zapowiada - od teraz takie zdarzenia będą zgłaszane przez Inicjatywą Ochrony Mieszkańców Pogranicza telefonicznie służbom.
St. asp. Andrzej Grygoruk z komendy policji w Hajnówce potwierdza w rozmowie z WP, że było takie wezwanie, ale zgłoszeniem zajęła się Straż Graniczna. Jednocześnie rzecznicy prasowi lokalnej policji oraz Straży Granicznej przekazują, że nie chcą komentować sprawy pojawienia się "patroli".
Emocje na pograniczu z Białorusią. Wójt reaguje
Wójt gminy Hajnówka Lucyna Smoktunowicz również przyznaje, że jej nastawienie względem migracji uległo zmianie wraz z upływem czasu. - Przede wszystkim, jestem za tym, aby było stosowane prawo. Nie można przekraczać granicy w lesie, a zadaniem Straży Granicznej jest przeciwdziałanie nielegalnym przekroczeniem. Już bądźmy poważni, nie można podważać podstaw - mówi nam urzędniczka. - Jestem za tym, aby służby działały w zakresie prawa, ale też bez asysty różnych grup aktywistów - podkreśla wójt.
W ostatnim czasie aktywiści, zajmujący się pomocą humanitarną przy granicy, skarżą się na rosnący hejt wobec ich działalności. "Bezpieczna granica to taka, gdzie żaden człowiek nie cierpi i nie umiera" - napisał na Facebooku Mariusz z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, znany jako Człowiek Lasu. Wspomina, że od pewnego czasu we wpisach internetowych zauważa "czysty rasizm i nagonkę na drugiego człowieka".
"Działamy zgodnie z prawem. Straż Graniczna wywiązuje się ze swoich obowiązków zgodnie z prawem. SG, jak i my podejmujemy trudne decyzje, niezależnie od tego, jak wyglądają nasze obowiązki. Tutaj żadna decyzja nie jest ani dobra, ani zła po każdej ze stron. Szukajmy rozwiązań, a nie konfliktów" - zaapelował.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski