Nawrocki atakuje gdański MOPR. Jest reakcja urzędu miasta
- Skoro jest zaopiekowany przez gdańską opiekę społeczną i żyje w nędzy, to chyba w Gdańsku coś nie funkcjonuje – tak Karol Nawrocki zareagował na relację opiekunki pana Jerzego, od którego kandydat PiS na prezydenta kupił mieszkanie. Gdański magistrat odpowiada: - Każdy człowiek, nawet jeżeli jest zostawiony przez ludzi, którzy obiecali w jakiś sposób pomoc, a obietnicy nie dotrzymali, może liczyć na opiekę ze strony MOPR.
- Miałam w tamtym czasie czterech czy pięciu innych podopiecznych. Ale nikt nie był w tak dramatycznej sytuacji, jak pan Jerzy. Powiem więcej: pracuję 15 lat i nigdy czegoś takiego nie widziałam. Pan Jerzy żył w nędzy - tak w rozmowie z Onetem sytuację Jerzego Ż. opisała Anna Kanigowska, jego opiekunka.
Jerzy Ż., to starszy mężczyzna, którego mieszkanie kupił Karol Nawrocki. Kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość miał się nim opiekować, jednak jak się okazało, od wielu miesięcy nie miał z nim kontaktu. Dziennikarze Onetu ujawnili, że seniorem opiekuje się DPS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nawrocki miesza". Nie zostawił suchej nitki na kandydacie PiS
Kanigowska twierdzi, że opiekując się mężczyzną, nigdy Karola Nawrockiego u niego nie spotkała. - To było straszne. Pamiętam, jak w zimie pan Jerzy siedział w mieszkaniu po ciemku, zziębnięty, w kurtce. Nie miał pieniędzy, żeby zapłacić za prąd, a w tym mieszkaniu wszystko było elektryczne, włącznie z ogrzewaniem. Żeby nie marzł w zimie, płaciłam za prąd z moich własnych pieniędzy - mówi.
Nawrocki o opiece społecznej w Gdańsku
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim do słów Kanigowskiej odniósł się Karol Nawrocki. Według prezesa IPN opiekunka, która zabrała głos, "ma do odegrania konkretną rolę w całej kampanii wyborczej".
Skomentował także relacje, jakoby pan Jerzy miał żyć w nędzy. Przy okazji zaatakował Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku prowadzący DPS, w którym przebywa senior. Na pytanie Rymanowskiego, czy Jerzy Ż. żył nędzy, odpowiedział: - Nie zgodzę się z tym. Tak, on żył bardzo skromnie, samo to mieszkanie jest skromne. Pani [Anna Kanigowska - red.] wystawia sobie sama ocenę i opiece społecznej. Bo skoro jest zaopiekowany przez gdańską opiekę społeczną i żyje w nędzy, to chyba w Gdańsku coś nie funkcjonuje.
Urząd odpowiada Nawrockiemu
Gdański magistrat już w poniedziałek opisał, w jaki sposób została udzielona pomoc panu Jerzemu. Od 2007 roku jest on pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Zakres usług zmieniał się, bo starszy człowiek z czasem coraz bardziej niedomagał. Według urzędników w lutym 2024 roku pracownicy MOPR - w związku z brakiem możliwości zapewnienia mu odpowiedniej opieki - złożyli do sądu wniosek o umieszczenie mężczyzny w Domu Pomocy Społecznej. W efekcie Jerzy Ż. w gdańskim ośrodku opieki znajduje się od kwietnia 2024 roku. Od tamtego czasu nikt go tam nie odwiedził.
- Rozumiem wypowiedź opiekunki. To chęć wyrażenia swojego oburzenia na tę całą sytuacją i rzekomą opieką ze strony pana Nawrockiego – komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Daniel Stenzel, rzecznik prezydenta Gdańska. - Jeżeli ktoś sobie przypisuje działania, a pani opiekująca się tym panem na co dzień widziała, w jakiej on jest potrzebie i że tych działań nie było, to się jej nie dziwię.
Rzecznik pytany o słowa Nawrockiego dotyczącego funkcjonowania gdańskiej opieki społecznej stwierdził też: - Pan Jerzy dzisiaj jest pod opieką Domu Pomocy Społecznej i może liczyć na całodobową profesjonalną opiekę, co kosztuje nas około 100 tysięcy złotych rocznie. Każdy człowiek, nawet jeżeli jest zostawiony przez ludzi, którzy obiecali w jakiś sposób pomoc, a tej obietnicy nie dotrzymali, może liczyć na opiekę ze strony MOPR. Sprawa pana Jerzego wskazuje, że Gdańsk w tym zakresie dobrze funkcjonuje.
Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski