Naukowcy alarmują: ostatnie badania NASA wskazują, że poziom wody na całym świecie może podnieść się o 1,5 m

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowy Instytut Badawczy opublikował w środę komunikat z którego wynika, że poziom Bałtyku może wkrótce podnieść się o 1,5 m. Wszystko przez topnienie jednego z największych lodowców o nazwie Denman we wschodniej Antarktydzie.

Naukowcy alarmują: ostatnie badania NASA wskazują, że poziom wody na całym świecie może podnieść się o 1,5 m
Źródło zdjęć: © imgw
Tomasz Bodył

Chodzi o opublikowane w marcu br. r. w czasopiśmie "Geophysical Research Letters" wyniki ostatnich badań NASA, na które powołuje się w środę Instytut Meteorologii. Na podstawie danych satelitarnych z ostatnich 20 lat badacze ustalili, że zachodni tzw. jęzor lodowca Denmana cofnął się w latach 1996-2008 o blisko 5 km, a ten proces może się jeszcze pogłębić. Lodowiec ten jest jednym z największym na świecie. Zdaniem naukowców może to doprowadzić do jego szybkiego zsuwnia się do wody, co w efekcie może doprowadzić do wzrostu poziomu wody w morzach i ocenach na całym świecie o ok. 1,5 metra.

- Ten scenariusz należy traktować jako prawdopodobny. Będzie on miał również wpływ na poziom Morza Bałtyckiego. Dlatego niezbędne jest oszacowanie tego ryzyka w kontekście osłony meteorologiczno-hydrologicznej polskiego wybrzeża oraz planów zagrożenia powodziowego od strony morza, a także następstw dla stanu jakościowego i biologicznego Bałtyku - ostrzega prof. Mirosław Miętus, klimatolog, fizyk i oceanograf Instytutu Meteorologii.

Doniesienia te są o tyle niepokojące, że dotyczą wschodniej część Antarktyki, która do tej pory była uznawana za obszar mniej zagrożony topnieniem. Ostatnie ustalenie naukowców jednak temu przeczą. Topnienie osłabia pokrywę lądolodu, którego większe lub mniejsze fragmenty "zjeżdżają” do morza.

- Fragmenty oderwanego lądolodu mogą być naprawdę duże – to niekiedy miliardy metrów sześciennych lodu i skał. Bryła ta, osuwając się może, w zależności od swojej wielkości oraz od głębokości akwenu w strefie szelfowej, albo zanurzyć się w morzu i dryfować, albo osiąść na dnie morskim - podsumowuje prof. dr hab. Mirosław Miętus, kier. Centrum Monitorowania Klimatu Polski IMGW-PIB.

Zobacz też: Wybory prezydenckie w obliczu koronawirusa. Wygrałby Andrzej Duda

klimatlodowiecbałtyk
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (259)