Nikt nie miał prawa wyjść żywy
Jednostka penitencjarna Tuol Sleng znana również pod kryptonimem S-21 faktycznie nie była więzieniem, a katownią, z której nikt nie miał prawa wyjść żywy. Mieściła się na terenie dawnej szkoły średniej. Początkowo trafiał tam potencjalny "element wywrotowy" - artyści, intelektualiści i podejrzany aktyw partyjny. Później w S-21 lądowali ci, których pod wpływem tortur wskazywali osadzeni.
Vann Nath, jeden z cudownie ocalonych, po latach wspominał, że do więzienia można było trafić nawet za to, że miało się delikatne dłonie lub nosiło się okulary. Nath, który na wolności zajmował się malarstwem, po wyjściu stworzył serię wstrząsających obrazów ukazujących okrucieństwo Czerwonych Khmerów.
Na zdjęciu: jedno z dzieł Vann Natha.