NATO idzie na całość. 300 tys. żołnierzy na wschód

W najbliższych miesiącach NATO chce zintensyfikować działania mające na celu zgromadzenie ludzi i sprzętu wzdłuż wschodniej flanki Sojuszu. Łącznie pod bronią ma być 300 tysięcy żołnierzy, informuje portal Politico, powołując się na źródła wewnątrz NATO.

Ostateczny test czeka NATO w lipcu w Wilnie
Ostateczny test czeka NATO w lipcu w Wilnie
Źródło zdjęć: © GETTY | Bloomberg
Tomasz Waleński

19.03.2023 | aktual.: 19.03.2023 10:42

NATO poważnie traktuje zagrożenie ze strony Rosji i zabezpiecza swoją wschodnią flankę. Siły szybkiego reagowania mają liczyć do nawet 300 tysięcy żołnierzy. Tak wielkie nakłady wiążą się z równie wielkimi problemami, które stoją przed Sojuszem.

Aby plany Paktu Północnoatlantyckiego weszły w życie, NATO musi przekonać poszczególne kraje do wniesienia w jego realizację różnych elementów: żołnierzy, szkoleń czy poprawę infrastruktury. Przede wszystkim potrzebny i to w dużych ilościach będzie drogi sprzęt i amunicja, zaznacza Politico.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sytuacja, szczególnie na tym drugim polu, jest niepokojąca. Ukraina cały czas pilnie potrzebuje olbrzymich ilości uzbrojenia. Magazyny krajów członkowskich są mocno eksploatowane i rośnie ryzyko, że nie wszyscy sojusznicy NATO spełnią swoje obietnice dotyczące wkładu w nowe plany Sojuszu.

Sytuację do imprezy porównał James J. Townsend Jr, były zastępca asystenta sekretarza obrony USA ds. polityki europejskiej i NATO. - Jeśli nie ma kogoś, kto organizuje spotkanie i mówi wszystkim, co mają przynieść, to wszyscy przynieśliby chipsy, ponieważ są tanie i łatwe do zdobycia - powiedział.

Obecnie produkcja amunicji i sprzętu wojskowego nie wystarcza na jednoczesne uzupełnianie zapasów i wspieranie walczącej Ukrainy. Rozbudowa potencjału zbrojeniowego wymaga jednak czasu. Stany Zjednoczone już ogłosiły zwiększenie produkcji amunicji. Nie wszystkie kraje Zachodu idą jednak drogą USA.

Siły szybkiego reagowania NATO. Setki tysięcy żołnierzy w gotowości

Według założeń Sojuszu, pierwszy szczebel gotowości to ok. 100 tys. żołnierzy zdolnych do przemieszczenia w ciągu 10 dni, który ma stacjonować w Polsce i krajach bałtyckich. W skład komponentu wchodziliby żołnierze z różnych krajów członkowskich.

Mieliby oni być wspierani przez kolejne 100 tys. żołnierzy gotowych do relokacji m.in. z Niemiec do 30 dni.

- Gotowość polega na tym, czy masz wszystko, co powinieneś mieć, aby wykonać misję przypisaną jednostce - komentuje były dowódca armii USA w Europie gen. Ben Hodges. Dodaje, że odpowiednie utrzymanie jednostki jest "wymagające i kosztowne".

Ostateczny test dla nowych założeń NATO nadejdzie w lipcu. Wtedy to przywódcy krajów członkowskich spotkają się na szczycie w Wilnie.

- Wszyscy mówimy właściwe rzeczy. Ale czy przejdziemy na koniec dnia i zrobimy to, co należy? Czy też będziemy próbować uciec od tego i przyniesiemy chipsy - podsumowuje Townsend.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainienatoamunicja
Wybrane dla Ciebie