Bestialski atak Rosjan. Użyli amunicji kasetowej
Jak poinformował przedstawiciel lokalnych ukraińskich władz, Rosjanie dopuścili się zbrodniczego ataku na Krematorsk przy użyciu amunicji kasetowej. - Oni celowo uderzają w miasto, próbując zabić jak najwięcej jego cywilów - powiedział szef tamtejszych władz obwodowych Pawło Kyryłenko
Zbrodniczy ostrzał prowadzony przez armię Putina miał miejsce w sobotę.
Kyryłenko poinformował, że Rosjanie zbombardowali miasto, celując w Park Biernackiego. Według wstępnych informacji uszkodzonych zostało kilkanaście budynków mieszkalnych i kilka samochodów.
W 2008 roku w Dublinie 111 państw podpisało konwencję o zakazie używania amunicji kasetowej. Wśród sygnatariuszy nie ma Rosji ani Ukrainy. Użycie tej broni o szerokim spektrum rażenia, jest śmiertelnym niebezpieczeństwem dla cywilów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Incydent nad Morzem Czarnym. "To kamuflaż"
Głowica pocisku wypełniona jest małymi ładunkami wybuchowymi, które pokrywają konkretny obszar. Szacuje się, że do 10 proc. z nich to później niewybuchy stanowiące śmiertelne niebezpieczeństwo. Ukraińcy informowali już wcześniej o zastosowaniu tego typu uzbrojenia przez Rosjan.
Sześciu cywilów rannych. Ostrzał Kostiantyniwki
Było ono stosowana przeciwko ludności cywilnej. Podobnego ataku oddziały Putina dopuściły się w czwartek 16.03. W wyniku ostrzału Kostiantyniwki w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy z wyrzutni Uragan, rannych zostało wtedy sześciu cywili, powiadomił wtedy Kyryłenko.
"Dzisiaj w ciągu dnia Rosjanie dwukrotnie ostrzelali miasto z wyrzutni Uragan, używając pocisków kasetowych; rannych zostało sześciu cywilów, wśród nich obcokrajowiec, wolontariusz" - napisał w czwartek w aplikacji Telegram szef władz obwodowych.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski